- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.pełnometrażowym, ale do ślubu powinnam zakończyć pierwszy etap zdjęć i będę mogła zrobić sobie trzy albo cztery tygodnie wolnego, zanim przystąpię do drugiego etapu. Te trzy albo cztery tygodnie zdecydowanie mogą nam się przydać. Czuję, jak wypełnia mnie ciepło. Jest i będzie dobrze. - Dokąd wyjedziemy? - pyta Mark. - W podróż poślubną? Rozmawiamy o tym tak naprawdę po raz pierwszy. Do ślubu pozostały dwa miesiące. Zajęliśmy się wszystkim i wszystko ustaliliśmy - poza tą jedną kwestią. Była nietknięta jak nierozpakowany prezent. Ale to chyba dobry moment, by poruszyć temat. Strasznie się przejęłam perspektywą wyjazdu. I tym, że przez kilka tygodni będę miała Marka tylko dla siebie. - Zaszalejmy! Kto wie, może to ostatni raz kiedy mamy czas i pieniądze - rzucam z zapałem. - Zgoda! - odpowiada z podobnym entuzjazmem. - nie, trzy tygodnie? - podsuwam. Mrużę oczy, szybko sobie przypominam harmonogram zdjęć i wywiadów, które muszę przeprowadzić. Mogę się wyrwać na trzy. - O, i to jest rozmowa! Karaiby? Malediwy? Bora-Bora? - Bora-Bora - decyduję. - Nie mam pojęcia, gdzie to jest, ale brzmi super. Pieprzyć to! Polećmy pierwszą klasą! Możemy? Mark szczerzy zęby w uśmiechu. - Możemy. Kupię bilety. - Super! - Nigdy wcześniej nie leciałam pierwszą klasą. A potem mówię coś, czego będę żałowała prawdopodobnie do końca życia. - Jestem gotowa z tobą zanurkować. Kiedy już tam będziemy. Spróbuję. Zejdziemy razem pod wodę. - Mówię to, bo wydaje mi się, że to dobry i ważny dowód mojej miłości do Marka. Jestem jak kot z martwą myszą w pyszczku. Przynoszę mu ją i kładę na wycieraczce, czy tego chce, czy nie. - Poważnie? - Wpatruje się we mnie z niepokojem, mrużąc oczy pod słońce. Wiatr mierzwi jego ciemne włosy. Nie spodziewał się tego po mnie. Mark jest nurkiem z uprawnieniami. Na każdej wycieczce, na jaką zdarzyło nam się razem pojechać, namawiał mnie na wspólne zejście pod wodę, ale zawsze tchórzyłam. Mam złe wspomnienia z nurkowaniem z czasów, zanim się poznaliśmy. Spanikowałam. Niby nic się nie stało, ale sama myśl o zanurzeniu się w wodzie budzi we mnie cholernie silny strach. Nie lubię tego poczucia bycia uwięzioną. Myślenie o ciśnieniu i powolnym wypływaniu na powierzchnię napełnia mnie lękiem. Mimo to chcę spróbować - dla niego. Nowe wspólne życie, nowe wyzwania. Uśmiecham się. - Jak najbardziej! Dam radę. To nie może być trudne, skoro nawet dzieci to robią. Nic mi nie będzie. Patrzy na mnie. - Zajebiście cię kocham, Erin Locke - mówi. Tak po prostu. - Ja też cię zajebiście kocham, Marku Robertsie. Pochyla się, przysuwa i mnie całuje. - Czy naprawdę istniejesz? - pyta, wpatrując się w moje oczy. Graliśmy już w tę grę, która wcale nie jest grą, a jeśli już, to raczej igraszką. Pytanie Marka brzmi: ,,Czy to się dzieje naprawdę?". Bo jest tak dobrze, że to na pewno jakiś podstęp, pomyłka. Na pewno kłamię - czy rzeczywiście? Odczekuję chwilę. Pozwalam mięśniom twarzy rozluźnić się pod spojrzeniem Marka. Pozwalam, by źrenice się zwęziły niczym implodujący wszechświat, i spokojnie odpowiadam: - Nie. Nie istnieję naprawdę. Przerażające. Zrobiłam to dotąd raptem kilka razy. Zniknęłam. Stałam się jak telefon, w którym ktoś przywrócił ustawienia fabryczne. - Nie, nie istnieję - rzucam z obojętną miną. To musi wyglądać, jakbym mówiła poważnie. Najlepiej działa wtedy, kiedy wygląda przekonująco. Wzrok Marka przemyka po mojej twarzy, szuka punktu zaczepienia, czegoś, na czym mógłby oprzeć zrozumienie. Ale niczego nie znajduje. Zniknęłam. Wiem, że się martwi. W głębi duszy nosi obawę, że pewnego dnia rzeczywiście się ulotnię. Odejdę. Że to się nie dzieje naprawdę. Że kiedy się obudzi, dom będzie wyglądał tak samo jak zawsze, tylko mnie w nim nie będzie. Znam ten lęk, widzę, jak w tej czy tamtej chwili przebiega po jego twarzy, na przykład kiedy jesteśmy ze znajomymi albo stoimy w dwóch końcach pomieszczenia pełnego ludzi. Widzę je, to spojrzenie, i wtedy wiem, że M a r k naprawdę istnieje. Teraz też dostrzegam to w jego twarzy. I niczego więcej nie potrzebuję. Pozwalam ustom, by ułożyły się w uśmiech, i naraz oblicze Marka eksploduje radością. Zaczyna się śmiać. Emocje sprawiają, że jego policzki robią się czerwone. Śmieję się i ja, a wtedy on obejmuje dłońmi moją twarz i składa pocałunek na ustach. Jakbym wygrała zawody. Jakbym wróciła z wojny. Brawo ja. Mój Boże, Mark, jak ja cię kocham, myślę. Ciągnie mnie w trawy porastające słone błota. Pieprzymy się, a gdy zaciskamy palce na wełnianych swetrach i mokrej skórze, z naszych ruchów wyziera desperacja. Kiedy dochodzi, szepczę mu do ucha: - Naprawdę istnieję. 3 Poniedziałek, 11 lipca Telefon W zeszłym roku wreszcie dostałam wsparcie finans
ebook
Wydawnictwo Burda Książki |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Burda Książki |
Rok publikacji: | 2018 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.