- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ć było plask, plask, przez ten dżem, co miał na bucie. A potem pan Mouchabi?re zadzwonił na koniec pauzy. Pan Mouchabi?re to jest nasz nowy wychowawca, nie mieliśmy dotąd czasu wymyślić dla niego jakiegoś śmiesznego przezwiska. Weszliśmy do klasy, a Alcesta ciągle jeszcze nie było. Nasza pani była zdziwiona. - A gdzie jest Alcest? - zapytała. Właśnie chcieliśmy jej wszyscy odpowiedzieć, kiedy drzwi się otworzyły i wszedł dyrektor z Alcestem i Rosołem. - Wstać! - powiedziała pani. - Siadać! - powiedział dyrektor. Dyrektor nie miał zadowolonej miny; Rosół też nie, a gruby Alcest był zalany łzami i pociągał nosem. - Moje dzieci - powiedział dyrektor - wasz kolega zachował się niezwykle ordynarnie w stosunku do do pana Dubon. Nie mogę znaleźć wytłumaczenia dla tego braku szacunku wobec zwierzchnika i osoby starszej. W związku z tym wasz kolega zostaje wydalony. Nie pomyślał on, och! na pewno nie pomyślał, o ogromnym bólu, jaki sprawi swoim rodzicom. A jeśli w przyszłości nie poprawi się - skończy w więzieniu. Taki jest los nieuków. Niech to posłuży za przykład dla was wszystkich! I dyrektor kazał Alcestowi zabrać swoje rzeczy. Alcest zrobił to z bekiem, a potem wyszedł razem z dyrektorem i Rosołem. Było nam strasznie smutno. Pani też. - Spróbuję coś zrobić - przyrzekła nam. Jednak nasza pani potrafi być bardzo fajna! Kiedy wyszliśmy ze szkoły, zobaczyliśmy Alcesta; czekał na ulicy i jadł bułeczkę nadziewaną czekoladą. Miał bardzo smutną minę, kiedyśmy się do niego zbliżyli. - Nie poszedłeś jeszcze do domu? - zapytałem go. - A nie - odpowiedział Alcest. - Ale muszę iść, bo zaraz będzie obiad. Założę się, że jak powiem o tym tacie i mamie, nie dadzą mi deseru. Och, co za dzień, jak Boga I Alcest poszedł, powłócząc nogami i żując wolno swoją bułkę. Miało się prawie wrażenie, że się zmuszał do jedzenia. Biedny Alcest, bardzośmy go żałowali. A potem, po południu, zobaczyliśmy mamę Alcesta. Przyszła do szkoły, minę miała niezadowoloną i trzymała Alcesta za rękę. Weszli do gabinetu dyrektora. Rosół też. Trochę później - byliśmy już w klasie - wszedł dyrektor z Alcestem, a Alcest uśmiechał się od ucha do ucha. - Wstać! - powiedziała pani. - Siadać! - powiedział dyrektor. I dyrektor wytłumaczył nam, że postanowił dać Alcestowi jeszcze jedną szansę. Powiedział, że robi to ze względu na rodziców naszego kolegi, bo się zasmucili, że ich dziecko może zostać nieukiem i skończyć w więzieniu. - Wasz kolega przeprosił pana Dubon, który był tak dobry, że dał się przeprosić - powiedział dyrektor. - Mam nadzieję, iż wasz kolega będzie wdzięczny za tę pobłażliwość i że po tej skutecznej lekcji, która posłuży mu za ostrzeżenie, będzie umiał w przyszłości naprawić dobrym zachowaniem to ciężkie przewinienie, którego dopuścił się dzisiaj. Czy tak? - No! - odpowiedział Alcest. Dyrektor spojrzał na niego, otworzył usta, westchnął i wyszedł. Byliśmy okropnie zadowoleni, zaczęliśmy mówić wszyscy naraz, ale pani uderzyła linijką w stół i powiedziała: - Spokój, proszę! Alcest, wróć na miejsce i bądź grzeczny. Kleofas, do tablicy! Kiedy zadzwoniono na pauzę, zeszliśmy wszyscy, oprócz Kleofasa, który został ukarany, jak to dzieje się zawsze, kiedy odpowiada. Na podwórzu Alcest jadł kanapkę z serem, myśmy go wypytywali, jak to było w gabinecie dyrektora, i wtedy przyszedł Rosół. - No, chłopcy - powiedział - zostawcie kolegę w spokoju. To, co się stało rano, już minęło. Idźcie się bawić! I wziął Maksencjusza za ramię, a Maksencjusz potrącił Alcesta i kanapka z serem upadła na ziemię. Wtedy Alcest spojrzał na Rosoła, zrobił się cały czerwony, zaczął wymachiwać rękami i krzyknął: - Psiakrew, cholera! To nie do wiary! Znowu pan zaczyna! Naprawdę, pan jest niepoprawny! DZISIAJ TATA ODPROWADZIŁ MNIE PO OBIEDZIE[1] do szkoły. Bardzo lubię chodzić z tatą, bo często daje mi pieniążki, żebym sobie coś kupił. I tym razem tak było. Przechodziliśmy właśnie koło sklepu z zabawkami i zobaczyłem za szybą nosy z tektury, które się zakłada, żeby rozśmieszyć innych chłopaków. - Tato - powiedziałem - kup mi nos! Tata powiedział, że nie, że nie muszę mieć nosa, ale pokazałem mu jeden taki wielki, cały czerwony, i zawołałem: - Oj, tato! Kup mi ten, wygląda zupełnie jak nos stryjka Genia! Stryjcio Genio to brat taty; jest gruby, opowiada kawały i ciągle się śmieje. Nie przychodzi często, bo jeździ i sprzedaje jakieś towary bardzo daleko - w Lyonie, w Clermont-Ferrand i w Saint-Etienne. Tata zaczął chichotać. - To prawda - powiedział tata - zupełnie nos Genka, tyle że mniejszy. Założę go, gdy tylko się u nas znowu pokaże. A potem weszliśmy do sklepu, kupiliśmy nos i ja go założyłem - trzyma się na gumce. Potem
ebook
Wydawnictwo Nasza Księgarnia |
Data wydania 2014 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Nasza Księgarnia |
Rok publikacji: | 2014 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.