- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.Denat był jego rówieśnikiem, miał czterdzieści lat. Według zeznań mieszkał nieopodal, w wynajmowanym pokoju przy ulicy Wspólnej. Nikt nie potrafił powiedzieć, od jak dawna. Z akt przyniesionych komisarzowi z fabrycznej księgowości wynikało, że w Cegielskim pracował od wiosny 1935 roku. Studiując jednostronicową kartę Barszcza, komisarz zdziwił się tylko raz: gdy odkrył, że nieboszczyk urodził się w Astrachaniu. Cholernie daleko stąd! Dokąd to los nie rzucił Polaków! Kaczmarka zastanowiło też, że Barszcz z nikim się nie przyjaźnił, z nikim nie chodził po fajrancie na piwo albo na dziewczyny. Dziwne - pomyślał. Jakiś mruk, czy co? W swoim notesie zapisał niewiele, ale skwapliwie odnotował ciekawą informację od niejakiego mistrza Jana Podsiadłego. Starszy pan przypadkiem napomknął, że Barszcz ,,tak śmiesznie mówił". ,,To znaczy jak? " - dopytał się Kaczmarek. ,,No śmiesznie, panie policjancie. Tak dziwnie zaciągał. Jakby przyjechał z Wilna albo " - usłyszał w odpowiedzi. Kaczmarek zasępił się. Czyżby Barszcz nie tylko urodził się w Astrachaniu, ale mieszkał tam dłużej? Tak czy owak, trzeba sprawdzić nazwisko Barszcza w księgach meldunkowych. Ktoś delikatnie zapukał do drzwi. Do gabinetu zajrzał dyrektor zakładów Adam Kręglewski. - Czy pan komisarz przypadkiem już skończył? - zapytał. - Nie chciałbym w żadnym wypadku panu przeszkadzać, ale za chwilę mamy ważne - Tak, oczywiście - odpowiedział Kaczmarek i dźwignął się niechętnie z fotela. - Zwracam gabinet szanownemu panu dyrektorowi. - Gdybym mógł jeszcze w czymkolwiek pomó - Mógłby pan, dyrektorze. Czy zatrudniacie w zakładzie również robotników pochodzących ze wschodnich województw? Kręglewski zrobił zakłopotaną minę. Pytanie śledczego najwyraźniej go zaskoczyło. - Szczerze mówiąc, nie potrafię natychmiast odpowiedzieć na pańskie pytanie. Ale jeśli pan pozwoli, wydam stosowne dyspozycje, aby to ustalić - odpowiedział zupełnie zbity z tropu. - Będę szalenie zobowiązany panu dyrektorowi - Kaczmarek skłonił się i chwycił przełożony przez poręcz fotela elegancki płaszcz od Konkiewicza. - Interesują mnie wszyscy pracownicy, którzy przed przybyciem do Poznania byli zameldowani gdziekolwiek na wschód od linii Bugu. Gdyby pan dyrektor mógł mi dostarczyć taką listę w możliwie krótkim Sam pan rozumie, jakie to teraz ważne. - Oczywiście, panie komisarzu. - Dyrektor Kręglewski również się skłonił. - Najdalej jutro po południu taka lista trafi do pańskiej komendy. To, co się dzisiaj wydarzyło, to akt godny pożałowania. Zrobimy wszystko, by ten incydent nie zepsuł opinii naszej spółce. To się nazywa dbałość o dobre imię firmy - pomyślał z podziwem Kaczmarek, idąc chwilę później długim korytarzem. Poznań, dworzec kolejowy, kwadrans po trzynastej Metaliczny świst hamujących kół parowozu zmusił grupkę osób na peronie do zatkania uszu. Zaraz potem pociąg z Warszawy stanął przy pierwszym peronie Dworca Głównego. Z wagonów spowitych chmurą pary zaczęli wychodzić zmęczeni pasażerowie. Wśród nich było kilkunastu młodych mężczyzn targających dość zgrzebnie wyglądające walizki. Ich szare ubrania, przypominające robotnicze kombinezony, kontrastowały z wytwornymi futrami niektórych pasażerek z przedziałów pierwszej klasy. - Gdie moj czemodan? - zawołał jeden z niecodziennych przybyszów z szerokim wąsem pod lekko garbatym nosem. - Tut, towariszcz komandir - zasalutował przed nim inny mężczyzna, wskazując na stojącą przy jego nodze walizkę. - Choroszo! - pochwalił go przełożony, po czym omiótł wzrokiem grupę swoich podopiecznych i wydał im kolejną komendę: - Nu, mołodcy! Idiom!3 Postawni mężczyźni chwycili za swoje bagaże i ruszyli za szefem ku przejściu przez tory. Zaciekawieni obrzucili wzrokiem ceglany budynek dworca i dwa stojące przed nim samochody. - To chyba Ruskie - szepnęła do swojej koleżanki paniusia stojąca przy kiosku z lemoniadą. Z przejęcia zapomniała zabrać dziesięciu groszy reszty z wyciągniętej ręki sprzedawcy. - Sowieci w Poznaniu? - zdziwiła się jej grubsza koleżanka. - A cóż oni tu mogą robić? Może to jacyś artyści? Może jakiś teatr? - Nie wydaje mi się, kochana. Spójrz tylko na ich szerokie Poznań, Wilda, trzynasta trzydzieści Komisarz rozejrzał się po ruchliwej o tej porze ulicy Górna Wilda. Do głównej bramy Cegielskiego podjeżdżały właśnie dwa konne powozy, a za nimi dymiąca jak piec ciężarówka. Czarny policyjny fiat model 514 stał zaparkowany nieopodal, a siedzący za jego kierownicą aspirant Zygmunt Rogala oczekiwał na dyspozycję szefa. Kaczmarek nie myślał jednak w tej chwili o powrocie do śródmieścia. Zjem coś na poczekaniu, a potem zajrzę na Wspólną - zdecydował. - Waruj tu! - rzucił do Rogali i pozostawił fiata za plecami, kierując się ku w
ebook
Wydawnictwo Media Rodzina |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Media Rodzina |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.