- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.iadło się do nich dwóch gości od bilardu. Cały czas stawiał Lipsky, który darł się razem z Liberyjczykami ,,Blaye to świnia!", ,,Wolność dla Liberii!", a nawet ,,Precz z białymi!". Dla Kevina było tego za wiele, więc ulotnił się w którymś momencie. Jack pamiętał też, że palili jakieś ziele, całował się z Zoe, która podawała mu na języku malutkie niebieskie tabletki. Łyknął ich kilka. Chyba wtedy powiedziała mu, że jest jedynym białym, którego polubiła od pierwszego ciśnięcia nią o glebę. Jakoś tak się wyraził A potem wszyscy odprowadzali go do hotelu, śpiewając wojskowe pieśni, klnąc dyktatora i w końcu strzelając z beretty Jacka do portretów przywódcy. Broń odnalazła się w kieszeni jednego z bilardzistów. Łysy olbrzym miał na imię Togba. Przeniósł go jak pannę młodą przez próg hotelu, choć oczywiście nie było takiej potrzeby, bo Jack trzymał się na nogach całkiem nieźle. Szwankowała mu jedynie pamięć. Cała ta grupa była w jakiejś zorganizowanej opozycji do junty Blaye, ale nie pamiętał żadnych szczegółów ich nocnej rozmowy. Uznał jednak, że mogą stanowić dobry kontakt, bo są po tej samej stronie barykady i pewnie mógłby liczyć na ich pomoc w przyszłości. Jack wcisnął broń do kieszeni spodni i zszedł do hallu. Dziewczyna zza kontuaru recepcji przywitała go kpiącym uśmiechem. - Ranny z pana ptaszek, sądząc po wczorajszym - pozwoliła sobie na osobistą uwagę. Miała nocną zmianę, więc była świadkiem jego wyjścia z hotelu, a potem niechlubnego powrotu w ramionach Togby. - Ma pani ochotę na kawę? - zagadnął, opierając się łokciami o kontuar. - Bo ja straszną... - Zaraz kończę zmianę, ale z gość - ...wiem, wiem. Nie wolno wam się zadawać. Nawet w Liberii obowiązują pewne zasady - dokończył za nią. - Nieźle wczoraj zabalowaliście - uśmiechnęła się na wspomnienie powrotu Jacka i jego towarzyszy. - Pańscy koledzy postawili na nogi pół hotelu. - Proszę im wybaczyć, są trochę dzicy. Wszak to tubylcy - zażartował, ale dziewczyna nie zrozumiała dowcipu albo jej się nie spodobał, bo zrobiła kwaśną minę. Z zaplecza wychynął konsjerż, z którym wczorajszego wieczora Lipsky miał nieprzyjemność robić interesy. Dziewczyna zamieniła z nim parę słów w drzwiach recepcji, po czym chłopak zajął jej miejsce przy kontuarze, a ona znikła w pomieszczeniu socjalnym. - Dobrze, że cię widzę, koleżko! - powitał go Jack. - Coś ty mi za szajs wcisnął?! - Niczego panu nie wciskałem - bronił się recepcjonista. - Towar mógł pan sobie obejrzeć i kupić albo nie. - Trzeba było mówić, że cygara to podróbki, a gnat felerny! - oburzył się mężczyzna. - Wyglądnął pan na Ja nie znam się ani na broni, ani na cygarach. Dostałem cohibę, to sprzedałem cohibę, a czy cygara są oryginalne, nie mnie dochodzić. Rusznikarzem też nie jestem. Może i broń miała wadę, ale cena była odpowiednio niska. Jack miał ochotę zdzielić recepcjonistę w jego przymilnie uśmiechniętą gębę, lecz nie chciał wszczynać burdy w hotelu. Poza tym, chłopak wytłumaczył się całkiem logicznie. W gruncie rzeczy Jack sam był sobie winien, że nie sprawdził przed kupnem towaru niewiadomego pochodzenia, machnął więc tylko ręką i wyszedł na oślepiające słońce. Parny ukrop źle mu służył. Włożył okulary przeciwsłoneczne i ruszył chodnikiem. W firmowym sklepie - metalowej budzie w barwach narodowych, z solidnymi kratami w oknach, kupił kartę SIM sieci Lone Star, do rozmów lokalnych. Telefon, w który wyposażyła go agencja z wyglądu przypominał zwykłą zaawansowaną technologicznie komórkę, i pełnił też taką funkcję, jednak przede wszystkim zapewniał łączność satelitarną oraz umożliwiał przesyłanie kodowanych, wysokiej rozdzielczości zdjęć i krótkich filmów z dowolnego miejsca na Ziemi. Ponadto, dopóki aparat był włączony, agencja mogła śledzić położenie urządzenia, a więc znać bieżącą lokalizację jego posiadacza. Lipsky umieścił kartę SIM w swoim telefonie i poczekał aż zaloguje się do systemu. Ledwie wyświetliła się nazwa sieci, na ekraniku pojawił się napis: ,,Blaye to zdrajca! - Front Narodowy". Nazwa organizacji wydała mu się znajoma. Z całą pewnością słyszał ją wczoraj z ust któregoś ze swoich czarnoskórych kompanó Podczas swojego poprzedniego spaceru główną arterią miasta powędrował na zachód, więc tym razem ruszył w przeciwnym kierunku. Minął żółty gmach poczty na rogu Warren Street, a potem natknął się na kafeterię. Wypił mocną kawę siedząc pod parasolem przy plastikowym stoliku ustawionym na krawędzi szerokiego chodnika. Spytał kelnera jak trafić do banku poleconego mu przez ludzi z agencji. Okazało się, że instytucja, której szuka znajduje się przy Tubman Boulevard. Stąd było to dość daleko, więc wziął taksówkę. Gdy wsiadł
ebook
Wydawnictwo Self Publishing |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Self Publishing |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.