- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ilustracjach czar, który jak dotąd zawsze tam był - wszystko nagle wydało mi się upiorne i ponure. Olbrzymy zamieniły się w posępne gobliny, pigmeje w nieprzyjazne i straszliwe chochliki, a Guliwer stał się najbardziej samotnym z podróżników, zagubionym w przerażających i niebezpiecznych krainach. Nie śmiałam już więcej zaglądać do książki, więc zamknęłam ją i odłożyłam na stół, obok nietkniętego ciastka. Tymczasem Bessie skończyła ścierać kurze i porządkować pokój, umyła ręce, po czym otworzyła pewną małą szufladkę pełną przepysznych skrawków jedwabiu i atłasu i zajęła się szyciem nowego czepeczka dla lalki Georgiany. Nuciła sobie przy tym piosenkę, której słowa brzmiały tak: Gdyśmy błądzili jak Cyganie Długi ach długi temu Często słyszałam tę piosenkę, a jej słuchanie zawsze sprawiało mi prawdziwą przyjemność, bo Bessie miała słodki głos - przynajmniej tak mi się wydawało. Jednak w tamtej chwili, chociaż jej głos nie stracił nic ze swej słodyczy, odnalazłam w tej melodii trudny do opisania smutek. Bessie, pochłonięta pracą, śpiewała refren bardzo niskim głosem i wyjątkowo powoli;długi, ach długi temu czas brzmiało jak najsmutniejszy hymn pogrzebowy. Tymczasem ona przeszła do kolejnej ballady, tym razem naprawdę rzewnej. Stópki mam zmęczone, a nóżki znużone, Droga jest taka długa, a góry tak dzikie; Wkrótce noc zapadnie bez księżyca, straszna Nad drogą małego sierotki. Dlaczego mnie wysłano w samotną wędrówkę, daleko, Tam gdzie wrzosy i spiętrzone skały? Ludzie nie mają serca i tylko anioły czuwają nad krokami małego sierotki. Delikatny wietrzyk gdzieś z daleka wieje, Niebo jest bezchmurne, za to gwiazdy świecą; Bóg w swej łaskawości okazuje łaskawość, Pociesza i przytula małego sierotkę. Nawet jeśli upadnę gdy most nagle pęknie, Lub zaginę na bagnach przez błędne ogniki To i tak dobry ojciec mi pobłogosławi I przygarnie do serca małego sierotkę. Nieważne, że brak siły zaczyna doskwierać, Nieważne, że nie ma domu ni schronienia. Niebo jest moim domem, tam znajdę spoczynek, Bo Bóg jest przyjacielem biednego sierotki. - Ejże, panienko Jane, proszę nie płakać - powiedziała Bessie, kiedy skończyła śpiewać. Równie dobrze mogłaby zakazać ogniowi płonąć; jednak skądże miała wiedzieć, jak straszliwe cierpienie trawi moją duszę? Tego poranka odwiedził mnie ponownie pan Lloyd: - A cóż to, już na nogach? - zapytał, wkraczając do pokoju dziecinnego. - Bessie, jak się miewa nasza mała pacjentka? Bessie odrzekła, że miewam się bardzo dobrze. - Jeśli tak, to powinna być weselsza. Proszę tu podejść, panno Jane. Masz na imię Jane, prawda? - Tak, proszę pana. Jane Eyre. - Widzę, że płakałaś, panno Jane Eyre. Czy możesz mi powiedzieć, dlaczego? Czy coś cię boli? - Nie, proszę pana. - Och, ani chybi płacze, bo pani Reed nie wzięła jej ze sobą na przejażdżkę powozem - wtrąciła się Bessie. - Nie może być! Przecież jest już za duża na takie dąsy. W pełni się z nim zgadzałam, a ponieważ poczułam się urażona fałszywym oskarżeniem, bezzwłocznie sprostowałam: - Nigdy w życiu nie płakałam z takiego powodu. Nienawidzę przejażdżek powozem. Płaczę, ponieważ jestem nieszczęśliwa. - A fe, panienko - żachnęła się Bessie. Zacny aptekarz wydawał się być nieco skołowany. Stałam przed nim, a on utkwił we mnie nieruchome spojrzenie - miał niewielkie, szare oczy. Może nie lśnił w nich blask mądrości, ale teraz wiem, że były przenikliwe. Miał trochę toporną w rysach, ale dobrotliwą twarz. Przez dłuższą chwilę nad czymś dumał, aż wreszcie się odezwał: - Dlaczego wczoraj zachorowałaś? - Przewróciła się - ponownie wtrąciła się Bessie. - Przewróciła się! Przecież na to też jest za duża! Czy nie nauczyła się jeszcze chodzić? Musi już mieć osiem albo nawet dziewięć lat. - Zostałam przewrócona - urażona duma nie pozwoliła mi zachować tej wiadomości dla siebie. - Ale to nie upadek sprowadził na mnie chorobę - dodałam; pan Lloyd w tym czasie zażył szczyptę tabaki. Kiedy wkładał tabakierkę do kieszonki w kamizelce, zadźwięczał głośny dzwonek wzywający służbę na kolacje. Pan Lloyd wiedział, co to oznacza: - To chyba na ciebie dzwonią, Bessie - zwrócił się do niani. - Możesz odejść. Pogawędzę z panną Jane do twojego powrotu. Bessie wolałaby zostać, ale musiała iść, ponieważ w Gateshead Hall surowo przestrzegano punktualnego przychodzenia na posiłki. - To nie upadek spowodował twoją chorobę. Co ją w takim razie wywołało? - dopytywał pan Lloyd po wyjściu Bessie. - Zamknięto mnie w pokoju, w którym straszy; byłam tam, kiedy zapadł zmrok. Pan Lloyd jednocześnie uśmiechał się i zmarszczył brwi: - Straszy! Cóż, w końcu jesteś tylko dzieckiem. Boisz się duchów? - Boję
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 12.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.