- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ja bym nie przesadzał... wąsów nie ma - rozkosznie zachichotał kochający tatuś. - Panie Seta! Niech pan tu nie rżnie głupa! Jest pan ojcem i ma pan cholerny obowiązek opieki nad nieletnim synem! To wstyd dla pana, że syn znajduje się w placówce! - Straszny wstyd - zgodził się Dionizy potulnie, ale zaraz błysnął chytrym oczkiem. - Tylko, widzi pani dyrektor, ja sam bez matki nie poradzę. A Tu artystycznie zawiesił głos i zatrzepotał rzęsami. Zosia nie wiedziała wtedy, dlaczego pani dyrektor spłonęła w tym momencie krwawym rumieńcem, a jej głos zamienił się w złowrogie warczenie. - Panie Seta! Nie mówmy już o jego matce! Jeśli nie potrafił jej pan utrzymać przy sobie, to nie jest pan mężczyzną! A może jednak spróbowałby pan przemówić jej do rozumu? Co to za matka, która porzuca własne dziecko? - Eee, mówi pani, jakby nie wiedziała. - Dionizy rozparł się na krześle, a Zosia zamarła w okolicy szafy z dokumentami, ciekawa dalszego ciągu. - Przecież Aduś już trzy razy był w placówce i wracał, aż nam sąd zagroził odebraniem praw do niego. Teraz to nam je odbierze na dobre. Bo co do jego matki, to ona już do mnie nie wróci, nie. Za bardzo sobie upodobała pana Przerwało mu potężne walnięcie pięścią w stół. Pani dyrektor miała temperament. - Panie Seta! - No co, przecież prawdę mówię - spłoszył się Dionizy. - Moja zawsze była no, ta, bladź, suka jedna. Ona się nie zmieni. To nie zawód, powiadają, to charakter. No. Tak to jest, ale sama pani dyrektor widzi, że ja się Adusiem zająć nie mogę, nie mam warunków do tego, a i psychicznie sobie nie poradzę, bo muszę walczyć z nałogiem. Bezskutecznie zresztą, notabene. - Niech pan sobie wszyje, co trzeba, i zajmie się dzieckiem, to pan nie będzie miał głupich myśli! Dionizy Seta poskrobał się brudną ręką w ryży łeb. - Pani argumenty mają siłę wodospadu - powiedział dwornie. - Ale widzi pani dyrektor, występuje komplikacja. Która utrudnia, a nawet uniemożliwia. - Co znowu uniemożliwia? - warknęła pani dyrektor. - Moją adopcję Adolfika. To znaczy jego ponowne przeze mnie usynowienie. - Panie Seta! - Niestety, pani dyrektor. Chodzi o to, ż ale ja to pani mówię w ja go tak naprawdę nie lubię. Nigdy go nie lubiłem tak naprawdę. Zosia wstrzymała oddech za szafą, a pani dyrektor chyba poczuła się zdziwiona, bo nic nie powiedziała. Dionizy poprawił się na krześle i ośmielony ciszą, świadczącą o zainteresowaniu rozmówczyni, kontynuował zwierzenia. - Od małego go nie lubiłem. Nawet z początku myślałem, że on może być nie mój, tak go nie lubiłem. To by nie było niemożliwe, przy zawodzie mojej żony, chociaż ona zawsze mówiła, że bez zabezpieczenia nie pracuje. Ale kto wie, mogła kiedyś nastrojowi chwili. Bo ona nie wszystkich traktowała zawodowo. Znaczy się, w pełni zawodowo. - Nie rozumiem, niech pan mówi jaśniej, panie Seta! - Miała słabość do niemieckich kierowców - westchnął Dionizy, podnosząc oczy do nieba. - Dlatego się uparła, żeby dzieciak był Adolf. Ja nie rozumiem, mógłby być Hans albo Jurgen, albo nawet Hajnryś... o, przepraszam panią dyrektor - Do rzeczy, proszę - prychnęła wrogo pani Hajnrych-Zombiszewska. - Już. Nawet ze zniżką od nich brała, chociaż Trufel, ten jej menedżer, znaczy się... dyrektor handlowy, niechętnie to widział. Ale przez palce patrzył, bo ona zawsze szprycha była i do niej często przystawali, nawet byli tacy, co sobie od razu postój na tym parkingu No. Nieważne. No więc ja na początku myślałem, że mały jest z wypadku przy pracy, od jakiegoś Adolfa, ale jak rósł, to się coraz bardziej do mnie robił - Przecież mówię, skóra zdarta! Już choćby z tego powodu powinien pan się do niego przywiązać! A nie tak! - Kiedy on zawsze miał takie długie rę - NO TO CO??? - ryknęła pani dyrektor, do reszty tracąc cierpliwość. - Kieliszki mi ze stołu strącał... Tu Zosia nie wytrzymała i zachichotała za szafą, co miało taki skutek, że natychmiast została wyproszona z gabinetu i straciła resztę zajmującej rozmowy. Kilka szczegółów z życia fascynującej rodziny Setów dorzucił jej kolega z pracy, Henio Krapsz, łagodny młody człowiek, uwielbiany przez wychowanków ze swojej grupy - co było tym bardziej zrozumiałe, że funkcję wychowawczyni w tejże grupie pełniła również sama pani dyrektor. - Nie słyszałaś? Ach, bo to wszystko się rozgrywało głównie wtedy, kiedy miałaś złamaną nogę. Ile cię nie było, dwa miesiące? - Sześć tygodni. - Właśnie. W ciągu tych sześciu tygodni mamunia Adolfa przyszła raz do synka w odwiedziny, poznała pana Zombiszewskiego, który miał akurat dyżur, zapałała do niego miłością z gatunku pierwszych, poderwała go zawodowo i razem zwiali w dal siną bez końca. Aldony omal szlag nie trafił, bo sama rozumiesz, żeby chociaż z jaką
ebook
Wydawnictwo Prószyński i S-ka |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Prószyński i S-ka |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 04.10.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.