- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ca, który powiedział, że jestem proszona do studia. Jadę, a tam każą mi czekać na korytarzu - właśnie kończyły się ,,Łódzkie Wiadomości Dnia" czytane przez lektora. W pewnym momencie ze studia na paluszkach wychodzi kierowniczka produkcji, bierze mnie za rękę i prowadzi do studia. Słyszę, jak lektor mówi: - Pewnie przypominają sobie państwo, jak zapraszaliśmy młodych ludzi, którzy chcieli pracować w telewizji, do wzięcia udziału w konkursie zorganizowanym przez nasz ośrodek telewizji. Konkurs właśnie się zakończył, a jego laureatką został - I tu pada moje nazwisko, a lektor wręcza mi wielki bukiet kwiatów. Wypchnęli mnie przed niego tak się zaczęła moja praca. Pamięta pani swój pierwszy program? Bardzo była pani zestresowana? W tym zawodzie przez długi czas ma się tremę, bo trzeba wiele schodków pokonać. Dzisiaj są inne czasy, wystarczy zapowiedzieć, że ludzie na antenie będą się kłócić, a jeszcze lepiej - bić, i już rośnie popularność, a plotkarska prasa publikuje zdjęcia. I po dwóch miesiącach jest wykreowana gwiazda, za czym idą intratne kontrakty. Trudno mi powiedzieć, który dzień był dla mnie pierwszy, ponieważ myśmy - trzy wyłonione w konkursie osoby - już pracowali w czasie eliminacji. I to na żywo, na antenie. Mnie się nawet trafiło zaproszenie do programu Janusza Rzeszewskiego ,,Muzyka lekka, łatwa i przyjemna", który był transmitowany przez Interwizję, czyli telewizje bratnich krajów. Przyjęłam zaproszenie zdarzyła się zabawna historia, opowiadałam o tym kiedyś w studio przy Januszu, który niestety, już odszedł. Otóż, kiedy zdecydowałam się wystąpić w jego programie i znalazłam się w studiu, nagle słyszę wołanie Rzeszewskiego przez mikrofon: - Bogumiła Wander do studia, Bogumiła Wander do Biegnę przestraszona, a on mówi: - Masz przygotować zapowiedź we wszystkich językach krajów, które należą do Interwizji. - Myślałam, że żartuje, i w ogóle do tego nie przywiązywałam wagi. Janusz wcześniej pracował z moim ojcem w Operetce Łódzkiej, traktował mnie trochę jak dziecko, więc nie przejęłam się tym, co mówił. Tymczasem on to mówił jak najbardziej serio. I niestety, musiałam się tych zapowiedzi nauczyć... Później przez lata w czasie świąt spotykaliśmy się z Januszem w dużym gronie przy wielkim stole u Steni Kozłowskiej. Czym zajmował się pani ojciec? Był muzykiem multiinstrumentalistą, ale przede wszystkim skrzypkiem. Pracował w radiu, grał z orkiestrą Debicha, wyjeżdżał na zagraniczne koncerty. Uczył muzyki. Mama była aktorką-lalkarką. Na spotkaniach u Steni Janusz później wspominał tamte czasy. Mówił: - Boguniu, twój tata był najprzystojniejszym mężczyzną, jakiego w życiu znałem (na dowód Bogumiła przynosi oprawione w ramki zdjęcie ojca z czasów młodości - piękny, postawny mężczyzny o ujmującym uśmiechu). A wracając do przeszłoś Pracowała pani przez całe studia, od tego trzeciego roku? Tak, tak. Moje pierwsze chwile w telewizji? Byłam bardzo młodziutka grzeczna. W jakich warunkach pani zaczynała pracę, jak wyglądało studio? To był wspaniały czas dla Telewizji Polskiej, również dla łódzkiego ośrodka. W Łodzi było jedno studio, ale bardzo duże. Powstawały w nim znakomite spektakle teatralne Jerzego Antczaka i innych znakomitych reżyserów, największe programy rozrywkowe, muzyczne, przede wszystkim w reżyserii Janusza Rzeszewskiego. A w Warszawie, dokąd się później przeniosłam, pracowaliśmy w warunkach bardzo przyjaznych człowiekowi. Mieliśmy tylko jedną kamerę. Przychodził realizator, ustawiał nam kadr i w tym kadrze pracowaliśmy do końca wieczoru. Za szybą była realizacja produkcji. Jeśli trzeba było coś szybko zapowiedzieć, porozumiewaliśmy się z nimi przez interkom. W spikerce stała kanapa, na której można się było przespać. Najbardziej brakowało nam windy - trzeba się było po schodach wdrapywać na górę. Ale tam było wspaniale, mieliśmy osobny pokoik, rodzaj charakteryzatorni - garderoby. Na wszystkie święta i sylwestry zapowiadaliśmy, co było trzeba, a potem zwijało się dywany, jakieś jedzonko się przynosiło i tańczyliśmy. Ale przecież między wami był tylko jeden mężczyzna: Jan Suzin! Przychodzili operatorzy, realizatorzy, nasi mężowie. Było cudownie! Zmiany techniczne nastąpiły w 1989 roku. W tej nowej rzeczywistości pracowałam do 2002. W każdym razie wcześniej czułam się tam jak w rodzinie. Byłam otoczona przyjaźnią kolegów i operatorów. Miałam różne ksywy, jak to się teraz mówi, ,,nasze mleczko" na przykład. Bardzo miłe. Jakie jeszcze? ,,Bubunia nasza", takie tam, wszystkie czułe. W telewizji panowała naprawdę rodzinna atmosfera. W którym roku przeniosła się pani do Warszawy? Zaczęłam pracować w 1965, a do Warszawy przeniosłam się pięć lat później. Incydent z kapitane
ebook
Wydawnictwo Świat Książki |
Data wydania 2012 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Rok publikacji: | 2012 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.