- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.u, choć tę jedną izbę, i pozwól mi załatwiać te sprawy, które się w niej załatwić dają. - Papo drogi, przecie ja tylko proszę... - Żebym się przeniósł na folwark? któreż czworaki mi wyznaczasz? Tu pan Pławicki, który mówiąc o ,,patetycznym" dniu, widocznie nie chciał tylko, by ktoś dzielił z nim monopol, powstał w swoim perskim szlafroku jak król Lear i chwycił za poręcz fotelu, dając przez to do zrozumienia okrutnej córce, że inaczej, rażony jej okrucieństwem, padłby jak długi na ziemię. Lecz jej łzy cisnęły się do oczu, a gorzkie poczucie własnej bezsilności napływało do serca. Przez chwilę stała w milczeniu, walcząc z żalem i ochotą do płaczu, po czym rzekła cicho: - Przepraszam papę... I wyszła z pokoju. W kwadrans później wszedł do niego, na żądanie pana Pławickiego, Połaniecki, ale zły, rozdrażniony, lubo usiłujący nad sobą panować. Pan Pławicki, powitawszy się z nim, usadził go przy sobie na krześle, z góry przygotowanym, i wziąwszy go dłonią za kolano, spytał: - Stachu, wszak tego domu nie spalisz? Wszak mnie, którym ci ręce otworzył jak krewny, nie zamordujesz? Wszak mi dziecka nie uczynisz sierotą? - Nie - odrzekł Połaniecki - domu nie spalę, wuja nie zarznę i żadnego dziecka nie uczynię sierotą. Proszę nawet, by wuj w ten sposób nie zaczynał mówić, bo to do niczego nie prowadzi, a dla mnie jest nieznośnym. - Dobrze - odpowiedział pan Pławicki, nieco jednak dotknięty tym, że jego styl i sposób wyrażania się tak małe zyskują uznanie. - Pamiętaj tylko, że do mnie i do tego domu przyjeżdżałeś jeszcze dzieckiem. - Przyjeżdżałem, bo przyjeżdżała matka, a matka po śmierci ciotki Heleny przyjeżdżała dlatego, że wuj nie płacił procentów. To wszystko nie ma się nic do rzeczy. Suma tkwi na hipotece od dwudziestu jeden lat. Z procentami zaległymi wynosi około dwudziestu czterech tysięcy rubli. Dla okrągłości niech będzie dwadzieścia równo - ale tych dwadzieścia muszę mieć, bo po to przyjechałem. Pan Pławicki pochylił głowę z rezygnacją. - Po to przyjechałeś?... Tak. Ale czemu ty byłeś wczoraj taki inny, Stachu? Połaniecki, który pół godziny temu zadał to samo pytanie pannie Maryni, aż podskoczył na krześle, ale pomiarkował się jeszcze i rzekł: - Proszę o przystąpienie do interesu. - Ja się przed tym nie cofam, tylko pierwej pozwól mi powiedzieć parę słów i nie przerywaj mi. Mówiłeś, żem procentów nie płacił. Prawda. Ale czy wiesz, dlaczego? Matka twoja nie oddała mi przecie całego swego majątku i nie mogła tego bez pozwolenia rady familijnej uczynić. Może gorzej dla was, że się tak nie stało, ale mniejsza z tym. Ostatecznie, wziąwszy te kilkanaście tysięcy rubli, powiedziałem sobie tak: kobieta została sama na świecie, z jedynym dzieckiem - nie wiadomo, jak sobie poradzi, nie wiadomo, co może wypaść - niechże te pieniądze, które ma u mnie, będą jej funduszem żelaznym, niech rosną, by w danym razie miała o co ręce zaczepić. I od tej pory byłem jakby waszą kasą oszczędności. Matka dała mi dwanaście tysięcy rubli - dziś masz u mnie przeszło dwadzieścia cztery. Oto rezultat. A teraz: czyż zapłacisz mi za to niewdzięcznością? Na to Połaniecki rzekł: - Kochany wuju Pławicki! proszę mnie nie brać ani za głupszego, niż jestem, ani za wariata. Powiadam po prostu, że na takie plewy ja się nie złapię - bo za grube. Powiadasz wuj, że mam dwadzieścia cztery tysiące rubli - więc gdzież są? Proszę o nie - bez gadaniny i jeszcze takiej! - A ja cię proszę o cierpliwość i umiarkowanie, choćby dlatego, żem starszy - odrzekł z urazą i godnością pan Pławicki. - Mam wspólnika, który za miesiąc wnosi dwanaście tysięcy rubli na umówiony interes - ja muszę wnieść tyleż. Powiadam to jasno i oświadczam, że po dwóch latach kołatania listami - nie mogę i nie będę dłużej cierpliwy. Pan Pławicki wsparł rękę na biurku, czoło na dłoni - i milczał. Połaniecki patrzał na niego, czekając odpowiedzi - patrzał z wzrastającą niechęcią i w duszy zadawał sobie pytanie: ,,Czy to jest kręciciel? czy bzik? czy egoista, tak zaślepiony w sobie, że dobro i zło mierzy tylko własną wygodą? - czy wreszcie wszystko razem?". Tymczasem pan Pławicki trzymał czoło ciągle ukryte w dłoni i milczał. - Nareszcie chciałbym coś wiedzieć... - zaczął Połaniecki. Lecz tamten potrząsnął ręką, dając znać, że chce być jeszcze sam ze swymi myślami. I nagle podniósł rozjaśnioną twarz. - Stachu - rzekł - po co my się kłócimy, kiedy jest tak prosty sposób wyjścia! - Jaki? - Bierz margiel! - Co? - Sprowadź tu swego wspólnika, sprowadź jakiego specjalistę, oszacujemy mój margiel i zrobimy we trzech współkę. Twó jak się tam nazywa? Bigiel? spłaci mi tyle, ile na niego wypadnie, ty albo coś dopłacisz, albo nie - i pójdziemy
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 10.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.