- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.a się, żeby chodzić na targ i Bronia czasem ustępowała. Wprawdzie pani Meller dbała o zaopatrzenie zlecając sprawunki swojej służącej, ale czasem czegoś jej brakowało i wtedy prosiła, by Lulewiczówna kupiła to po drodze. - Kilka funtów marchwi niech Bronia przyniesie - mówiła. - Tylko dobrze wybranej, żeby nie całkiem sparciała była. - A skąd ja wezmę dobrą marchew o tej porze? - martwiła się Lulewiczówna. - To chyba dopiero latem. - To niech się Bronia postara, przecież panienka musi jeść marchewkę, bo to dobre na krew. Pani baronowa kazała. Bronia opiekowała się dziewczynką prawie od jej narodzenia, znała ją najlepiej, prawie tak dobrze jak pani von Tromm. Pani Olga czasem folgowała córce, ulegała jej zachciankom i kaprysom, ale na temat wychowania dziewcząt miała ugruntowaną opinię i mimo wielkiej miłości do córki w niektórych sprawach nie uznawała kompromisów. Bronia czasem przymykała oko na drobne odstępstwa od zaleceń baronowej, szczególnie, gdy Barbarka chciała dłużej pospacerować albo poczytać przed snem. W domu pani Meller wiele uwagi przykładano do zajęć gimnastycznych. W tej kwestii gospodyni była nieugięta, bo podobnie jak baronowa von Tromm uważała, że nic tak dobrze nie robi dla zdrowia jak ruch na świeżym powietrzu. Dziewczynki gimnastykowały się co rano przez kilka minut, ich pokoje często wietrzono, a jeśli tylko pogoda sprzyjała, mogły przez całą niedzielę bawić się piłką w ogrodzie, biegać i dokazywać. - Żebyście się tylko nie zgrzały - pouczała jedynie pani Meller. Stawała w drzwiach prowadzących do ogrodu, przyglądała się bawiącym dziewczętom, a co jakiś czas przywoływała którąś do siebie, oglądała ją, przykładała dłoń do czoła. - Dosyć - mówiła i było wiadomo, że nie ma co dyskutować, a należy skończyć zabawę i udać się na odpoczynek. Przy stole gospodyni zwracała uwagę na zachowanie odpowiednich form, tak spożywania posiłków, jak konwersacji. Pani Meller nie pochwalała płochych rozmów, śmiechu i podskakiwania, ale też nie uważała, żeby radość była czymś nieodpowiednim. - Wszystko zależy od właściwego wychowania - powtarzała, przypominając podopiecznym, jakie jest jej zadanie. - Dobrze wychowane nie będziecie musiały długo szukać męża. - A jeśli nie zależy mi na zamążpójściu? - spytała Barbarka któregoś razu. Pani Meller uśmiechnęła się ze spokojem. - Każdej kobiecie zależy - oświadczyła z głębokim przekonaniem. - Sama dojdziesz do takiego wniosku, kiedy przyjdzie odpowiednia pora. Akurat w przypadku Barbarki było pewne, że nie będzie musiała długo szukać kawalera. Pochodziła z majętnej rodziny i była wystarczająco atrakcyjna, żeby w przyszłości spodziewać się licznych adoratorów i starających się. Gorzej z jej koleżankami ze stancji. Trzy pozostałe panienki, w wieku od trzynastu do piętnastu lat, prezentowały się znacznie marniej, choć pochodziły ze sfer ziemiańsko - przemysłowych. Żadna z nich nie była ani tak ładna, ani tak sympatyczna. Barbarka należała do dziewczynek bardzo radosnych, miała ładny głos i mimo pochodzenia nie nosiła głowy nadmiernie wysoko. Elżunia Bartnicka, jej koleżanka z klasy i stancji a także najbliższa przyjaciółka, choć urodą ustępowała pannie von Tromm, również mogła liczyć na korzystne małżeństwo, bo jej ojciec miał fabryki w Łodzi i Białymstoku. Charakter i usposobienie nie zjednywało jej nadmiernej przychylności większości koleżanek. Zawsze chodziła z dumnie podniesioną głową, wydętymi wzgardliwie ustami i utkwionym w dal spojrzeniem. Nosiła swój szkolny mundurek jakby był strojem koronacyjnym a nie obowiązkowym ubraniem gimnazjalistki. Przy każdej niemal okazji demonstrowała swoją wyższość, ale jednocześnie zazdrość o powodzenie innych i nie dopuszczała, by ktokolwiek osiągnął coś więcej niż ona sama. Jeśli ktoś powiedziałby przy niej, że ma nowy samochód, ona powiedziałaby, że jej ojciec kupił właśnie nowszy i większy, jeśli mowa o mieszkaniu - to ona mieszka w większym i lepiej wyposażonym, a na święta dostaje najwięcej prezentów. Jedynie Barbarce ustępowała i nawet czasem uznawała jej przewagę, bo jednak koleżanka mieszkała w prawdziwym pałacu i to w dodatku tak wielkim, że nie wszystkie pomieszczenia w nim użytkowano. Miała też najładniejsze sukienki, co Elżunia przyznawała z prawdziwą przykrością, no i była córką Elżunia, zdolna, ale bardziej sprytna niż inteligentna, nieźle się uczyła, więc często razem z Barbarką odrabiały lekcje, dzieliły się spostrzeżeniami i dziewczęcymi tajemnicami, do których nawet Lulewiczówna nie miała dostępu, bo przecież Bronia, powiernica Barbarki od dzieciństwa, to jednak tylko służąca. W niedzielę wieczorem Elżunia odwieziona przez ojca z domu na stancję pięknym samochodem wpadła j
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 165 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.