- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.się do mnie w taki sposób, ale dałem spokój. Zawsze dawałem spokój. W milczeniu jedliśmy rozmoknięte prażynki. Potem były jeszcze przypalone grzanki, przyrządzone w specjalnym zapiekaczu, który Ewa przywiozła w zeszłym roku ze Sztokholmu, i mus z jabłek, a wreszcie na samo zakończenie po kubeczku aromatycznej neski, ale bez cukru, bo cukier to kalorie, te piekielne kalorie, które w pewnym wieku trzeba liczyć, dodawać i odejmować. W Zofininie nikt kalorii nie liczył. Jadało się dużo, tłusto i smacznie. Nikt nawet nie słyszał o prażynkach z kukurydzy, a kawa bywała zawsze wspaniale słodka, wypełniająca usta cierpkawym ulepkiem. Kawę w Zofininie pijało się zresztą rzadko. Od święta. Na co dzień królowała na stole herbata słomkowego koloru, którą też słodziło się do woli i bez ograniczeń. No i był twaróg. Kwintesencja twarogu: ciapkowata, gęsta od śmietany połyskująca masa, w której można było gmerać łyżeczką. I dużo było tego twarogu, tej zawiesistej wspaniałości, do której współczesne pełnotłuste, homogenizowane twarożki w srebrzystych cyn foliowych wanienkach mają się tak jak zabiedzona chłopska szkapina do wypasionego perszerona z dworskiej stajni. I w Zofininie nie jadało się w kuchni, to znaczy jadała tam służba. My, dzieci, lubiłyśmy w niej przebywać, choć w zasadzie nie było wolno, a jak się człowiek zbytnio w kuchni kręcił, to i mógł oberwać ścierką od wiecznie naburmuszonej Zburczyny, kucharki, która potrafiła nieźle trzepnąć niesfornego ,,panicza" czy ,,panienkę", jeśli zbytnio podłazili jej pod rękę. Kuchnia była obszerna i mroczna. Dwa niewielkie okienka podzielone na niewielkie kwadraciki obrastało pełne ptasiego świergotu dzikie wino. Sufit był niski, belczasty i niemiłosiernie okopcony. W ogromnym piecu kuchennym huczał ogień, mosiężne rondle bulgotały smakowitą zawartością, a unoszące się z nich pary ginęły pod kloszem pobielonego okapu. Na półkach stały wypucowane i błyszczące rondle, garnuszki i rondelki, a na ścianie wisiały białe, węźlaste warkocze czosnku i pęczki tajemniczych, uschniętych ziół i przypraw, wydzielających oszałamiające wonie. Nie tylko dzieci, ale także psy oraz koty uwielbiały kuchnię. Koty bywały niemiłosiernie gonione ścierką albo miotłą, bo były ,,szkódne". Psy raczej tolerowano, jeżeli tylko leżały spokojnie i nie kręciły się zbytnio. Przycupnięte do podłogi, leniwe i rozprężone, przymykały ślepia wdychając ponętne zapachy. Piotr wypił kawę i pierwszy podniósł się od stołu, zebrał swoje naczynia i wrzucił je do zlewozmywaka. Miał zamiar na tym poprzestać, ale Ewa była czujna. -- Ej, Piotruś, Piotruś, zapomniałeś, że nie mamy służącej? Egzaminy egzaminami, ale tak dalece tolerancja Ewy nie sięgała. Każdy musiał pozmywać po sobie. Tak było od lat i tylko ciężka choroba połączona z leżeniem w łóżku mogła uwolnić od tych obowiązków. Piotr dobrze o tym wiedział, więc się nawet nie próbował wykręcać, tylko się zabrał do zmywania. A kiedy skończył i poszedł sobie, ja się wziąłem do roboty. Byłem już ubrany, więc żeby się nie pochlapać, założyłem niebieski nylonowy fartuszek. Nasza kuchnia jest dwukolorowa. Biała i niebieska. Stół, ściany, sufit, taborety i lodówka -- białe. Garnki, podłoga, szafki, ściereczki i nylonowy fartuszek, który zawsze wisi na haczyku koło zlewozmywaka -- niebieskie. Żadna inna barwa nie śmiała psuć kolorystycznej harmonii. Ewa, gdyby tylko mogła, nawet nasze twarze i dłonie z przyjemnością malowałaby na progu kuchni bielą i błękitem. Inne pokoje i pomieszczenia były także dwukolorowe. Sypialnia złocista i biała, living room (tak ochrzciła Ewa nasz największy pokój), w którym stoi telewizor -- brązowo-szary, pokój Piotrka złoto-pomarańczowy, Kasi -- żółty i zielony, łazienka z ustępem srebrzystobiała. Wszystko, co nie mieściło się w tej kolorystycznej gamie, było u nas bezlitośnie tępione. Wyjątkiem były obrazy. Trudno było po prostu dobrać takie, w których istniałyby tylko dwa kolory. Plastycy są nieobliczalni i nie chcą podporządkować się bez reszty gustom mojej żony. Ale i obrazy były dobierane tak, by choć w ogólnej tonacji zgadzały się z kolorystyczną koncepcją wnętrza. I tak na przykład w naszej złocisto-białej sypialni, na ścianie nad tapczanem, pokrytym kocem koloru starego złota, królowała abstrakcyjna kompozycja, której centralnym punktem był obły, nerkowaty kształt nieokreślonego koloru, spod którego delikatnie przebijała złocista poświata. Obraz był obrzydliwy. Było w nim coś odpychającego, wiało od niego chłodem i pustką matematycznego równania. I nawet owa jasna poświata nie ratowała sytuacji. Nie było w niej ciepła i nastroju. Przywodziła na myśl połysk dentystycznego złota. W Zofininie też były obrazy. Wie
audiobook mp3 do pobrania
Lektor |
Wydawnictwo SAGA Egmont |
Data wydania 2021 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, dla kobiet, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Lektor: | Tomasz Ignaczak |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.