- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a wtoczyła się na leśną drogę grubo wysłaną opadłymi, zrudziałymi igłami sosen. Chłop nie lubił lasu. Półmrok, cisza i powaga boru onieśmielały go. Ujął więc krzepcej lejce i już, już zamierzał się batem, aby ponaglić kobyłę do szybszego marszu, gdy jego uszu dobiegł jakiś dziwny odgłos. Zrazu zdało mu się, iż to skrzypienie starego studziennego żurawia, lecz rychło skrzypienie przerodziło się w ryk potężny i rozpaczliwy. Splunął chłop po trzykroć, aby odegnać nieszczęście i mruknął sam do siebie: - A cóż to za licho? Im bardziej zbliżał się ku skalistemu wzgórzu, ryk ów narastał, potężniał, odbijał się echem od kolumnady pni. - A cóż to za licho? - ponownie wyszeptał chłop. Nie miał jednak czasu, by dłużej zastanawiać się nad tym, bowiem kobyła, wyminąwszy zakręt, wyjechała na prosty odcinek leśnej drogi biegnący u stóp skalistego zbocza. I wtedy chłop znalazł się oko w oko smokiem. Gad był potężny, przypominał wyglądem ogromną jaszczurkę. Okrywała go szarozielona łuska. Na łbie miał narośl w kształcie rogu, a u łap potężne pazury, zdolne rozerwać wołu. Smok miotał się wściekle, aż zrył i stratował znaczną połać dróżki, poobdzierał korę z sosen rosnących w pobliżu, połamał krzewy i ryczał. Przeraźliwie ryczał, a gdy zmęczył się, stękał ciężko, bądź wydawał odgłos przypominający skrzypienie studziennego żurawia. Ściągnął chłop lejce, a gdy kobyła posłusznie stanęła, począł z zaciekawieniem przyglądać się bestii. Wnet wypatrzył, iż wielki kawał skały, oberwawszy się, spadł z wysokości i przygniótł ogon przechodzącego akurat tamtędy smoka. Chociaż w pierwszym odruchu na widok potwora pomyślał o ucieczce, zoczywszy, iż ów jest uwięziony, zaniechał tego zamiaru i został. Smok na widok chłopa ucichł i znieruchomiał. Wpatrywał się weń swoimi wyłupiastymi oczyma dość długo, a później przemówił ludzkim głosem: - Ach, co za szczęście, żeś tędy przejeżdżał, chłopie! Wielkie szczęście! Nie uciekłeś na mój widok, a to znaczy, iż odważne masz serce. Barczysty jesteś, ręce masz krzepkie, pewnie zdołasz dźwignąć kamień, który spadł na mój biedny ogon? Myślę, że to dla ciebie fraszka? - A pewnie! - odparł chłop, którego próżność smok połaskotał mile. - Ach, więc uczyń to, mój przyjacielu, uczyń! Uwolnij starego, biednego smoka, a zobaczysz, co ja uczynię w zamian! W tobie jedyna moja nadzieja na wybawienie! Nie odmawiaj, mój miły przyjacielu! Nie odmawiaj! Bardzo, bardzo proszę! Chłop litościwe miał serce i nie dał się długo błagać. Zeskoczył z furki, odprzęgnął kobyłę i wziąwszy dyszel, podważył nim skałę, aby smoka uwolnić. Ale niełatwa to była sprawa. Kamień był bardzo ciężki. Napinał chłop mięśnie ze wszystkich sił, tak iż zdawało się, że lada chwila popękają. Pot lał mu się z czoła, a przed oczyma - z wielkiego wysiłku - przelatywały ciemne płaty. Sporo czasu minęło, nim trochę siłą, a trochę sprytem, podźwignął kamień na tyle, iż smoczysko mogło wyszarpnąć spod niego swój ogon. Chłop i smok przysiedli naprzeciw siebie po dwu stronach drogi. Smok dmuchał na ogon i chłodził go wodą wypływającą ze skały, chłop znowu obcierał pot połą koszuli i ciężko łapał powietrze. Tylko kobyła obojętna na wszystko, co się działo, spokojnie obgryzała gałązki jakiegoś krzewu. Gdy odpoczęli obaj, gad ozwał się do chłopa w te słowa: - Ach, mój przyjacielu, to jeszcze nie koniec wszystkich moich zmartwień. Od jednego mnie uwolniłeś, podważając skałę. Lecz jeszcze drugie doskwiera. - A jakież to zmartwienie, paskudo? - Nie mów tak do mnie - smok skrzywił się szpetnie. - Nie lubię, gdy ktoś brzydko mnie nazywa. Pytałeś o me drugie zmartwienie? Cóż - westchnął ciężko - cóż, głodny jestem. Od wczorajszego wieczora kęsa strawy nie miałem w paszczy, a oto już południe się zbliża. O uczniu czarnoksiężnika Przed wielu, wielu laty, tak dawno, iż nikt już nie pamięta, kiedy się to działo, w niewielkiej wioszczynie zagubionej śród bezkresnych pól żył pewien świniopas. Mieszkał wraz z matką, która dla zarobku najmowała się bogatym gospodarzom do roboty w polu. Świniopas oczywiście nie zajmował się własnymi zwierzętami, jakże bowiem byłoby go na nie stać, skoro cały jego majątek stanowiły zgrzebne portki i takaż koszula? Strzegł stada nierogacizny, którego sztuki należały do rozmaitych właścicieli, a najwięcej do opasłego młynarza. Gdzie diabeł nie może, tam babę pośle Zmierzchało. Złocistoczerwone słońce ogromną kulą, od której snuły się szkarłatne refleksy, szeroko rozlewając się po niebie, zawisło tuż nad horyzontem. W czuprynach rosochatych wierzb wróble wrzeszczały przeraźliwie, szukając najlepszych miejsc na nocleg. Po
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, baśnie |
Wydawnictwo: | Armoryka |
Rok publikacji: | 2010 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.