- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ut, migotało w bryzgach wody wyciskanej z asfaltu przelotnym naciskiem pneumatyków. U zbiegu ulic, witając się przejmującym śpiewem szyn, wymijały się czerwone tramwaje. I w tupocie nóg przechodniów, i w klaskaniu kopyt na jezdni, i w urwanych na samogłosce okrzykach chłopców sprzedających dzienniki -- słyszał, widział, czuł rozpierającą go radość powrotu. Nie próbował nawet analizować gamy uczuć zlewających się w krzyk, co nie mogąc zerwać się z warg -- zapalił się w źrenicach. Krakowskie, Nowy Świat, Jerozolimskie, Marszałkowska i stary, sękaty Ogród Saski. Usiadł w słońcu na ławce i wyjął notatnik. Były tam adresy. Dawno zapomniane, na wpół zatarte. Andrzej wiele sobie po tej chwili obiecywał. Może dlatego teraz, gdy nikłość tych adresów, przygnieciona kontrastem niedawnego wybuchu szczęścia, ukazała się w całej swej bezwartościowości, doznał tak ostrego zawodu. Cóż go obchodzili dalecy krewni Truszkowscy czy ciotka Strumiłłowa? A Bielawscy! Ohyda! Pozwolili jego matce dogorywać, bez grosza, w nędznym Boże! Jakże mógł zapomnieć! Zerwał się i biegł do najbliższego auta. -- Na Powązki! W kancelarii cmentarnej długo wertowano spisy. -- Nie. Tutaj takiej nie pochowano. -- Niemożliwe. Pan źle sprawdzał. Maria Przed dziesięciu Urzędnik poskrobał się w purchawkowaty nos i flegmatycznie oświadczył: -- Ja panu nie stworzę nieboszczyka, jak go nie ma. A może nie katoliczka była? -- Katoliczka. -- To może na Bródnie? Bo tu to tylko zamożniejsi. Dowmunt pojechał na Pragę. Znowu kancelaria i flegmatyczny urzędnik. ,,Owszem. Jest pochowana. Kwatera taka a taka. Zresztą chłopiec zaprowadzi". Mała, porosła darnią, zapuszczona mogiłka. Czarny krzyż z zardzewiałą blachą, na której kiedyś było napisane, że tu leży jego matka, jego najdroższa na ziemi Mała, siwa staruszka o filigranowych dł Andrzej wpił wzrok w zrudziałą darń, chciał w niej zobaczyć refleks, nie -- zrozumienie tragedii jej odejścia. Nie umiał. Wówczas przestrzeń, a dziś czas złagodziły, zatarły, zmiękczyły cios, zdawałoby się najstraszniejszy. Zdawał sobie z tego sprawę, lecz czuł do siebie żal i niechęć. Powracał z wolna z rosnącym uczuciem samotności. Skrupulatnie i rzeczowo wyjaśnił urzędnikowi, jak ma być urządzony grób, zamówił pomnik i zapłacił, choć cena wydała mu się wygórowana. Ciotka Strumiłłowa mieszkała na Miodowej. Była to stara panna zakonserwowana w naftalinie i lawendzie, od których aż dusiło w przeładowanym meblami mieszkanku. Uchodziła za dewotkę, a jej gorliwość religijna znana była szeroko z tego, że spowiadała się jednego dnia u dwóch księży, wychodząc z założenia, że jeden może się mylić. Kompilując obie zadane pokuty, znajdowała ich średnią proporcjonalną i tę sumiennie wykonywała. Filantropię uważała za grzech śmiertelny, za pomniejszanie liczby kandydatów do Królestwa Niebieskiego, toteż starannie jej unikała, hojnie natomiast darząc potrzebujących bliźnich naukami moralnymi i szturchańcami, jeżeli tamowali jej dostęp do ławki przy wielkim ołtarzu. Poza tymi objaśnieniami Dowmunt niczego więcej od ciotki Klotyldy nie dowiedział się. Z początku nie poznała go i wzięła za sekwestratora z Kasy Chorych, z kolei przeraziła się, że Andrzej powrócił do kraju, ,,gdzie bez pracy nie ma kołaczy", a ona, stara ciotka, sama nie ma z czego żyć, a jeszcze jej służąca dwa talerze i kryształowy lichtarz zbiła. Uspokoiła się dopiero, gdy Andrzej zapewnił ją, że ma zamiar kupić majątek, założyć fabrykę, czy w ogóle pomyśleć o ulokowaniu kilku milionów złotych. Wówczas rozpogodziła się i podreptała po konfitury z róży. Zamiast konfitur przyniosła jednak listę składek na budowę ambony w którymś kościele. Andrzej wszakże odmówił, co wywołało dłuższą tyradę na temat rodu Dowmuntów, który niejeden kościół ufundował. Andrzej miał już dość i naftaliny, i ciotki, i rodu Dowmuntów. Pożegnał się i poszedł na obiad. W restauracji poprawił mu się humor. Śledź, barszcz, gęś z jabłkami -- jakie to dobre po francuskiej kuchni, do której przez lat dziesięć nie mógł nabrać przekonania. Jednocześnie spostrzegł, że jego opalenizna robi furorę. Przyglądano mu się -- zwłaszcza kobiety -- zawzięcie i dość natarczywie. Nie siedział długo, bo musiał przebrać się i pojechać do Truszkowskich. Na Chmielnej dowiedział się od stróża, że nie ma po co iść na czwarte piętro, ,,bo takie mieszkali, ale już trzy czy cztery roki jak wyprowadzili się na Wolę". Nawet miał zanotowany adres ,,bo to dla kumornika musioł wysukać". Młynarska, brudna czarna uliczka, odrapana kamienica, strome schodki w drewnianej parterowej oficynie. Wejście przez kuchnię. Przyjęli go serdecznie. Oboje na przemian zasypywali go tysiącem pytań i podsuwali
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał, historyczny |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.