- -21%
MP3
Przesyłka krajowa
Darmowa dostawa od 299,00 zł
Czas dostawy
od nadania*
Zamówienie
do 299,00 zł
Zamówienie
od 299,00 zł
Odbiór osobisty w siedzibie Gandalfa
Łódź 91-612, ul. Beskidzka 37
pn-pt: 9-18
Gratis!
Gratis!
Odbiór w punkcie Poczty Polskiej
Poczta Polska, Orlen, Żabka, Freshmarket, Ruch
24-48h
7.99 zł
Gratis!
Odbiór w kiosku RUCH-u
do 3 dni roboczych
6.99 zł **
od 199 zł Gratis!
Gratis!
Odbiór w Inpost Paczkomaty 24/7
24h
10.99 zł
Gratis!
Odbiór w punkcie DPD
24-48h
10.99 zł
Gratis!
Poczta Polska Kurier48
24-48h
9.99 zł
Gratis!
Wysyłka kurierska
24-48h
10.99 zł
Gratis!
Opcja płatności przy pobraniu kosztuje dodatkowo 4,00 zł.
* Czas dostawy dotyczy dni roboczych
** Płatność przy pobraniu nie jest dostępna dla RUCH-u
Przesyłka zagraniczna
Obszar usługi
Czas dostawy
od nadania
Koszty dostawy
Przesyłka ekspresowa UE
Kraje europejskie
5-7 dni
20.00 zł + 12 zł za każdą sztukę
Przesyłka kraje pozaeuropejskie
Kraje pozaeuropejskie
1-8 tygodni
26.00 zł + 20 zł za każdą sztukę
Informacje dodatkowe
Możliwe sposoby płatności: przelew, pobranie, przelew online, karty płatnicze, paypal
Wysłanie przesyłki w ozdobnym opakowaniu kosztuje dodatkowo 20,00 zł.
Dostawa do punktów RUCH-u jest niemożliwa dla:
Gier/Zabawek powyżej 300,00 zł, produktów oznaczonych jako "duży gabaryt", zamówień o wartości powyżej 500,00 zł oraz w zamówieniach zwierających 3 zabawki i więcej w cenie powyżej 100,00 zł każda.
Sprawdzenie przesyłki na terenie Polski w obecności listonosza kosztuje dodatkowo 5,00 zł.
Kwestia dziewczyn
Rano też nie było całuska, a zamiast „wstawaj syneczku” zabrzmiało bezduszne „POBUDKA!”. Jednak, jak powszechnie wiadomo, rano mama z tatą nie są już tak potrzebni jak wieczorem i naprawdę dobre śniadanie może ich z powodzeniem zastąpić. A na śniadanie były świeże bułeczki, żółty serek, wędlinka, pomidorek w plasterkach i do tego jeszcze na deser piękne słońce za oknem oraz perspektywa pierwszego dnia na kortach.
Stoliki w jadalni zestawione były w jeden bardzo długi ciąg przykryty biało-zieloną ceratą. Koniec stołu, położony najbliżej okienka do wydawania posiłków, zarezerwowała dla siebie kadra. Pani Ola siedziała między Wampirem, a panami Jarkiem i Maćkiem, dwoma pozostałymi trenerami, którzy dojechali rano samochodem. Grono trenerskie tryskało humorem. Wampir powiedział dziewczynom siedzącym naprzeciwko, że właśnie jedzą szynkę z kota i że to bardzo poprawia zwinność na korcie. Dziewczyny piszczały i udawały, że są przerażone, a pani Ola, międląc w palcach zieloną chusteczkę na szyi, powiedziała:
– Oj, Mariusz, przestań! Edyta i Magda i tak już na pewno są zwinne na korcie.
W takiej przyjemnej atmosferze upłynęło pierwsze obozowe śniadanie, a na zakończenie Wampir podniósł się z miejsca i ogłosił, że o dziesiątej wszyscy mają się stawić na pierwszym treningu.
– Macie jeszcze… – spojrzał na zegarek – czterdzieści minut, żeby się ogarnąć i przygotować. Do zobaczenia na korcie!
Robert i reszta ekipy z szóstki wrócili do pokoju i rozpoczęli przygotowania od zwalenia się na łóżka. Poniekąd słusznie uznali, że do treningu należy przystępować wypoczętym. Leżeli sobie wygodnie, trawiąc w milczeniu, gdy nagle z szuflady Adidasa dobiegł ciepły kobiecy głos.
– Dzwonię do ciebie, kochanie! – powiedział i zaraz powtórzył – Dzwonię do ciebie, kochanie! Dzwonię do cie…
Nie dokończył, bo Adidas zwlókł się z łóżka i wyciągnął z szuflady komórkę.
– No? – rzucił do telefonu i nastąpiła przerwa na kwestię tej drugiej osoby.
– Ale przecież są wakacje! – mruknął niechętnie Adidas, a Robert i Pączek z zaciekawieniem przysłuchiwali się dostępnej połowie rozmowy.
Nawet Kuba na moment się odkorkował.
– No dobra, ja też tęsknię – stwierdził Adidas, choć niezbyt tęsknym głosem – Tak… No tak… Ja ciebie też… Tak… Oj, bardzo, no!… Ja ciebie też… Jak to w co? W policzek… Oj, weź, przestań!… No na razie!… Tak, ja ciebie też!… No cześć… Tak, no cześć… Cześć… No cześć.
Z głośnym westchnieniem wyłączył telefon i wrzucił go do szuflady.
– Dziewczyna – wyjaśnił niedbale i szybko sprawdził, jakie ta informacja zrobiła wrażenie na współlokatorach. Ale współlokatorzy chyba sami nie do końca wiedzieli, bo miny mieli niezbyt mądre, a Robert niepewnie zapytał:
– Twoja siostra?
– No przecież mówię, że dziewczyna, nie? – burknął Adidas, na co Robert trzeźwo zauważył, że siostra to zwykle też dziewczyna.
– MOJA dziewczyna, głąbie! – warknął zniecierpliwiony Adidas. – Dziewczyny nigdy nie miałeś, czy co?
– Noo… tak żeby swoją własną, to nie – bąknął Robert i popatrzył niepewnie na Pączka i Kubę. – A ty, Pączek, miałeś?
– Znaczy że dziewczynę, tak? – upewnił się Pączek. – No, kiedyś tam chyba miałem, ale już nie pamiętam dobrze.
– A ty, Kuba? – spytał Robert, ale Kuba na wszelki wypadek z powrotem się zakorkował i zrobił specjalną minę na znak, że niestety nic nie słyszy.
– Nie przejmuj się, młody, do tego się dorasta – powiedział już trochę łaskawiej Adidas.
Do tej pory Robert się nie przejmował, ale teraz nabrał wątpliwości, czy nie powinien zacząć. W końcu Adidas był pewnie z rok od niego starszy, a najwyraźniej już dorósł. Z prostego rachunku wynikało, że Robertowi nie zostało już wiele czasu, a on nawet nie wiedział, czy to dobrze czy źle.
– A po co komu własna dziewczyna? – odważył się zapytać.
Adidas zadowolony, że może się z młodym podzielić odrobiną swojej życiowej mądrości, uśmiechnął się pobłażliwie i powiedział:
– No wiesz, młody, to fajne jest. Możesz se z nią chodzić i w ogóle.
– Gdzie chodzić? – przeląkł się Robert, bo przypomniały mu się historie o parkach i wysiadywaniu na ławeczkach.
– No, w ogóle chodzić. Gdzie chcesz – wzruszył ramionami Adidas.
– Do parku?
– No nie no, młody, bez przesady – skrzywił się posiadacz dziewczyny. – Ale na przykład, jak grasz mecz w tenisa, to możesz ją zabrać.
Robert przyznał się, że z nim na mecze chodzą mama i tata, na co Adidas ze zrozumieniem pokiwał głową i powiedział
– No tak, w twoim wieku to tak jest! Ale jak się ma dziewczynę, to można sobie z nią na przerwie pogadać, albo SMS-a wysłać. I w ogóle jest fajnie. A jak jakiś inny chłopak z nią gada, to mu się mówi „Sorry, kolego, ale to moja dziewczyna”. Bo on z początku może nie wiedzieć, że ona już jest zaklepana, nie? Ale jak potem, jeszcze dalej próbuje, to go w zęby i po krzyku! Albo jak ją obrazi – że na przykład badziewnej muzyki słucha – to też w zęby!
– A jak naprawdę słucha badziewnej muzyki? – dopytywał się Robert.
– O rety, młody, to wtedy nie jest twoją dziewczyną, nie? – rozsądnie zauważył Adidas.
– No niby tak – bąknął Robert. – Ale z tymi zębami to tak koniecznie trzeba?
Dla pewności dotknął palcami górnej wargi.
– A co myślałeś? – żachnął się Adidas. – Jak się jest facetem, to czasem trzeba! Nie, Pączek?
Pączek nie wyglądał na zupełnie przekonanego, ale ostatecznie zgodził się, że raczej trzeba. Robert zdał sobie sprawę, że chyba rzeczywiście na razie nie dorósł do pewnych rzeczy, bo jeżeli chodzi o dziewczyny, nie wszystko było dla niego jasne. Nie dość, że trzeba było na przerwie gadać i SMS-y wysyłać, to jeszcze dochodziło to nieszczęsne dawanie w zęby.
– A co się robi, żeby nie mieć… to znaczy, żeby mieć dziewczynę? – zapytał.
Ekspert lekceważąco wydął wargi i powiedział:
– Po prostu. Wybierasz se najfajniejszą i zaklepujesz ją na dziewczynę. Podchodzisz i mówisz „Chcesz być moją dziewczyną?” i załatwione.
– A jak nie będzie chciała? – drążył Robert.
Adidas uśmiechnął się z politowaniem i wciągając na lewy nadgarstek frotkę adidasa, powiedział skromnie:
– Mi tam to się jeszcze nie zdarzyło. A jak wygrałem ostatni turniej, to aż trzy chciały, żebym był ich chłopakiem.
– I co? – zainteresował się Pączek.
– Nic, powiedziałem, że mogą być w rezerwie, bo ja na razie już mam dziewczynę.
Pączek patrzył na Adidasa z lekkim niedowierzaniem, natomiast Robert nagle uświadomił sobie coś bardzo niepokojącego.
– Czyli że jakaś dziewczyna też mogłaby MNIE zaklepać? – spytał z przejęciem, ale Adidas przyjrzał mu się krytycznie i uspokajająco powiedział:
– Tobie, młody, to na razie nie grozi.
Nagle z hukiem otworzyły się drzwi i do pokoju wpadł rozwścieczony Wampir, groźnie potrząsając rakietą.
– Dwadzieścia karnych kółek i dwieście przysiadów! – wrzasnął, a Robert od razu wiedział, że już minęła dziesiąta.