- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.osiła go, lecz odparł, że nie ma za co. Zaproponowała mu więc filiżankę herbaty. * Zaledwie po kilku minutach spędzonych wśród ruin spalonego kina Florian Kilderry postanowił zrobić sobie przerwę w podróży, wstępując do pobliskiego baru Dano Mahoney. Przy ruinach zaczepił go jakiś mężczyzna, który zwrócił uwagę na jego rower i podszedł, aby mu powiedzieć, że nie powinien się tam kręcić. Wskazał mu stojącą przy ulicy tablicę z napisem ostrzegawczym, na co Florian odparł, że jej nie zauważył, chociaż w rzeczywistości zapoznał się z jej treścią. - Potrzebna zgoda kierowniczki - poinformował go tamten, zamykając na dwie kłódki prowizoryczne drzwi spalonego budynku, które w ogóle nie powinny być otwarte. - Pannę OKeeffe znajdzie pan w składzie węgla - wyjaśnił. - Ona wyda pisemne pozwolenie, jeśli uzna to za stosowne. - Ale gdy Florian zapytał, gdzie znajduje się ten skład węgla, usłyszał, że dzisiaj i tak jest zamknięty ze względu na pogrzeb właścicielki. - Musiał pan widzieć rozwieszone na mieście klepsydry - dodał mężczyzna. W barze Florian zamówił lampkę wina, usiadł z nią przy stoliku w rogu i zapalił papierosa. Pomyślał, że przyjechał tu na darmo i tylko niespodziewany pogrzeb stał się rekompensatą jego wysiłku, a zarazem przed oczami stanęły mu obrazy z tego zdarzenia. Żałobnicy przed bramą cmentarza skupili się w licznych gromadkach, był wśród nich ksiądz i parę zakonnic. Kilka samotnych osób od razu ruszyło ulicą, większość jednak stała z minami pełnymi zakłopotania, jakby wyczuwając szóstym zmysłem, że w takiej chwili należy trzymać się z innymi. Dla niego nie był to obcy widok, zdarzało mu się już fotografować pogrzeby, dwa razy kazano mu nawet, by przestał to robić. Bywał świadkiem chwil dramatycznych, wybuchów nieopanowanej rozpaczy, jednakże dzisiaj do niczego takiego nie doszło. Z drugiej strony to, co udało mu się zobaczyć w ruinach kina, było obiecujące. Za potłuczoną szybą gabloty wciąż wisiał przekrzywiony i wyblakły plakat musicalu Radość idioty z Normą Shearer w roli głównej. Miał już go sfotografować, kiedy usłyszał głośne krzyki strażnika. W każdym razie kino zrobiło na nim wrażenie. Głównie dlatego, że nazywało się Koloseum i miało niedawno zainstalowany system przestrzennego dźwięku marki Western Electric. Bar wypełnił się zapachem smażonej wędzonki i dobiegającymi z radia dźwiękami. Ściany lokalu zdobiły zdjęcia gwiazd sportu, zapaśników, bokserów, dżokejów czy hokeistów, uwiecznionych na spacerze z psem bądź na koniu. Właściciel pubu, jak głosił oprawiony w ramki wycinek prasowy, sam był pięściarzem i wytrzymał nawet pięć rund walki z Jackiem Doyleem; miały o tym świadczyć również spękane bokserskie rękawice wiszące pod półką za barem. - Wystarczy zapukać w kontuar, jak będzie trzeba jeszcze wina - oznajmiła barmanka, która chwilę wcześniej zachwalała mu szykowaną przez siebie przekąskę. Odrzekł, że jedna lampka mu wystarczy. Kiedy dopalił papierosa, podniósł się i odstawił pusty kieliszek na kontuar. Kobieta zerknęła przez ramię, pożegnała go serdecznie i zaprosiła, żeby zajrzał tu jeszcze kiedyś. - Z przyjemnością - powiedział szczerze. Wyszedł na ulicę i przystanął chwilę w ciepłym popołudniowym słońcu, mrużąc oczy z lubością, zwrócony tyłem do masywnych drzwi lokalu. W końcu wsiadł na rower i ruszyłw drogę powrotną. Mieszkał sam. Nie musiał się spieszyć. * Codzienna rutyna w Rathmoye, zakłócona przez pogrzeb, stopniowo wróciła do normy. W domu pod numerem czwartym na Rynku zaczęto robić porządki po tym, jak niemal sto osób przyjęło zaproszenie na żałobny poczęstunek. Z przestronnego salonu na pierwszym piętrze znoszono do kuchni na parterze tace pełne filiżanek i spodków, zbierano zewsząd szklaneczki, otwierano okna, opróżniano popielniczki. Po południu, kiedy wyprane ścierki i obrusy były już porozwieszane, a dywany i chodnik na schodach odkurzone, zwolniono wreszcie dzienną służbę. Córka pani Connulty, która po raz pierwszy od śmierci matki została sama w domu, zaczęła przeglądać należącą teraz do niej biżuterię: naszyjniki z lazurytu i jadeitu, z granatu i bursztynu, kolczyki z szafirami, perłami i opalami, pierścionki z brylantami, pierścień zaręczynowy z rubinem, trzy kamee. W szkatułce znajdował się ponadto różaniec, który nie został jednak uwzględniony w testamencie, zresztą miał niewielką wartość w porównaniu z resztą biżuterii. Mimo osiągnięcia wieku średniego była znana w rodzinnym Rathmoye głównie jako ,,panna Connulty", a więc pod formalnym tytułem, jaki przylgnął do niej ponad dwadzieścia lat wcześniej, gdy matka przestała się do niej zwracać po imieniu nadanym podczas chrztu. Wręcz nieświadomie jej brat poszedł za przykład
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Świat Książki |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 10.06.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.