- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.atarakach porastających brzegi rzeki Jakaś zbudzona ze snu dzika kaczka rozkwakała się w sitowiu, lecz po chwili zawarła dziób i znowu zaległa cisza. Żołnierze w milczeniu, z twarzami usmarowany- mi na czarno, w mundurach polowych w tak zwaną panterkę, w hełmach na głowach wysypali się z pojazdów Z lornetkami przy oczach obserwowali lecący, zdawałoby się wprost na nich, świecący punkt, rosnący z sekundy na sekundę. Jaśniał zimnym, srebrzystym blaskiem niczym tajemnicza Gwiazda Betlejemska przed dwoma tysiącami lat. Zbliżając się do miejsca lądowania, wytracał prędkość, a wraz z nią intensywność poświaty. Zarówno oficerów, jak i żołnierzy, zaskoczyła kompletna cisza, brak jakichkolwiek dźwięków silników, zazwyczaj ryczących na wysokich obrotach, jak to ma miejsce w przypadku ziemskich pojazdów latających. Widocznie na tym polegała owa wyższość tej cywilizacji. W końcu to oni przybywali na Ziemię, a nie odwrotnie. Major Kwiatkowski z surowym wyrazem na swojej kanciastej, gładko wygolonej twarzy, warknął do żołnierzy stojących z rozdziawionymi gębami: - Kryć się! Momentalnie przypadli opancerzonych ścian Rosomaków, których pokryte maskującymi barwami blachy zlewały się z okolicznymi krzakami, drzewami i zagajnikami Rozłożyli się plackiem na wilgotnej od rosy trawie, z bronią gotową do strzału, z szeroko rozsuniętymi nogami. W ciemnościach błyskały jedynie białka ich oczu. Major stojąc w rozkroku, tuż obok swoich podwładnych, jeszcze raz przytknął lornetkę do oczu i obserwował szybko zbliżający się punkt. Jaśniał na czarnym tle nieba dziwną, błękitną poświatą. Kształtu na razie nie mógł rozeznać. Tajemniczy pojazd zbliżał się z ogromną prędkością, wirując wokół swojej osi. Nagle wystrzelił z niego snop światła, pomknął w dół i oświetlił przeciwległy brzeg. Major zesztywniał. Gwałtownie uregulował ostrość i wlepił wzrok w rosnący z minuty na minutę jasny kształt. Sprężył się jak do skoku. Do bólu zacisnął szczęki, mało nie popękało mu szkliwo na zębach. Po chwili dramatycznym, trochę teatralnym gestem opuścił ręce wzdłuż tułowia. - Kurwa mać. - warknął pod nosem. - Zdaje się, że wyląduje na drugim brzegu. Kapitan Frendly, w maskującym, polowym mundurze, niewidoczny niczym kameleon na tle plamistego Rosomaka, błyskawicznie spojrzał w lornetkę i zastygł w bezruchu. Mięśnie jego szerokiej jak u konia żuchwy pracowały zawzięcie, jak to zwykle miało miejsce w sytuacjach stresowych. Szparko przerzucał gumę do żucia z jednej strony ust na drugą. Gapił się w ten snop światła wypuszczony z pozaziemskiego pojazdu, jakby chciał go zahipnotyzować, aby wylądował tam, gdzie on, oficer najnowocześniejszej armii świata, sobie życzył. - wymamrotał pod nosem. Po kilku sekundach namysłu podjął decyzję. - Na drugi brzeg! - rzucił rozkaz w stronę żołnierzy rozłożonych pod osłoną Rosomaków. - Go, go, go! - wrzeszczał, przebierając w miejscu nogami. - Panie kapitanie! - zawołał dowodzący oddziałem sierżant Pokrowski, zrywając się na równe nogi i prężąc służbiście przed oficerem. Wraz z nim, z ziemi poderwali się żołnierze, spoglądając nieco zagubionym wzrokiem na amerykańskiego oficera. - Rosomaki to nie amfibie! Major Kwiatkowski natychmiast opanował sytuację. - Lądem, durniu! Lądem! - wrzasnął na całe gardło i poprawił nerwowym ruchem ściągacz pod szyją. - Przez Most Grunwaldzki, do kurwy nędzy! Żołnierze w kilka sekund zajęli miejsca w transporterach, a obaj oficerowie biegiem dopadli wozu technicznego. Jeszcze nie zdążył ruszyć, a oni już zatopili czujne spojrzenia w ekranach komputerów i klepali palcami po klawiaturze niczym pianiści na konkursie chopinowskim. Na monitorach pojawiały się w ekspresowym tempie jakieś wyliczenia, cyfry, liczby, wykresy, sinusoidy, hipocykloidy, hiperbole i cała masa innych, więcej lub mniej znanych krzywych matematycznych. Kawalkada opancerzonych samochodów gnała z rykiem silników przez śpiące miasto w stronę mostu Grunwaldzkiego, prowadzącego na drugi brzeg Odry. Puste, wyludnione ulice pozwoliły na pokonanie tej odległości w błyskawicznym tempie, choć kilka razy jakieś zapóźnione auta osobowe z piskiem opon szukały schronienia na chodniku w obawie, że zostaną staranowane. Za mostem Rosomaki zjechały w lewo, klucząc po krętych uliczkach, nie patrząc na znaki zakazu czy nakazu. Przecież oni byli na służbie i poruszali się samochodami uprzywilejowanymi. Gdy w końcu wtarabanili się na jakąś podmokłą łąkę, Kwiatkowski i Frendly wyskoczyli z wozu zanim ten zdążył się całkiem zatrzymać. Przybyli akurat na ten moment, aby ujrzeć dziwny pojazd, w niczym nie przypominający owych latających talerzy, których wizerunkami epatowano czytelników fachowych czas
ebook
Wydawnictwo Psychoskok |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.