eBookowe bestsellery z tych samych kategorii

Ember in the Ashes. Imperium ognia

ebook

Wydawnictwo Akurat
Data wydania 2015
Zabezpieczenie Znak wodny
Produkt cyfrowy
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Zapierająca dech w piersi historia o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność, która podbiła serca młodych czytelników już w niemal czterdziestu krajach na całym świecie. Laia należy do kasty Uczonych - w bezwzględnym Imperium tacy jak ona są zepchnięci na margines, stale inwigilowani i prześladowani. Aby ocalić brata oskarżonego o zdradę, dziewczyna wstępuje w szeregi buntowników i wyrusza ze śmiertelnie niebezpieczną misją do gniazda zła: zostaje niewolnicą w Akademii szkolącej najwierniejszych, najbardziej bezwzględnych żołnierzy Imperium. Jednym z nich jest Elias. Choć należy do wyróżniających się studentów , w jego sercu narastają wątpliwości, czy rola okrutnego egzekutora jest rzeczywiście tą, jaką chce odgrywać przez całe dorosłe życie. Przypadkowe spotkanie dwojga młodych ludzi nie tylko całkowicie odmieni ich losy, lecz także wstrząśnie posadami świata, w którym oboje żyją.
S
Szczegóły
Dział: Ebooki pdf, epub, mobi, mp3
Wydawnictwo: Akurat
Rok publikacji: 2015

RECENZJE - eBook - Ember in the Ashes. Imperium ognia

4.6/5 ( 5 ocen )
  • 5
    3
  • 4
    2
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Raven

ilość recenzji:20

brak oceny 25-02-2016 17:52

Jeśli masz zamiar przeczytać [i przeżyć] tę recenzję zalecana jest głęboka konsultacja z samym sobą [ewentualnie psychiatrą, psychologiem, terapeutą], poważne rozważenie zagadnienia, gdyż każde użyte w poniższej recenzji wyrażenie może przyprawić cię o palpitacje serca, niepohamowaną chęć sięgnięcia po książkę bądź tzw. przedkac książkowy, zwiastujący następującego po zapoznaniu się z daną pozycją kaca książkowego; z czego wynika, że recenzja książka Saby Tahir może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.

CO TO JEST? Kto mi podrzucił tę bombę? Czy nie miała to być kolejna lekka pozycja, która tu wciągnie, tam skłoni do refleksji, o której się pomyśli chwilę, po czym zapomni się jej treść? Ot taka sobie kolejna pozycja z nurtu fantastyki... Na to byłam przygotowana. Ale nie na t o . <wachluje się dłonią, w obawie o utratę przytomności>

Mimo że znajduję się teraz we w miarę wygodnej pozycji i jestem względnie spokojna, czuję jakby coś mnie rozrywało i rozsadzało od środka. Jakbym podskakiwała mentalnie niczym każda drobinka po spotkaniu z młotem pneumatycznym [tudzież tą zdradziecko hipnotyzującą powieścią]. Ale widocznie nie dane jest mi pozbycie się tego uczucia przynajmniej do końca tego miesiąca, muszę się zebrać i przekazać prawdę o książce [pfff!, chyba bombie] Saby Tahir. Póki jeszcze nie wykorkowałam.

Na Ember in the Ashes czekałam od kiedy tylko zobaczyłam zagraniczną zapowiedź. Nie potrafiłam opanować radości, gdy doszły mnie słuchy, że polskie wydawnictwo postanowiło wprowadzić ją na nasz ojczysty książkowy rynek. W sumie powinnam się spodziewać tego, co później nastąpiło. Skoro takie emocje targały mną przy samej zapowiedzi, czemu dziwię się, że po przeczytaniu książki ledwie funkcjonuję? Hah!, chyba nawet wydawnictwo brało udział w tym spisku. Specjalnie dali taką, a nie inną okładkę, na środku jaśniejsze barwy, niby dla kontrastu, a tak naprawdę przedstawiające nadchodzącą eksplozję. Al do rzeczy już.

Laia urodziła się w kaście Scholarów. Niegdyś wspaniałe państwo, pełne bibliotek, ciekawości, Scholarowie utracili pokonani przez Wojan i ich niezwyciężone szable, i tak teraz żyją prawie jak zwierzęta, tłumieni przez Imperium, poniżani na każdym kroku, sądzeni za najdrobniejsze występki, skazywani na tortury, jeśli sprzyja szczęście - na śmierć. Kiedy brat Lai, Darin, wraca po "godzinie policyjnej" życie dziewczyny powoli kieruje się ku przepaści. Żołnierze Imperium robią nalot na dom dziadków Lai, opiekujących się rodzeństwem, i aresztują Darina, oskarżając go o zdradę Imperium. Ale najgorszy wśród nich jest Maska, wyszkolony by zabijać. Z jego ręki ginie babcia, a także dziadek nastolatków, a schwytany przez żołnierzy Darin krzyczy do Lai, żeby uciekała. Przestraszona biegnie co sił w nogach, uciekając przed Maską, gwałtem, śmiercią. Ucieka, by odnaleźć tych, pośród których walczyli jej rodzice, ruch oporu. Kiedy zgadzają się pomóc uwolnić jej brata z więzienia, ukazują Lai jej zapłatę - misję do wykonania. Ma zostać niewolnicą komendantki w Czarnym Klifie, która znana jest z tego, że choćby za minimalne spóźnienie potrafi małe dziecko pozbawić oka. Choć Laia wydaje się być z góry skazana na porażkę postanawia walczyć o Darina, o którego pozostawienie się obwinia. Obarczając się winą rusza pośród najniebezpieczniejszych. Do Czarnego Klifu, do szkoły, gdzie sześcioletnie dzieci szkolone są przez czternaście lat na bezwzględne Maski. Skąd wkrótce zdezerterować zamierza Elias. Eliasss...

Dwudziestoletni Maska chce odejść z miejsca, którego działania nigdy nie akceptował. Nie bawi go cierpienie innych, nie rozumie, jak można choćby patrzeć, jak komendantka karze młodego chłopca, który usiłował zdezerterować, kiedy tłucze go aż traci przytomność, katowany umiera. Elias wszystko dokładnie zaplanował, wykopał tunel, ukradł jedzenie, posprawdzał wszystko, by nic nie wyszło na jaw, by mu się udało. Kiedy jeden z augurów obiecuje mu, że stanie się wolny, jeśli zostanie w Czarnym Klifie, Elias nabiera wątpliwości. Przecież po uroczystym ukończeniu szkoły, kiedy oficjalnie stanie się Maską, otrzyma swój własny oddział by zabijać, by niszczyć, służyć Imperium. A jednak coś sprawia, że Elias zostaje. Wiele razy będzie żałować tej decyzji, ale nie pozostaje mu nic innego, jak zmierzyć się ze skutkami.

Uwielbiam Laię, uwielbiam Eliasa, a takie emocje co do wszystkich głównych bohaterów nie zdarzają się za często. Chociaż czasami miałam ochotę wejść do środka książki i złapać oba zakute łby za karki i nimi potrząsnąć [czy choćby przytrzymać bliżej, by nic im nie przerywało w najbardziej epickich momentach], to odbywało się to wszystko w pozytywnym kontekście.

No i nie potrafię się nawet wysłowić. To absolutnie niessssssamowite, co ta książka robi z czytelnikiem. Zabrałam ją ze sobą na ferie, oczekując mile spędzonego czasu. Jako że pierwszą z zabranych książek przeczytałam, na Imperium Ognia pozostało mi cztery dni. Wszystko sobie ładnie wykalkulowałam i miało mi wystarczyć czasu. A tu już w pierwszy dzień miałam książkę za sobą. I co robić, kiedy do powrotu trzy dni, a w głowie kłębi się milion myśli, kiedy będzie kolejna część, czy ten okaże się zdrajcą, czy tamci zginą, czy będzie więcej wspaniałych epickich momentów z Eliasem. I z Laią oczywiście. Bez dwóch zdań są to jedni z najlepszych bohaterów, z jakimi miałam ostatnio, ba!, od dawna, do czynienia. Laia obwinia się, że nie była wystarczająco odważna, by zostać z bratem, choć wtedy oboje by zginęli. Mimo, że nadchodzące w jej życiu decyzje nie są komfortowe, to dziewczyna naprawdę według mnie spisała się na medal. Co do Eliasa, to przy nim obowiązuje zasada, jak go poznasz, to się przekonasz. High five i przytulas na drogę! Facet epicki jak cała książki. I nie durny czy irytujący. Czytanie jego rozdziałów było istną przyjemnością.

Właśnie. W książce mamy narrację pierwszoosobową, na zmianę rozdziały prowadzą Elias i Laia. Z początku byłam specyficznie nastawiona do tego zabiegu, ale kiedy tylko zaczęłam czytać wszelkie obawy zniknęły. To była tylko jedna z wielu trafnych decyzji autorki. Cieszę się, że mamy tu też dobrze wykreowane postacie drugoplanowe. I te okrutne, i tajemnicze. Nic tu nie jest pewne. A chyba jedną z rzeczy najbardziej mnie nurtujących jest przyszłość mojego OTP. Chociaż wiele osób kibicuje Lai i Keenanowi, chłopakowi z ruchu oporu, oraz Eliasowi i Helenie, jego przyjaciółce, ja absolutnie jestem przeciw takiemu obrotowi wydarzeń. Całym sercem popieram team Elias&Laia, akurat oni to do siebie pasują, o!

Jak już poruszyłam ten wątek, romansu jest tu o wiele mniej niż się spodziewałam, widać, że pełni tylko rolę dodatku do całości, autorka nie skupia się wyłącznie na nim [ale i tak chcę go więcej]. Klimat w powieści - miazga! Cały Starożytny Rzym, legiony, walki, zbroje, wszystko aż się pcha na myśl, podczas lektury. Sama Akademia jest świetnie nakreślona, specyfika "nauki", atmosfera. Tak jak bohaterka nie pozbędzie się piętna cielesnego, tak czytelnicy nie wrócą do poprzedniego stanu siebie "sprzed lektury". Z pewnością Imperium Ognia zostawia po sobie ślad, wypala go w sercu i umyśle odbiorcy.

Czuję, że cokolwiek bym nie napisała, to i tak będzie za mało by oddać wspaniałość tej pozycji. Sabaa Tahir właśnie podwyższyła poprzeczkę wszystkim innym pozycjom, które są przede mną. Pełna żaru książka, którą czyta się z zapartym tchem, a czyhające na każdym rogu emocje wyciskają z czytelnika życie. Ja nie chcę kontynuacji. Ja jej p o t r z e b u j ę . Chciałabym móc przeczytać Imperium Ognia jeszcze raz, po raz pierwszy. Żeby choć postarać się przedłużyć lekturę, żeby się nią rozkoszować. Ale kogo ja okłamuję? Nie da się choćby na chwilę oderwać od powieści. Takich książek potrzebuje rynek, takie powieści warte są ekranizacji, o takich powinny trąbić media.