- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.iestu czterem metrom sześciennym. Siedemnaście minut po godzinie szesnastej, w czasie gdy zebrani w wielkim salonie pasażerowie spożywali lunch, statek doznał lekkiego wstrząsu, który biegł od rufy do lewej burty, za kołem napędowym. Jednak to nie ,,Scotia" w coś uderzyła, tylko została uderzona. Musiał to być jakiś przedmiot długi, raczej ostry niż tępy, mogący zrobić dziurę w kadłubie. Zderzenie było jednak tak delikatne, że prawdopodobnie nikt na pokładzie nie spostrzegłby się, gdyby nie krzyki trymerów 27, którzy wybiegli na pokład: - Toniemy! Toniemy! Początkowo pasażerowie bardzo się wystraszyli, ale kapitan Anderson czym prędzej ich uspokoił. Istotnie, statkowi nie mogło zagrażać żadne poważne niebezpieczeństwo, gdyż ,,Scotia" składała się z siedmiu przedziałów oddzielonych od siebie szczelnymi grodziami 28, tak więc powinna stawić czoła napływowi wody. Kapitan Anderson natychmiast udał się pod pokład. Woda całkowicie zalała piąty przedział. Prędkość, z jaką morze wdzierało się do środka, wskazywała jednoznacznie, że uszkodzenie musiało być poważne. Na szczęście w przedziale tym nie znajdowały się żadne kotły, gdyż z pewnością doszłoby do zalania palenisk. Kapitan Anderson kazał natychmiast zastopować statek, a jeden z marynarzy zanurkował, by zbadać uszkodzenie. Po kilku chwilach wypłynął, oznajmiając, że w podwodnej części parowca jest dziura wielka na dwa metry. Trudno było zatkać aż tak duży otwór, dlatego ,,Scotia", z zanurzonymi do połowy kołami, musiała popłynąć dalej. Znajdowała się o trzysta mil od przylądka Clear. Z trzydniowym opóźnieniem, które wywołało wielkie zaniepokojenie w Liverpoolu, wpłynęła do basenów portowych kompanii. Inżynierowie natychmiast udali się na pokład ,,Scotii", którą umieszczono w suchym doku. Nie mogli wręcz uwierzyć własnym oczom. Dwa i pół metra pod wodnicą 29 ział regularny otwór w kształcie trójkąta równoramiennego. Coś przecięło blachę w sposób precyzyjny i czysty. Nikt nie zrobiłby tego lepiej, nawet przy użyciu dobrej wycinarki. A zatem należało wnioskować, że narzędzie, które uszkodziło statek, zostało zahartowane w jakiś szczególny sposób. Musiało być wyrzucone z ogromną siłą, aby przebić blachę grubą na cztery centymetry i cofnąć się samoczynnie w jakiś niewytłumaczalny, tajemniczy sposób. Oto więc najświeższy fakt, który znów rozbudził publiczną debatę. Od tej chwili wszelkie wypadki, do których dochodziło na morzu, a których przyczyn trudno było dociec, przypisywano działalności potwora. Na barki tego fantastycznego zwierza spadła odpowiedzialność za wszelkie zatonięcia, których nadal wiele się zdarza. Na trzy tysiące statków, których zaginięcie odnotowane jest corocznie w spisach Biura ,,Veritas" 30, liczba parowców i żaglowców, o których wszelki słuch zaginął, sięga dwustu! Otóż o znikanie jednostek oskarżono - słusznie czy niesłusznie - owego ,,potwora". Przez niego komunikacja pomiędzy różnymi kontynentami stawała się coraz mniej bezpieczna, natomiast ludzie kategorycznie zaczęli żądać, by definitywnie i za wszelką cenę uwolnić morza od owego straszliwego walenia 31. Rozdział II Za i przeciw W okresie gdy te wydarzenia miały miejsce, wracałem akurat z naukowej wyprawy badającej nieprzyjazne ziemie Nebraski w Stanach Zjednoczonych. Pełniłem wówczas funkcję profesora nadzwyczajnego w Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu i dlatego rząd francuski zgłosił mnie do wzięcia udziału w tej wyprawie. Spędziłem w Nebrasce sześć miesięcy i pod koniec marca wracałem właśnie do Nowego Jorku z bagażem pełnym cennych okazów, do Francji miałem zaś wyruszyć na początku maja. Tymczasem postanowiłem sklasyfikować moje mineralogiczne, botaniczne i zoologiczne skarby i to właśnie wtedy dowiedziałem się o wypadku ,,Scotii". Doskonale wiedziałem, co zaprzątało uwagę wszystkich ludzi, bo jakże miałbym nie wiedzieć? Czytałem po kilka razy artykuły na ten temat ukazujące się w prasie amerykańskiej i europejskiej, jednak nie dostarczyły mi one żadnych konkretnych informacji. Tajemnicza historia intrygowała mnie, a ponieważ nie mogłem wyrobić sobie opinii w tej sprawie, moje rozważania podążały za każdym wątkiem. Wątpliwości nie budziło jedno: coś pływało w morzach, a każdy niedowiarek mógł się teraz udać osobiście do doków i włożyć swój palec w przeszyty bok ,,Scotii". Kiedy przybyłem do Nowego Jorku, sprawa była na ustach wszystkich. Całkowicie porzucono hipotezę, wysuwaną wcześniej przez nieznające się na rzeczy i mało kompetentne osoby, że po morzach pływa jakaś wyspa czy nieuchwytna rafa. Jak bowiem skała mogła się przemieszczać z tak zawrotną prędkością? Musiałaby mieć chyba jaką maszynę napędową wmontowaną w środku. Z tego samego powodu - to jest
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 16.12.2011 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.