- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.mierzyłam na Facebooku swojego przyszłego trenera, który przygotowywał Polki do zawodów i osiągał sukcesy. Wprawdzie on mieszkał w Warszawie, a ja w Gdańsku, ale zgodził się wziąć mnie pod swoje skrzydła. Dostrzegł we mnie potencjał, ale jednocześnie uświadomił, że zdecydowałam się na ciężką pracę. Musiałam popracować nad sylwetką, szczególnie nad zmianą proporcji pomiędzy górną a dolną częścią ciała. W bikini fitness, dyscyplinie, którą wybrałam, proporcje miały kluczowe znaczenie. Ja zawsze miałam tendencje do szybkiego nabierania masy mięśniowej, miałam mocno rozbudowane nogi (wcześniej wspomniane biegi, koszykówka plus dodatkowo crossfit) i ,,wąską" obręcz barkową. Zaczęła się ,,walka" o lepszą formę. Zastanawiasz się pewnie, jak można trenować na odległość? Można! Trener pokazał mi, jak ćwiczyć, rozpisał plan treningowy i dopasował do niego dietę. Raz w miesiącu przyjeżdżałam do niego na konsultacje. W międzyczasie dzwoniłam, pisałam, wysyłałam zdjęcia. To naprawdę dobrze działało. Wiedziałam, że jestem w dobrych rękach. Po pół roku przygotowań stanęłam pierwszy raz na scenie. Zaczęłam startować w zawodach w wieku 25 lat, więc bardzo późno. Niektóre zawodniczki w tym wieku już kończą karierę. Wiele z nich zaczyna jako 15-16-latki. W tak młodym wieku z sylwetką można zrobić wszystko. Bardzo łatwo się ją kształtuje. Można na zawołanie schudnąć albo przytyć kilka kilogramów. Wystarczy odpowiednio zmienić dietę i plan treningowy. Wtedy nie zastanawiałam się, czy to rozsądne. Po prostu robiłam to. Teraz wiem, że traktowanie organizmu w tak bezceremonialnie przedmiotowy sposób zemści się w przyszłości. Jestem pewna, że gdyby rzetelnie przebadać dziewczyny biorące udział w zawodach, to po kilku latach od zakończenia kariery część z nich okazałaby się chora, tak jak ja. Nie mówię, że wszystkie mają hashimoto. Być może w grę wchodzą też inne schorzenia, np. choroby zapalne stawów, depresja itp. Uważam, że uprawianie jakiejkolwiek dyscypliny sportu na poziomie zawodowym, czyli podporządkowanie mu całkowicie swojego życia, nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Ja popełniłam ten błąd. Pewnie dlatego, że jestem urodzoną perfekcjonistką. Od zawsze miałam potrzebę robienia wszystkiego najlepiej. Nie na 100, ale na 200 procent! Tak mnie wychowano. Miałam świadomość, że w życiu nic nie jest za darmo, że na wszystko trzeba sobie zasłużyć ciężką pracą. Uważałam, że skoro los dał mi szansę, to nie mogę zawieść. Trenera, rodziców, którzy zawsze mi kibicowali, a nawet jeździli za mną na zawody, ludzi, którzy wierzyli we mnie, mimo że znali mnie tylko z Internetu, i tych, którzy na mnie postawili, czyli sponsorów. No i siebie samej! W 2014 roku zaczęłam przygotowywać się do pierwszych zawodów. Wtedy jeszcze studiowałam i jednocześnie pracowałam jako instruktorka fitness. Jak patrzę wstecz, to widzę, że pogodzenie tego wszystkiego było nie lada wyczynem. Wstawałam około godziny 6 i na czczo robiłam półgodzinny trening cardio na wypożyczonym sprzęcie. Potem szybka kąpiel i śniadanie. Pakowałam do ogromnej torby sportowe buty, dwa komplety ubrań treningowych i pudełka z jedzeniem, które przygotowywałam poprzedniego dnia nocą. Biegłam na uczelnię. Po zajęciach trening taneczny, praca z podopiecznymi w klubie i siłownia. Nierzadko wychodziłam z niej ostatnia. Bywało, że obsługa już wygaszała światło. Po 22 wracałam do domu i zabierałam się za gotowanie. Jeśli plan nawalał i w ciągu dnia nie dałam rady zrobić treningu, to ,,dokręcałam" w domu na rowerze lub orbitreku. Nie było przebacz! Każdy dzień wyglądał tak samo, świątek - piątek czy niedziela. To samo dotyczyło diety. Jadłam tylko to, co sama sobie ugotowałam, co mi służyło, dawało odpowiednio dużo energii i nie wymagało długiej listy zakupów i czasochłonnego gotowania. Czyli cały czas to samo. Na śniadanie jajka, awokado, shake na bazie odżywki białkowej z owocami, zamiennie z tym omlet bądź płatki owsiane z odżywką i bananem plus czarna kawa. Trzy kolejne posiłki to niezmiennie ryż z kurczakiem i warzywami (najczęściej brokułem) oraz odrobiną oliwy z oliwek. Przygotowywałam go w parowarze, pakowałam do pudełek i zabierałam ze sobą, żeby w ciągu dnia zjeść bez zbędnych ceregieli. Jeśli tylko miałam czas i były ku temu okoliczności, podgrzewałam jedzenie w mikrofali. Jeśli nie, jadłam na zimno, prosto z pudełka. Zawsze miałam przy sobie sztućce. To nie była sztywno narzucona dieta, ale mój własny wybór - uwielbiałam ten styl życia. Mogłam jeść bardziej różnorodnie, ale szkoda mi było czasu na długie zakupy czy gotowanie skomplikowanych potraw. Poza tym po prostu czułam się rewelacyjnie, a forma się ciągle poprawiała. Było więc dla mnie oczywiste, że mój organiz
ebook
Wydawnictwo Burda Książki |
Data wydania 2019 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Burda Książki |
Rok publikacji: | 2019 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.