- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Spis treści Karta redakcyjna Rozdział 1. O tym, jak mistrz stolarski Wisienka znalazł kawałek drewna, który płakał i śmiał się jak dziecko Rozdział 2. Majster Wisienka wręcza kawałek drewna swojemu przyjacielowi imieniem Geppetto. Pragnie on wystrugać sobie cudownego pajacyka, który potrafiłby tańczyć, władać szablą i wykonywać karkołomne salta Tytuł oryginału: LE AWENTURE DI PINOCCHIO Tekst: CARLO COLLODI Przekład: ELŻBIETA WSZEBOROWSKA Ilustracje i projekt okładki: AGATA ŁUKSZA Pracownia Bobra Korekta ilustracji: MARTA ŻURAWSKA-ZARĘBA Redaktor prowadzący: NATALIA GALUCHOWSKA Redakcja: ANNA WŁODARKIEWICZ Korekta: JUSTYNA KOT, DOROTA JABŁOŃSKA DTP okładki: BERNARD PTASZYŃSKI (C) Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z Warszawa 2017 All rights reserved Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy. Wydanie I ISBN 978-83-8073-606-1 Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z Al. Jerozolimskie 94, 00-807 Warszawa Tel. +48 22 379 85 50, Faks: +48 22 379 85 51 e-mail: Konwersja: eLitera Rozdział 1 O tym, jak mistrz stolarski Wisienka znalazł kawałek drewna, który płakał i śmiał się jak dziecko Był sobie - Król! - wykrzykną bez namysłu moi mali czytelnicy. - Nie, dzieci, mylicie się. Był sobie raz kawałek drewna. Nie było to żadne szlachetne drewno, lecz zwykłe polano jak te, które układa się w stosy, a zimą wrzuca do pieca albo do kominka, aby rozpalić ogień i ogrzać pokój. Nie wiem, jak to dokładnie było, ale pewnego dnia tenże właśnie kawałek drewna znalazł się w stolarni leciwego majstra imieniem Antonio, na którego wszyscy wołali majster Wisienka, a to ze względu na czubek jego nosa, który był zawsze błyszczący i purpurowy niczym dojrzała wiśnia. Kiedy tylko majster Wisienka zobaczył owo polano, cały się rozpromienił i zacierając ręce z zadowolenia, wymamrotał pod nosem: - W porę trafił mi się ten kawałek drewna. Zrobię z niego użytek. Zostanie nogą od stołu. Nie zwlekając, chwycił naostrzoną siekierę, by odłupać z polana korę i obciosać je, ale kiedy się zamachnął, ręka zawisła mu w powietrzu, bo usłyszał cieniutki głosik, który pisnął: - Tylko nie uderz mnie zbyt mocno! Wyobraźcie sobie zdziwienie starego, poczciwego majstra Wisienki! Przestraszonym wzrokiem powiódł po pomieszczeniu, szukając źródła tego głosiku, ale nikogo nie dostrzegł! Zajrzał pod stół - pusto, zajrzał do zamkniętej na cztery spusty szafy - pusto, zajrzał do kosza na trociny i ścinki - pusto, otworzył drzwi stolarni, aby wyjrzeć na ulicę - pusto. Czyż - A to dobre - rzekł, śmiejąc się i drapiąc po peruce. - Widać sam wymyśliłem sobie ten głosik. Wracajmy do pracy. I wziąwszy siekierę w dłoń, zadał kawałkowi drewna porządny cios. - Au! To bolało! - krzyknął z żalem ten sam głosik. Tym razem majster Wisienka zdębiał. Ze strachu wytrzeszczył oczy i rozdziawił usta, a język wylazł mu na wierzch i zwisał tak nisko na brodę, że majster przypominał maszkarona rodem z fontanny. Gdy tylko odzyskał mowę, trzęsąc się z przerażenia, wyjąkał: - Skąd wziął się ten głosik, który pisnął ,,au"? Przecież tu nie ma żywej duszy. Czy to ten kawałek drewna nauczył się łkać i kwilić jak dziecko? To niemożliwe. To jest polano, takie samo jak inne, które wrzuca się do ognia, by zagotować wodę i przyrządzić fasolę. Czyż ktoś się schował w środku? Jeśli ktoś się tam schował, tym gorzej dla niego. Już ja go urządzę! To powiedziawszy, złapał obiema rękami biedny kawałek drewna i począł nim tłuc bezlitośnie o ściany. Następnie nadstawił uszu, aby przekonać się, czy znów usłyszy płacz. Odczekał dwie minuty - cisza, pięć minut - cisza, dziesięć minut - cisza! - A to dobre - rzekł, siląc się na uśmiech i mierzwiąc perukę. - Widać sam wymyśliłem sobie ten głosik, który powiedział ,,au". Wracajmy do pracy. A ponieważ naszedł go wielki strach, zaczął podśpiewywać, by dodać sobie otuchy. Następnie odłożył siekierę i złapał za hebel, żeby oczyścić i wygładzić polano, lecz kiedy tak heblował w tę i z powrotem, usłyszał ten sam głosik, który śmiejąc się, powiedział: - Przestań! To łaskocze! Tym razem biedny majster Wisienka padł jak rażony gromem. Kiedy się ocknął, zobaczył, że siedzi na ziemi. Jego twarz wydawała się odmieniona, a czubek nosa, który prawie zawsze był purpurowy, z przerażenia przybrał kolor sinoniebieski. Rozdział 2 Majster Wisienka wręcza kawałek drewna swojemu przyjacielowi imieniem Geppetto. Pragnie on wystrugać sobie cudownego pajacyka, który potrafiłby tańczyć, władać szablą i wykonywać karkołomne salta W tym momencie zapukano do drzwi. - Wejdźcie - powiedział stolarz, który nie miał siły stanąć na nogach. Do warsztatu wszedł żwawy staruszek imieniem Geppetto, którego okoliczne dzieci, ilekroć chciały doprowadzić go do szewskiej pasji, przezywały Mamałygą, a to z powodu jego żółtej peruki, która bardzo przypominała ciasto z mąki kukurydzianej. Geppetto bardzo łatwo unosił się gniewem. Biada temu, kto nazwał go Mamałygą! W mgnieniu oka dostawał białej gorączki i nie było zmiłuj. - Dzień dobry, majstrze Antonio - przywitał się Geppetto. - Co robicie na ziemi? - Uczę mrówki rachunków. - Życzę powodzenia. - Co was do mnie sprowadza, kumie Geppetto? - Nogi. Wiecie, majstrze Antonio, przyszedłem was prosić o przysługę. - Służę pomocą - odrzekł stolarz, podnosząc się na kolana. - Dziś rano wpadł mi do głowy pewien pomysł. - Jakiż to pomysł? - Pomyślałem, że wystrugam sobie z drewna pięknego pajacyka, ale takiego cudownego pajacyka, który potrafiłby tańczyć, władać szablą i wykonywać karkołomne salta. Z tym pajacykiem chcę objechać świat, aby zarobić na pajdę chleba i kieliszek wina. Co o tym sądzicie? - Brawo, Mamałyga! - krzyknął nie wiadomo skąd znajomy głosik. Gdy Geppetto usłyszał, że nazwano go Mamałygą, cały aż poczerwieniał ze złości i odwracając się w stronę stolarza, powiedział rozwścieczony: - Dlaczego mnie przezywacie? - Kto was przezywa? - Nazwaliście mnie Mamałygą! - To nie ja. - Czyli niby ja sam to powiedziałem? To przecież wy. - Nie! - Tak! - Nie! - Tak! I coraz bardziej się rozsierdzając, przeszli od słów do czynów, a w ruch poszły paznokcie, zęby i pięści. Szamotanina trwała w najlepsze. Po skończonej bójce majster Antonio trzymał w rękach żółtą perukę Geppetta, a Geppetto spostrzegł, że ma w zębach siwą perukę stolarza. - Oddaj mi moją perukę! - krzyknął majster Antonio. - A ty oddaj mi moją i zawrzyjmy pokój. I dwaj staruszkowie, odzyskawszy swoje peruki, uścisnęli sobie dłonie i przysięgli dozgonną przyjaźń. - A więc, kumie Geppetto - powiedział stolarz na znak zawartego pokoju - o jaką przysługę chcieliście mnie prosić? - Chciałbym kawałek drewna, aby móc wystrugać sobie pajacyka. Dacie mi go? Majster Antonio, cały w skowronkach, szybko podszedł do stołu, by wziąć ów kawałek drewna, który napędził mu takiego stracha. Gdy miał go już wręczyć przyjacielowi, polano mocno się wzdrygnęło i nieoczekiwanie wyślizgując mu się z rąk, z całej siły uderzyło biednego Geppetta w wychudłe piszczele. - Acha! A więc to z takim wdziękiem wręczacie podarunki, majstrze Antonio? Przez was o mały włos nie zostałem kulawy! - Przysięgam, że to nie ja! - A więc może to ja! - To wina tego drewna! - Wiem, że to wina drewna, ale to wy ugodziliście nim w moje nogi! - Ja was nie ugodziłem! - Kłamca! - Geppetto, nie obrażajcie mnie, bo w przeciwnym razie nazwę was Mamałygą! - Osioł! - Mamałyga! - Bałwan! - Mamałyga! - Paskudny małpiszon! - Mamałyga! Gdy Geppetto po raz trzeci usłyszał przezwisko Mamałyga, jego oczy pociemniały. Rzucił się na stolarza i znów doszło do rękoczynów. Po skończonej walce majster Antonio miał na nosie dwa nowe zadrapania, a Geppetto o dwa guziki w kaftanie mniej. Gdy w ten sposób wyrównali swoje rachunki, uścisnęli sobie dłonie i przysięgli dozgonną przyjaźń. Geppetto wziął swój kawałek drewna, podziękował stolarzowi i kulejąc, wrócił do domu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 12.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.