- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.dynek z szerokimi schodami prowadzącymi z dwóch stron do wejścia pod sześcioma klasycznymi kolumnami. Na elewacji niczym w szwajcarskim serze było mnóstwo ubytków w tynku, a gołe cegły straszyły swą nagością. Również dach nosił ślady zaniedbania i zniszczeń. -- Pałac przy -- westchnęłam. -- Zupełnie o nim zapomniałam. -- Jak miło! To po jaką cholerę ja się tak narażam?! Jeszcze niedawno było to takie ważne! A teraz co?! Łeb rozwalony! Dobrze, że aparatu nie straciłem! -- Co się stało?! -- spytałam, nie przestając przeglądać fotografii. -- I przestań, z łaski swojej, tak wrzeszczeć, bo pomyślą, że to kłótnia kochanków. Nie chciałbyś chyba aż tak zszargać sobie opinii. Paweł, złapawszy się za obandażowany łeb, zaczął już spokojnie: -- Poszedłem tam dopiero dwa dni temu. Krzaki wielkie jak drzewa, więc z daleka raczej nie mogłem cykać. Wlazłem na płot i machnąłem kilka klatek. Potem zeskakuję na drugą stronę i dawaj, przebijam się bez maczety przez te chaszcze. Znalazłem jakiś wielki głaz, to na niego wlazłem i cykam. A tutaj jak nie wyskoczy jakiś dziadek z tych krzaków. Jak mnie nie zdzieli jakąś gałęzią przez łeb. Zasłaniając aparat, dałem dyla, ale dziadek miał krzepę, bo gonił mnie i tłukł aż do ulicy. Ile nacykałem, to masz, ale na pogotowie musiałem pojechać. Zdjęcie rentgenowskie głowy mi robili -- skończył smutno Paweł, gładząc dłonią po zabandażowanej głowie. -- Ale wszystko w porządku? -- spytałam. -- Tak. A może mi wyjaśnisz, co to za historia z tym pałacem? -- Nie teraz. -- Podniosłam się z miejsca i zapakowałam odbitki z powrotem do koperty. Wstyd się przyznać, ale nie miałam nic do powiedzenia. -- Śpieszę się, Pawełku. Porozmawiamy następnym razem. Dzięki za zdjęcia! Zostawiłam rannego, ale na szczęście opatrzonego fotoreportera w naszym pokoiku i w pośpiechu wybiegłam z redakcji. Odkąd znam Pawła, nie widziałam go tak szczerze rozzłoszczonego. Ponadto nie robił nic złego na terenie bądź co bądź opuszczonym, ale należącym do miasta. Nikt nie miał powodu na niego napadać. W dodatku starszy człowiek. Może Pawłowi coś się przywidziało? Facet mógł być młodszy, ale zniszczony przez życie i wyglądać jak starzec. Co ja plotę? Wcisnęłam kopertę ze zdjęciami do torebki i postanowiłam w wolnej chwili osobiście wybrać się do pałacu. Rozdział 4 Myśl o pałacu, zagnieżdżona solidnie w moim mózgu, dała o sobie znać, gdy tylko zakończył się festiwal. W poszukiwaniu informacji w pierwszej kolejności udałam się tam, gdzie owa myśl została zasiana, czyli do siedziby legnickiego PTTK. W ciasnym pokoiku przewodników zastałam jedynie pana Ignacego, który palcem wskazującym stukał w klawiaturę komputera. Okulary zsunęły mu się na czubek nosa, który prawie tkwił w ekranie. Wiedziałam, jak wszyscy przewodnicy, że Ignacy nie znosi tej nowoczesnej maszyny i zazwyczaj przymuszony do korzystania z komputera wyręcza się kim popadnie. Niestety, nikogo teraz nie miał pod ręką i męczył się, wyraźnie niezadowolony. Dopiero moje głośne ,,Dzień dobry" wprawiło go w dobry humor. -- Walerka! -- wykrzyknął i z entuzjazmem poderwał się z krzesła, by mnie serdecznie wyściskać, jakbym była jego dawno niewidzianą krewną z Kazachstanu albo Syberii. Z miejsca odgadłam powód gwałtownej radości staruszka i ani się obejrzałam, już klepałam w klawiaturę pod dyktando pana Ignacego. -- Pamięta pan to zamieszanie z pałacem? -- spytałam, gdy skończyliśmy pisanie, a zadowolony z końca swej męczarni pan Ignacy podsunął mi kubek z herbatą. -- Zamieszanie? Starszy pan podrapał się w siwą, ale bujną, jak na swój wiek, czuprynę, usiłując przypomnieć sobie tamto zdarzenie. -- Kaziu wpadł tutaj cały w nerwach, z artykułem o przetargu. Chodzi o pałac. Pan Ignacy patrzył na mnie uważnie i zorientowałam się, że nic nie pamięta. Postanowiłam porzucić daremne wyjaśnianie co, kiedy, kto i z kim, bo przecież chodziło mi o sam pałac, a nie o tamten dzień. -- Nieważne -- machnęłam ręką. -- Chciałam tylko zapytać, co pan wie o pałacu przy ulicy Nowodworskiej. Wyjęłam z torebki zdjęcia zrobione przez Pawła i podsunęłam panu Ignacemu. Staruszek znów założył swoje okulary i przyglądał się w zamyśleniu fotografiom. -- -- powiedział po chwili pan Ignacy, a ja zaczęłam zapisywać to w swoim notesie. -- Nowy Dwór. Od niego powstała nazwa ulicy. Przed wojną należał do niemieckiej rodziny, bardzo Ruthordorfów. Zbudowali go, zdaje się, w latach dwudziestych, przy samej rzece. Ten wał powstał później. -- Palcem popukał w wał przeciwpowodziowy widoczny za ogrodzeniem. -- Zresztą samemu pałacowi wylanie rzeki nie groziło. Jest położony znacznie wyżej. Pan Ignacy w milczeniu przeglądał kolejne zdjęcia, jakby zapomniał, że w ogóle jestem obok. Za
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zysk I S-Ka |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 19.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.