- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a zabawa. To przecież dziecko - mówię. Ale coś mi przeszkadza w swobodnej grze. Normalnie brzmi śmiech chłopca. Czuję w sobie wczorajszy dzień na drzewach. Chłopiec ma na imię Mario. Zwykły przypadek i w innej sytuacji po prostu nie zwróciłbym na to uwagi. Ale ja kiedyś czytałem opowiadanie Tomasza Manna ,,Mario i czarodziej". I właśnie teraz przypominam je sobie, dokładnie, całe. Nie mówię o tym Januszowi, ale po paru minutach podskakiwania z piłką - rezygnuję. Ich bin müde - tłumaczę Mario, który nie może pogodzić się z utratą partnera i zawiedziony próbuje prosić mnie, a potem Janusza, by z nim jeszcze zagrać. Szkoda mi go. Na tym podwórku tylko my grywamy z nim w piłkę. Oprócz jego siostry w wózku, którą Mario musi się zajmować, nie ma tu innych dzieci. Każde dziecko ma własne podwórko, na którym się bawi. Uśmiecham się. - Zagram jeszcze z tobą. Ale pięć minut! - zastrzegam. Mario podrzuca piłkę do gó W drzwiach budynku pojawia się jego matka. - Mario! - woła. - Chodź na obiad! - Nnieee! - marudzi Mario, ale zostawia posłusznie piłkę i wchodzi za nią do domu. Franzosen Mario grywa z nami codziennie w nogę. Strzela jak opętany, gdzie popadnie. Wali po ścianach, po oknach. Trafia w wózek Anne. Wózek się przewraca. Anne beczy, wymachuje rączkami, nóżkami. Z okna wychyla się Wielka Matka, mała, przygarbiona, stara. Mario próbuje coś nieśmiało tłumaczyć, ustawia wózek, poprawia sukienkę małej. Wielka Matka śledzi jego poczynania z uwagą i po chwili, widocznie usatysfakcjonowana, znika w pokoju. Mam jednak wrażenie, jakby dalej obserwowała, śledziła z ukrycia wszystkie nasze ruchy. Wielka Matka, tak ją nazwaliśmy z Januszem, to babka Mario. Wszystko widzi, do wszystkiego wtrąca swoje trzy grosze. Już parę razy słyszeliśmy jej kłótnie z matką Mario, raz z sąsiadką. Dotychczas nie mieliśmy z nią do czynienia. Dziwiliśmy się, nie wiedząc czemu przypisać jej rezerwę w stosunku do nas. Wydawać by się mogło, że się nas boi. W jej zachowaniu wobec nas czuło się dystans, a nawet, choć wydaje się to nieprawdopodobne, szacunek. Jedno jest pewne, to z naszego powodu zamykała wieczorem wejście do głównego budynku na trzy spusty, często blokując nam wyjście z kibelka. Na szczęście w ścianie przybytku było niewielkie okienko, które z łatwością dawało się otwierać z obydwu stron. Wychodziliśmy więc przez okno, wchodziliśmy przez okno. Drzwi kibelka z serduszkiem, tak jak u nas kiedyś na wsi. Wypolerowana deska. Oprócz papieru toaletowego, pocięta gazeta - chyba specjalnie do czytania. I ona, za ścianą jak Gerwazy /czy Protazy, bo nie pamiętałem wtedy dokładnie kto/ z pękiem kluczy. Któregoś dnia: Mario, słońce, piłka. To wszystko co zawsze. Mario pyta jakiej jesteśmy narodowości? Ach! Więc nie wiedzą? - A ty jak sądzisz? Janusz stoi obok, trąca mnie znacząco łokciem, ale nic nie mówi. Mały naprzeciwko, podrapane kolana, zamyślona twarz. - Babka mówi, że wy jesteście - Acha ! - przelatuje mi przez głowę, szybko - nic więcej. Tylko jeszcze sylwetka jędzy babki /Wielkiej Matki/. My rzeczywiście, czarni, spaleni możemy uchodzić za Francuzów. - My jesteś - tłumaczę, ale uprzedza mnie Janusz. Śmieje się. I śmiejąc się: - Wir sind Polen! Chachacha! Mario kopie kapciuch, jak zwykle w kierunku śpiącej w wózku Anne. I też. Tak jak Janusz. - Lody owocowe z Dresden Szedłem sobie główną ulicą miasta. Meißnerlandstrasse, do Eiskaffee przy wiadukcie. Polubiłem to miejsce od pierwszego razu, siadywałem przy długim stole przykrytym ceratą, z drzew sfruwały żółte, jak larwy zakręcone nasiona, a ja gapiłem się na przejeżdżające poniżej tramwaje, jeden na dwadzieścia minut, kołaczące na rozjazdach, elektryczne dzwonki wierciły dziury w uszach i kostce jezdni, jechały auta, masa aut, większość z rejestracją D /Republiki Federalnej Niemiec/, jechały codziennie, w te i wewte, ciągnęły za sobą białe jak pokoje sypialne przyczepy, auta kolorowe, błyszczące lakierem, dobre, silne wozy stamtąd. O zamykali kawiarnię, a mnie dziś po pracy zamarzyły się lody, lody z kremem i wiśniami, i te drzewa zrzucające owoce trocinowej barwy, i stoły ceratowe, i zamarzył mi się oddech, oddech głęboki, na wysokości tarasu, ponad grzbietem jezdni, nad wystającymi tułowiami tramwajów i samochodów, huk przelatujący nade mną, goniący rozbiegane pociągi, dudnienie szyn, brzęczenie żelastwa na wiadukcie, buczenie syren, to wszystko. Wymyśliłem to sobie i było we mnie wtedy, całe to wszystko, szedłem, ale tak jakbym już przy zasłanym ceratą stole, nad szklanym naczyniem z lodem kwitnącym czerwono, wisiennie. Spieszyłem się, spieszyłem się bardzo, nogi wyciągałem, ręce latały mi w takt, koszula brązowa, a raczej beżowo - brunatna, z teksasu, warszawski ostatni krzyk mody, próbowała
audiobook mp3 do pobrania
Wydawnictwo SAGA Egmont |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, nowele, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.