"Przedmioty są wspomnieniami. Tak się boję stracić wspomnienia. Jeżeli nie ma się wspomnień, jaki jest sens żyć?"
"Powrót do domu" to opowieść o Zoe, której rodzice nie rozumieją i porównują ją z "idealną" kuzynką. Widzicie ten cudzysłów? Tak naprawdę Madie idealna nie jest. Dokucza Zoe w szkole, nastawia przeciw niej innych uczniów i wciąga w przewinienia, które nie są jej udziałem. Chociaż nastolatka wiele razy tłumaczyła swoim rodzicom, że kuzynka wcale dla niej dobra nie jest, oni jej nie słuchają. Zoe, w którymś momencie znajduje się również niebezpieczeństwie, ale i wtedy rodzice nie ufają jej słowom.
Dziewczyna ma tylko jedną przyjaciółkę, a jest nią jej babcia. Jednak staruszka wraz z wiekiem potrzebuje coraz większej pomocy. Staje się zagrożeniem nie tylko dla siebie, ale i dla innych i dlatego rodzice Zoe postanawiają ją umieścić w domu dla starszych osób. Nastolatka się nie zgadza i porywa babcię. Wyruszają razem do Toronto, aby członka rodziny, którego nigdy na oczy nie widziała, a wskazówki jakie ma o jego miejscu zamieszkania pochodzą ze starych listów.
Szczerze mówiąc ta książka wywołała we mnie sprzeczne emocje, a to za sprawą głównej bohaterki, która delikatnie mówiąc jest denerwująca. Pewnie można rzucić to na młody wiek głównej bohaterki. W końcu nie każdy nastolatek myśli racjonalnie, a doskonale potrafi wyolbrzymiać problemy do wielkości góry lodowej. Jednak nie rozumiem jak można być tak chamskim i niemiłym dla rodziców. Ja rozumiem, że czuła się odrzucona, zła, że rodzice ją nie słuchają, ale niektóre dialogi, które do nich kierowała były jak na mój gust za mocne.
Jedyną osobą, z którą dziewczyna się dogadywała to jej babcia. Wątek z nimi obiema naprawdę mi się podobał, bo kiedy przy rodzicach postępowała lekkomyślnie, to przy ukochanej babci stawała się inteligentną dziewczyną. Troszczyła się o nią, dbała, wiedziała jak z nią rozmawiać i potrafiła w prosty sposób nakłonić do prostych czynności. Krótko mówiąc wiedziała jak z nią postępować. Przyznam, że wiele razy uśmiałam się, kiedy obydwie spędzały ze sobą czas. Ta część nie dość, że była zabawna to na swój sposób ciepła i magiczna. Czytałam ją z uśmiechem na ustach. Chociaż nie wzruszyła mnie tak jak zapewniał napis na okładce to miło spędziłam przy niej czas, a książkę pochłonęłam w parę godzin. Myślę, że bardziej trafi w gust młodszych czytelników, bo do mnie nie trafiła tak jak tego oczekiwałam.
"Powrót do domu" to opowieść pokazująca relację pomiędzy rodzicem i dzieckiem. O przemocy w szkole z rąk osób, które teoretycznie powinny być nam przychylne. Pokazuje jak ważne są wspomnienia. Uczy, że starość nie jest łatwa, że to czas, w którym my powinniśmy pomóc bliskiej nam osobie zapewnić jej godziwe warunki, by mogła godnie przeżyć dni, które jej pozostały.
"Powrót do domu" pomimo denerwującej głównej bohaterki czyta się szybko i przyjemnie, a postać babci idzie pokochać. Ta historia jest w sam raz dla młodszych czytelników. Przekazuje jak ważne są więzi rodzinne i to w taki uroczy sposób, z odrobiną tajemniczości.