- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.asie wody i ciemności, błyskały jakieś nikłe światełka. Jak złudzenie dochodziło do świadomości lekkie brzęczenie. Nie trzeba było nam nic mówić. Yan miał rację. To nie chichy - wojna jeszcze trwa. Wiedzieliśmy dobrze, co jest. - Wcale niedaleko - rzekł Bronx. - Pierre! - krzyknął energicznie. - Łap za koło. Zmieniamy kurs. Weź nord-nord-ost. - Cholera - powiedział Pierre, oświetlając latarką elektryczną zegarek - teraz rozumiem. Jeszcze nie ma ósmej. Dlatego się jeszcze naparzają. - Już się nie naparzają - stwierdził fachowo Bronx - już jest po wszystkim od ładnych dwóch godzin. To jakiś ładunek się pali. Smary, tankowiec albo inna cholera. Ciekawym, jak to alianci zrobili. Samoloty czy ł Idą na całego! Bronx znał się na rzeczy. Gdyby atak na konwój trwał jeszcze, widać byłoby gwałtowne, przerywane błyski. To był pożar, źle widoczny, lecz wyraźny pożar. - Tiens! - drgnął Pierre. - Słyszycie? Natężyłem słuch. Nic. - Nie - rzekł Bronx. Yan zrobił szybki ruch ręką. Po czym wyjął fajkę z ust. - Yan, słyszysz? - Zdaje się... - Co?... Bronx złapał mnie za ramię: - Słyszysz?... Teraz słyszałem wyraźnie. - H i l f e!... H i l f e!... - Jakiś - Pierre skulił się przy kole. Bronx złapał za reling backbortu. - Pierre! - ryknął. - Trzymaj kurs!! Głos, nabrzmiały rozpaczą ostateczną, pełen zwierzęcego, zatraconego, zachłyśniętego lęku, z niebytu, z nicości czarnego odmętu wody, nocy, deszczu, - Hilfe!... Herr Gott!... Jednym rzutem korpusu znalazłem się na luku. Do ściany nadbudówki przymocowane jest koło ratunkowe. Ręka zawiera się na płóciennej, naolejonej powierzchni. Szarpnięcie, uchwyt zwoju linki, szybki, podwójny, mocny węzeł wokół relingu nadbudówki. Szeroki zamach prawej ręki, za backbort, daleko, za gł Gwałtowne szarpnięcie w tył. Koło nie wylatuje w ciemną przestrzeń. Tkwi w mojej ręce. Po drugiej stronie trzyma je silnie druga ręka. Bronxa. - Ty idioto! - dyszy w czarnym deszczu ogromna postać tuż przy mojej. Naoliwiony, ceratowy płaszcz wali się na mnie jak mokra skała. Jestem skręcony w miejscu, przyparty do ściany nadbudówki. - Idioto!... To Wróg! - Hil-f-e!... - bije mi w mózg z ciemności. Przez ułamek sekundy widzę, jak tamten dusi się, tonie, rozumie już, że musi umrzeć... - - zanosi się w rozdzierającej rozpaczy za uchodzącym, zbawczym, jedynym stukotem motoru. Symbolem życia. - Bronx - zgrzytam - oszalałeś!... Puść To człowiek!... Bronx!... Puść, bo cię... Ja muszę... Rozumiesz! Nagły cios w szczękę zwala mnie z nóg. Lecę z luku na pokład rufy, chwytam się relingu, dźwigam i chcę iść naprzód, na Bronxa. Uderzył mnie! Za co? Że chciałem być człowiekiem!... O nie, to się tak nie skoń Dwie ceratowe bryły prą ku sobie na wąskim skrawku pokładu, gdy wchodzi między nie trzecia. Yan wypowiada zdanie, całe zdanie: - Chwała na wysokoś - mówi - ...a pokój na Sł Ważne zdanie, ach, jakie ważkie zdanie. Z otwartych drzwi kambuza dochodzą tony szwedzkiej kolędy. Słodka, tkliwa, szlachetna melodia. Robi mi się niewyraźnie. I po co to wszystko? Bronx - wypróbowany przyjaciel, towarzysz tylu awantur i niebezpieczeństw. Dlaczego chciałem go przed chwilą zabić? Co to było? - Bronx - mówię - wybacz, stary druhu. Miałeś rację. Przecież to był tylko Niemiec. Widzisz, miałem napad niebezpiecznego człowieczeństwa. To jest takie Nas trzeba z tego leczyć. Ty jesteś inny, twardy, konsekwentny. Najpierw myślisz, a potem działasz. Podziwiam cię za * Po wojnie nie straciłem kontaktu z Bronxem. Pisuje do mnie, nawet dość często. Otworzył sobie początkowo duże bistro w dzielnicy portowej Antwerpii. Powodziło mu się doskonale. Niedawno doniósł mi, że sprzedał bistro z portowego nadbrzeża i kupił średniego kalibru hotel w śródmieściu. Robi karierę. Poza tym jest honorowym członkiem szeregu organizacji charytatywnych. ,,Wszyscy ludzie są brać" - napisał mi kiedyś w jednym z listów. Brzmiało to bardzo ładnie i naprawdę szlachetnie. Będąc przed niejakim czasem w Gdyni, spotkałem pewnego znajomego marynarza belgijskiego. Poinformował mnie, że Bronx zrobił ogromny majątek, już po wojnie, na przemycie ,,rexistów" z Belgii do Hiszpanii i Ameryki Południowej. Stąd ten hotel. Poza tym zwąchał się z jakimiś Anglikami, z którymi rozkręca no wysyłki paczek dla głodujących Niemców. Pierwszorzędny interes. To porządny chłop, ten Bronx. I mądry. Życiowo. ,,Przekrój", 1948 KOLACJA Muchomorki stały na swoim miejscu i nie sprawiały wrażenia zepsutych. Piotr zeskoczył do kuchni po chleb, usiedliśmy na wyłączonych grzejnikach i jedliśmy z namaszczeniem: każdy muchomorek kosztował niemal jedną czwartą naszych oficjalnych poborów miesięcznych. - Pâtissier robi ten farsz z portugalskich sardeli - rzekł Piotr. -To taka pasta
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2013 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.