Mężczyzna imieniem Ove

Tą książkę powinien przeczytać każdy, to obraz naszego świata. Historia niby śmieszna z humorem ale jak bardzo prawdziwa. Głowny bohater Ove to człowiek, który posiad liczne natręctwa, perfekcjonista w świecie pełnym przeszkód, ułomości. Zmaga się ze startą najbliższej osoby, czuje się nieakceptowany i nierozumiany przez otoczenie. Czyta się lekko, treść "wciąga"...

Nie sądziłam, że książka której bohaterem jest irytujący starszy pan, cierpiący na nerwicę natręctw tak mnie zafascynuje, zaciekawi, a nawet wzruszy. Im bardziej poznawałam jego historię, jego światopogląd, tym bliższy się stawał. Zaimponowała mi jego odwaga, determinacja w bronieniu swoich racji, niezależnie od tego, czy są one postrzegane przez innych jako słuszne. Uczciwość, pracowitość, chęć stworzenia trwałego produktu, to wyjątkowo niedzisiejsze cechy. Lecz to były między innymi powody, dla których kochała go żona. Podchodziłam do lektury z pewną taką nieśmiałością, a już po pierwszych kilku rozdziałach przepadłam z kretesem. Czego i wam życzę. Swego rodzaju gratisem jest możliwość zerknięcia na szwedzkie społeczeństwo.

Ove nie chce dalej żyć, ma już dość społecznej i administracyjnej bezduszności. Większą część życia z tym wałczył ale przychodzi takie moment, kiedy ma już dość. Mimo, że wiele w swoim życiu zaplanował, to zdecydowanie nie może zaplanować swoich ostatnich dni. W jego codzienność wkracza coś, czego na pewno on sam się nie spodziewał.
"Mężczyzna imieniem Ove" to śliczna, pełna humoru, ciepła, miłości ale i smutku opowieść o współczesnych przemianach szwedzkiego społeczeństwa. Zdecydowanie spełnia przy tym warunek dobrej książki określony przez Bohumila Hrabala. Podczas tej lektury, czytelnik nie pozostaje obojętny i ma ochotę sprać pana literata po pysku...