- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a na czczo. Pułkownik, widocznie w trosce o moje zdrowie, wydał polecenie: - Śniadanie masz przygotowane w 111. I nie pojawiaj się na mieście bez chłopaka, który będzie u ciebie za piętnaście minut! To wszystko! Przechodząc przez sekretariat, uśmiechnąłem się blado do Eli. Ona również wykonała grymas podobny do mojego. Zauważyłem, że była lekko spięta. Widocznie już wiedziała o śmierci Bartka. Pokój 111! Chociaż podczas moich dwóch ostatnich spotkań z szefem nie usłyszałem od niego zbyt wiele, wszystko stało się jasne. Pokój 111 to najlepiej wyposażone centrum operacyjne. Kieruje się w nim najważniejszymi akcjami z najwyższym priorytetem. Od tej chwili byłem odpowiedzialny za całą tę paskudną sprawę w Instytucie Fizyki. Pokój 111 oznaczał, że mam do dyspozycji w pierwszej kolejności wszystkie środki, jakimi dysponuje Urząd. Oznaczał jeszcze więcej! Biedny szef oddał w moje ręce swoją karierę i stanowisko nie tylko własne, a prawdopodobnie i swego przełożonego. Tak, sprawa była wyjątkowo paskudna. Podobna zdarza się raz na kilka lat. Nie bez satysfakcji stwierdziłem, że wybrał właśnie mnie, chociaż nieraz publicznie wyrażał wątpliwości co do moich kwalifikacji umysłowych. Postanowiłem, że przypomnę mu o tym, jeśli oczywiście wszystko skończy się dobrze. W zaistniałej sytuacji nie zdziwiła mnie suto zastawiona taca w 111. Duży dzbanek pięknie pachnącej kawy, rogaliki, masło, szynka, salami, dżem - powinno mi tego starczyć na dwie doby. Troskliwość ,,starego" była wzruszająca, choć jak miałem powody przypuszczać - niezupełnie bezinteresowna. Ale z tym ,,chłopakiem" do spacerów po mieście to już przesadził. Po pierwsze wolałbym dziewczynę, i to ładną, a po drugie nie jestem rachitycznym staruszkiem, którego trzeba przeprowadzać przez jezdnię. Wybaczyłem pułkownikowi w myślach i to, przypominając sobie casus Bartka. Martwi się o nas biedak - to wszystko. Atakowałem już trzeci rogalik, gdy ktoś zapukał do drzwi. - Wejść! - krzyknąłem z pełnymi ustami. - Obywatelu kapitanie, sierżant Cichy melduje się... - Dobra, dobra - machnąłem ręką, starając się przełknąć moje smakołyki. Popiłem łyk kawy, przyglądając się ,,chłopakowi" z ciekawością. Był taki, jak się spodziewałem. Niepozorny, pięciu groszy bym za niego nie dał. Stał z nic niewyrażającą twarzą spokojnie i z godnością. - gdybym umiał to co on, też byłbym spokojny. Pokazałem mu ręką drzwi do sąsiedniego pokoju i powiedziałem: - Cóż, zaczekajcie tam, sierżancie. Wyszedł bez słowa. Cichy! Raczej Uciszacz. Jestem pewien, że jednym ciosem sękatych od ćwiczeń paluchów rozbiłby drzwi, za którymi zniknął. Mucha w odległości stu metrów od niego uzbrojonego w spluwę nie miałaby wielkich szans. Dopiłem kawę. Poczułem się jednak mniej samotny na tym okrutnym świecie z Cichym w sąsiednim pokoju. 3 Sprawę, która była ostatnią w życiu Bartka, znałem dopiero od dwudziestu czterech godzin. Zapoznałem się z nią wczoraj rano. Wywiadowca pełniący z nim służbę obserwacyjną pod domem Blicharskiego poszedł za podejrzanym, zostawiając Bartka w samochodzie. Gdy wrócił po kilkunastu minutach, Bartka i samochodu nie było na uliczce. Łączność z nim także się urwała. Nad ranem patrol milicyjny natknął się na ulicy Waryńskiego na samochód Bartka z kluczykami w stacyjce. Pół godziny później czytałem już pękate teczki z napisem ,,KLEJNOT - ściśle tajne". Leżały znowu przede mną i nie sprawiały wrażenia, że chcą mi coś ważnego powiedzieć. Mimo to sięgnąłem po nie. Historia zaczęła się trzy miesiące temu. Służba Bezpieczeństwa otrzymała rutynowe zadanie ochrony transportu, przechowywania i prac prowadzonych nad monokryształem półprzewodnika sprowadzonym z ZSRR. Nie był to zwykły monokryształ, lecz jeden z kilku unikalnych w skali światowej. ,,Wyhodowano" go w warunkach nieważkości na orbitalnej stacji kosmicznej. Półprzewodniki o takim składzie wytwarzane w kosmosie to nowość. W warunkach ziemskich produkowane są od kilku lat, między innymi w Polsce. Egzemplarze wyhodowane w kosmosie mają jednak nieporównanie doskonalszą strukturę krystaliczną i jednorodność. Podzespoły wytworzone z tych monokryształów - na przykład detektory promieniowania podczerwonego - powinny mieć teoretycznie o wiele większą czułość niż te zrobione z monokryształów ,,ziemskich". Łatwo się domyślić, że takie detektory mogłyby zainteresować pewnego dziarskiego staruszka zza Wielkiej Wody, który postanowił niszczyć z kosmosu rakiety ewentualnego przeciwnika, wykrywając ich start między innymi detekcją w podczerwieni. Stąd właśnie wzięła się konieczność opieki nad ,,klejnotem" w kształcie walca o kilku centymetrach długości i kilkunastu milimetrach średnicy. Polska uczestniczyła w eksperymencie kosmicz
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, inne |
Wydawnictwo: | My Book |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 27.06.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.