- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ze przy sobie. I pilnuj tego plecaka, bo na wojnie wszyscy są głodni. Ulka dalej wkładała gazetowe pakunki do plecaka. Maria szarpnęła plecak i wskazując plamę, powiedziała: - To jest krew po tym zabitym, a wy mi tu wkładacie jedzenie. - Sama go wyprałam i w tym miejscu, gdzie była plama z krwi, dokładnie wiechciem i mydłem szorował - nie dokończyła, bo wtrącił się Johan: - Weźmiesz ten plecak, tak jak matka powiedziała. Maria nie sprzeciwiała się dłużej, ale była zła. Była zła na Paula. Często przynosił jakieś stare niepotrzebne rzeczy. Jak ten plecak. Wyrzuciła go do szopy, chcąc go spalić, jak tylko Paul wyjedzie, potem plecak zniknął. To matka go uprała i schowała. No i się w końcu przydał. Bo matka już taka była, że zanim coś wyrzuciła, obejrzała rzecz kilka razy z każdej strony. Johan szykował karetkę. Był to mały wózek na czterech kółkach, z dyszlem. Taka miniatura wozu konnego. W każdym gospodarstwie taki wózek był. Zwożono na nim kartofle z pola, kapustę, buraki, wieziono zboże do młyna, a jak trzeba było, to i człowieka do kościoła czy do lekarza, czy na stację kolejową... W małych gospodarstwach bez konia był niezastąpiony. U nich były dwie takie karetki. Gdy się Maria wydawała, Johan zrobił dla niej nową, tylko kółka zamówił u kołodzieja. Kto dziś taką karetkę miał, ładował na nią, co się dało, i ruszał. I Johan szykował karetkę do drogi. Przytwierdził do dyszla skórzany pas, aby Maria mogła ją ciągnąć całą sobą, położył na dnie pierzynę i układał pakunki. Maria nie spała tej nocy. Leżała pod ciepłą pierzyną i cieszyła się tym ciepłem. Gdzie też spędzi następną noc? Miała wyrzuty sumienia, że zostawia rodziców; gdyby nie dzieci, nigdy by tego nie zrobiła. Słychać było działa. Bała się wojny. Do tej pory oszczędziła ich. We wsi było jednak wiele wojennych wdów, wiele matek opłakiwało swoich poległych synów, była też w ludziach nadzieja, że wojna się skończy i ci, o których mówiono ,,zaginiony", jednak wrócą. We wsi byli różni i nie można wszystkim ufać. Tu wszyscy wszystko wiedzieli. Choćby się nawet ukryli, to zawsze znajdzie się ktoś, kto doniesie. Choćby dla zasady lojalności wobec władzy albo dla jakichś korzyści materialnych czy ratowania własnej skóry. Paul już czwarty rok był na wojnie, jak większość młodych mężczyzn ze wsi, i wszyscy o tym wiedzieli, więc łatwo było wskazać rodziny Niemców, kiedy do wsi wkroczą Ruscy. W 1923 roku, kiedy ukryli się tu powstańcy, to ktoś ich wydał. Byli młodzi, ładni, mówili po śląsku tak jak tutejsi, prosili tylko o chleb. Mówiono, że to Kozioł ich wydał, przenocował ich i niby ukrył, ale raniutko pobiegł na stację i zawiadomił niemiecką policję. Przyjechali i ich zastrzelili. Ludzie ze wsi milczeli, nie komentowali, ale wstydzili się, że właśnie tu tych ludzi spotkało coś tak potwornego, to była hańba dla całej wsi. Mówili po śląsku i po niemiecku, w czasie powstań walczyli po polskiej stronie, ale to przecież nie czyniło ich wrogami tej wsi. Pochowali ich na górce w lesie. Chodziła potem taka kobieta po wsi i szukała grobu syna. Ubrana była po polsku, to znaczy w mazelonkę, czyli w długą marszczoną spódnicę z wpuszczanymi kieszeniami. Do tego była jakla, czyli bluza zapinana z przodu, u dołu trochę rozszerzana, często z ozdobnymi guzikami i rękawami, w zależności od przeznaczenia jakli. Kościelna była bardziej ozdabiana, a taka na co dzień - skromniejsza. Taki komplet - jakla i mazelonka - zazwyczaj był koloru ciemnego, ale często z adamaszku z różanym wzorem. Była jeszcze chustka na głowę z frędzlami i bogato haftowana, i jeszcze fartuch, też haftowany. Chustka i fartuch też były kompletem. Zimą nie nosiło się po polsku płaszcza, zastępowała go gruba włochata chusta, duża jak koc, którą odziewało się od głowy aż prawie do stóp, ozdobiona frędzlami. Chusta przeważnie była koloru czarnego lub ciemnej zieleni. Jesienny czy wiosenny płaszcz - to był ciepły, wełniany szal, w dużą kratę. Która we wsi ubierała się po niemiecku, nosiła sukienki, płaszcz, kapelusz lub jakąś małą chusteczkę... czyli tak nowocześnie. I właśnie ta kobieta po polsku była ubrana, i ludzie rozpoznali ją jako swoją, i jeszcze bardziej było im wstyd, że właśnie w tej tu wsi tych ludzi spotkała śmierć. Mówiła, że jest z Zabrza, że syn bez jej zezwolenia poszedł do tego polskiego powstania, bo skolegował się na kopalni z takim Polakiem, który go w to wciągnął, a drugi syn, starszy, był właśnie do niemieckiego wojska powołany i zginął od powstańczej Maria myślała często o tej kobiecie i dziękowała Bogu, że w tak spokojnym miejscu żyje. Wiadomości o powstaniach dochodziły wtedy i do nich, i nawet walczyło kilku po obu stronach, ale było to jakoś i ci tu nie wra
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | My Book |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 13.09.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.