- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.iątkę dostał - dodał po chwili. - No i za co te piątki dostaliście? - Ja za czytanie z elementarza i Antek też za czytanie. A inne dzieci gorzej czytały, a niektóre wcale nie umiały i dwójki dostał - szczebiotał i szczebiotał. - Połóż tornister, pójdziesz ze mną do roboty, a jak Liza i Peter o wpół do trzeciej przyjadą, to z nimi wrócisz, bo Erika dziś dopiero o szóstej ze szkoły przyjedzie - powiedziała do niego Maria. Jeszcze mu chleba z masłem do ręki dała i tak jak co dzień poszła na stację. Teraz, jak się wakacje skończyły i młodzież do szkół jeździć zaczęła, więcej było sprzątania, więcej śmieci leżało, ubikacje zapaskudzone, podłogi zadeptane. Liza znowu smutna jakaś z pociągu wysiadła. Znowu płakała. Peter już dawno nie płakał, już powoli stawał się mężczyzną. Maria nie pytała Lizy, dlaczego płacze. Nie chciała tego wiedzieć. Niepotrzebny był jej nowy kłopot. Może to minie. Na początku jest zawsze ciężko. Erice też na początku w szkole dokuczali. Nie tak nauczyciele, co koleżanki. Dwie tylko Ślązaczki do jej klasy chodziły. Trzymały się razem i jakoś się na te wyzwiska uodporniły. Powoli stały się w szkole Polkami. Nauczyły się mówić bez tej śląskiej maniery i kto nie wiedział, powiedziałby: Polki. Ale szkoła wiedziała, i one też wiedziały. Jej koleżanka, Małgorzata - Małgosia w szkole, w domu - Margotka. A Erika w szkole Eryką była. Czasem do mamy mówiła, żeby i w domu tak ją nazywać. Maria nie umiała imienia swojej córki po polsku powiedzieć, ciągle jej się zamiast Eryka, Erika mówiło. Nieraz żałowała, że takie imię dała córce. To Paul tak chciał - niemieckie imię córce nadać. Ale jej też się przecież to imię podobało. Liza i Peter wzięli Hanyska do domu. Maria nakazała im jeszcze zjeść zupę, co w bratrurze 2 ciepła była. Liza miała posprzątać kuchnię, pozmywać naczynia, a Peter krowy na łąkę zagnać i pilnować, żeby na cudze nie weszły. Ona miała dziś później wrócić, bo dużo roboty na stacji było, a Śliwa już był stary, ale im starszy był, tym gorszy. Ciągle w pobliżu się kręcił i pilnował, czy wszystko tak zrobiła, jak trzeba. Dalej się go Maria bała, że coś złego o niej powie i mogłaby robotę stracić, a wtedy dzieci nie mogłyby się uczyć i z czego by żyli. Tak jakoś koniec z końcem wiązali. Ale ona się myliła, bo Śliwa tylko tak wyglądał i nieraz jej bronił. Nieraz już ją z tej roboty wyrzucić mieli. Jak składała papiery na wyjazd, jak Paula za szpiegostwo sądzili, jak inni donosili, bo niejedna kobieta chętnie by taką robotę wzięł Śliwa zawsze stał w jej obronie i mówił, że dobrze pracuje, że czworo dzieci wychowuje, jedno cudze, sierotę, któremu rodziców Polacy zabili. Siadał sobie na peronowej ławce i obserwował ludzi wysiadających i wsiadających. To byli ludzie tutejsi. Znał już wszystkich, którzy jeździli do Opola, do Kluczborka. Do pracy, do szkoły, na zakupy, do lekarza, we wtorki i piątki na targ coś sprzedać, coś kupić. Znał wszystkie dzieci Marii. I one go znały. Hanysek często od niego cukierka po kryjomu dostawał. Często Hanysek na stacji bywał, bo był za mały, żeby sam w domu zostać, a starsze dzieci do szkoły chodziły. Znali się więc ze Śliwą dobrze i się wzajemnie lubili. Hanysek ,,opa Śliwa" do niego mówił, a ten się cieszył i siedzieli tak sobie czasami obok siebie na tej ławce peronowej, a Śliwa mu jakąś bajkę czytał, coś mu opowiadał, a czasem nic nie mówili, tylko tak sobie siedzieli. Stary fajkę palił. Wszyscy tutejsi starzy fajki palili. To było taniej. Tytoń każdy miał w swoim ogródku. Sam sobie go hodował, suszył, kroił, fajkę nabijał i sam sobie wtedy z przyjemnością palił. Czasem się paczuszkę markowego tytoniu kupowało i mieszało z tym swojskim, i wtedy wszystko tak ładnie pachniało. I stary Śliwa taki ogródek miał, i tytoń sobie sam hodował. W małym mieszkanku w stacyjnej kamienicy mieszkał i jak inni mieszkańcy tej kamienicy, dostał kawałek ziemi na swój ogródek, a że naczelnik czasu na uprawę nie miał, on cieszył się podwójną działką i z lubością ją uprawiał. Był sam. Kiedyś chodził do Kozła, ale jak się o coś pokłócili, już się więcej u niego nie pokazał. A Kozioł go wykorzystał. Pożyczył od niego pieniądze, a jak do oddania przyszło, powiedział, że mu tych pieniędzy nie odda, że mu się należą za to, że u jego szwagierki bywał, jak jeszcze żyła. Teraz był już na emeryturze i dobrze mu na świecie było, poza tym, że sam był. Jak każdy kolejarz, dobrze się na stacji czuje, codziennie chce słyszeć pociąg i według rozkładu jazdy żyje, choć rzadko podróżuje. Maria często myślała: czemu ten człowiek stale na stacji przebywał? Przecież już nie musi jej pilnować, przecież już nie pracuje. Posądzała go, że j
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | My Book |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 15.09.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.