- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.okazało, że razem z nami w tym hotelu ma być też jakiś obóz taneczny, z dziewczynami z Białegostoku, to się uspokoiła. Mówiła nawet, że widziała je kiedyś w telewizji, i zapowiedziała nam, że jak ją wkurzymy, to się przerzuci z piłki na taniec. No więc z Amelką też jakoś już poszło. Gorzej było w domu. Mama ciągle się czepiała. A najbardziej bałaganu, wiadomo. Szczerze mówiąc, nie łapię, po co w kółko sprzątać, jeśli i tak w kółko się brudzi. Po co walczyć z czymś, z czym i tak się nie wygra? - Mietek! Albo posprzątasz natychmiast swój pokój, albo jutro zaprowadzę cię do szkoły na to zakończenie roku za rękę. Później pocałuję cię w czółko, a na koniec poprawię ci fryzurkę. Wybieraj! - Mama stała w drzwiach mojego pokoju ze zmarszczonym czołem i groziła mi palcem. - Okej, już się robi - próbowałem załagodzić, choć sytuacja była raczej beznadziejna. - - Żadne ,,tylko". Natychmiast! - Mama wściekła się na dobre. - Przez ostatnie tygodnie ci odpuszczałam, ale już koniec szkoły. Przed wyjazdem na obóz ma tu błyszczeć - rzuciła i obróciła się na pięcie, a ja zostałem w pokoju, który faktycznie nie wyglądał dobrze. Pomyślałem, że to właśnie moment, w którym lepiej nie dyskutować, tylko wziąć się za robotę. 2 O, nie! Tylko nie to! Ponieważ byliśmy dodatkową drużyną na obozie City Soccer, nie starczyło dla nas miejsca w ich autokarach. Wcale nas to nie zmartwiło. Trener powiedział, że lepiej pojechać pociągiem, bo to i zdrowiej, i bezpieczniej. I tak zrobiliśmy. Niestety do wyboru mieliśmy tylko dwa pociągi. Pierwszy o rano, a drugi o Pierwszy dojeżdżał na miejsce o , a drugi w nocy, więc odpadał. W efekcie mieliśmy być na miejscu, zanim wyjadą autokary z City Soccer, ale trener stwierdził, że przynajmniej będziemy mieli czas na - jak to powiedział - rekonesans. Na peronie byliśmy o Niby wcześnie, a i tak wszyscy byli tacy nakręceni, jakby w ogóle się nie kładli. - Ty, Mietek, spałeś trochę, bo ja to z tych emocji nawet oka nie zmrużyłem. Co zamknąłem oczy, to się bałem, że zaśpię, i sprawdzałem budzik - zwierzył mi się Mesio na peronie, taszcząc wielką, pomarańczową walizkę. - A co ty masz w tej walizie? - zapytałem. - E, takie tam. No wiesz, ciuchy, trochę książek, gry, szachy i w ogó - tłumaczył się, speszony. - Oj, kochanieńki, z taką walizeczką to ty z pewnością za szybko nie pobiegniesz - wtrąciła się babcia, która spakowała się w staromodny kufer dziadka Mieczysława. - To bardzo praktyczna i poręczna walizeczka. Przez dwadzieścia lat na wczasy do Krynicy z nią jeździłam. Tylko garnki trzeba było osobno spakować. Nie za duża i nie za mała. Taka w sam raz. - Z dumą prezentowała nam brązową, przetartą torbę. - A jak ją droga pani zamierza wnieść na górę, na której stoi ten ośrodek? Walizeczka, jak widzę, bez kół... - wtrącił się trener. - A co to, damie nikt nie pomoże? Toż jadę z wysportowanymi mężczyznami. Tak czy nie? - odpowiedziała mu babcia, a trener tylko westchnął i mrugnął do nas porozumiewawczo. Pożegnanie nie było łzawe. Wszyscy trzymali fason, a jak komuś się nie udało, inni udawali, że nie zauważyli. Drużyna to drużyna. Nawet mama była dzielna. Nie poprawiła mi fryzury i nawet nie zapytała, czy może dać mi buziaka. Kiedy pociąg ruszał, wszyscy przykleiliśmy się do okien, a rodzice jeszcze długo nam machali. To był chyba dla nich trudny dzień. Swoją drogą, jak się jest w domu, to ciągle mają do ciebie o coś pretensje, a jak się w końcu wyjeżdża, to nagle taki dramat. Dorośli są trochę dziwni, no nie? Po sześciu godzinach dojechaliśmy na miejsce. Pogoda super: niebo niebieskie, zero chmur. Spod dworca wzięliśmy autobus, który miał dowieźć nas prawie pod sam ośrodek. Po pięciu minutach znaleźliśmy się na miejscu. Szliśmy jeszcze jakieś 300 metrów wzdłuż rzeczki, która płynęła przez całe uzdrowisko. Babcia całą drogę się zachwycała, jak tu ładnie, że kwiatków tyle, że tak czysto na ulicy i że ludzie tacy jacyś weselsi niż u nas. Trener się za to nie odzywał, tylko kiwał głową, co babci chyba nawet pasowało. Minęliśmy taki większy placyk, wokół którego było pełno sklepików z lodami, pamiątkami i oscypkami, co z kolei my wyłapaliśmy, bo każdy z domu dostał jakąś kasę. Przeszliśmy przez rzekę i szliśmy jeszcze z 200 metrów pod górę. Walizeczkę babci ciągnęliśmy na spółkę z Ronkiem. Babcia zaczęła się zastanawiać, czy można by do niej doczepić jakieś kółeczka. Wpadła nawet na pomysł, że najlepiej by się nadały takie od dziecięcego rowerka. I wtedy zobaczyliśmy ośrodek. Wielki, biały, z dużym przeszklonym tarasem i z drewnianymi balkonami. - O, jak ładnie - zachwyciła się babcia. - Ile kwiatkó - No, i ile kamer! - dorzucił Nejmak. - O kurczę, f
ebook
Wydawnictwo Dreams |
Data wydania 2018 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Dreams |
Rok publikacji: | 2018 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.