- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.skórzany bicz i potrząsnął, strącając deszcz srebrzystych kropel na głowy zakonników. Jego pachołek zeskoczył z konia, a potem cisnął na ziemię wzorzysty ormiański kilim. - Każdy wasz występek zostanie osądzony i ukarany - mruknęła Wilczyca. - Skoro nie chcecie płacić, tedy wasz gwardian tu, na dziedzińcu, dostanie pięćdziesiąt odlewanych prosto na gołą rzyć. A potem kolejno - klucznik, kwestarze i tak aż do najmniejszego braciszka. Chyba że bakszysz zobaczę! Bernardyni zaszemrali, skulili się. - A ty, dziadu - warknęła panna, napierając koniem na Błażeja - weźmiesz jeszcze dziesięć. Za to, żeś mnie do kądzieli wysyłał! Sprawię ja ci taką kądziel, popie, że do sądnego dnia panią Łahodowską popamiętasz! - Gdzie jest brat Mikołaj z Radomia?! - Toporowski rozglądał się po tłumie zakonników, szukając siwej brody przeora. - Dawać tu gwardiana, klechy! Bernardyni zaszemrali, zbili się w gęstą gromadę, przywarli do ciężkich, zamkniętych wrót i ceglanej ściany kościoła. - Chwalmy Pana, bracia! - zagrzmiał Błażej. - Niechaj nas broni Matka Boska i Jezus Chrystus jako Panienkę Przenajświętszą przed sprośnym Turczynem! Trzymać się w kupie, z szeregów nie wychylać! Choćby Sąd się zaczął, nie ustępujcie, proszę! - Panie Toporowski, rozgoń, waszmość, tę hołotę! - Służba, pani pułkownikowo! - huknął samozwańczy rotmistrz. A potem skoczył konno prosto w największą ciżbę zakonników, wspomagany przez braci Żurakowskich, Nietyksę, Zagwojskiego i pachołków. Jeśli bernardyni zamyślali o stawianiu oporu do dnia Sądu, to ów koniec świata właśnie nadszedł. W klasztornym wirydarzu rozpętało się piekło. Konie brygantów i swawolników wpadły w tłum niby rumaki Jeźdźców Apokalipsy, roztrącając braci, tratując i obalając na ziemię. Na głowy, karki, twarze, na ręce, którymi się osłaniali, spadły nahaje, ciosy obuszków i czekanów. Brat Atanazy legł pod kopytami, zajęczał, gdy stratowały go podkowy; brat Błażej porwał za drewniany krucyfiks, huknął nim w bok najmłodszego z Żurakowskich i zaraz zwalił się pod ciosem nadziaka Zagwojskiego. Widząc klęskę jedynego obrońcy i Hektora przeworskiego, braciszkowie rozpierzchli się, przemykając pod brzuchami koni, uchodząc przed rozsierdzoną szlachtą i pachołkami; niektórzy rzucili się na ziemię, inni padli na kolana, płacząc, modląc się i prosząc o łaskę. Toporowski i Zagwojski wrzasnęli z tryumfem, kiedy wywlekli spośród kłębowiska brązowych bernardyńskich habitów siwobrodego starca w kapturze, który spadł mu z głowy, odsłaniając długie białe włosy ze starannie wygoloną tonsurą. - Niech będzie pochwalony na wieki wieków, ojcze Mikołaju. - Wilczyca aż klasnęła w ręce. - Dawać go na kilim! - Poniechaj mnie, siostro - rzekł stary gwardian. - Nie bierz na barki występku, albowiem niezbadane są wyroki Opatrznoś - Będziesz mnie błagał, jak przeżyjesz! - warknęła w odpowiedzi Łahodowska. Żurakowski i Toporowski z okrutnym uśmiechem powlekli starca ku kilimowi. Węgierski sabat z bizunem czekał już na nich, szczerząc w uśmiechu żółte zębiska, poszczerbione jak blanki na przemyskim zamku po najeździe ordy. - Będę się modlił za twoje grzechy, córko! - rzekł spokojnie gwardian. - W intencji, abyś zrozumiała, jak zbłądziłaś! Swawolnicy rozdarli habit na plecach starca, przygięli mu głowę do ziemi. - Lepiej módl się za pięćdziesiąt odlewanych. Czerleny bił cię będzie - panna wskazała sługę z batem - a on za każdym uderzeniem kawałki mięsa wyrywa. I będziesz miał nauczkę, aby nie zadzierać z mości starostą zygwulskim! Niechaj ci Pan Bóg da silną wolę, bo inaczej w niebiesiech z Panią Śmiercią zatańczysz! - A może najpierw ja z waćpanną potańcuję?! To nie był głos gwardiana ani żadnego z zakonników. Łahodowska przygryzła koniec warkocza, wstrząsnęła głową jak młoda klacz, która zwietrzyła ogiera, potoczyła wzrokiem po pobitych, rannych lub modlących się mnichach. We wrotach prowadzących do kościoła Świętej Barbary stał przygarbiony człowiek. Był potężny, zwalisty jak katedra krakowska, ubrany w czarną włosienicę i kukullę. Nie wyglądał na szlachetnie urodzonego pana brata ani miejskiego łyka - po stroju sądząc, można go było wziąć za klasztornego sługę, pątnika albo członka bractwa. Nie miał szabli ani safianowych butów, jednak trzymał się prosto i dumnie, a posiwiały łeb podgalał po szlachecku. Na głowie przewiązaną miał chustę zasłaniającą lewe oko i dużą bliznę na czole. W sękatym łapsku dzierżył dębową lagę - daleko grubszą i dłuższą niż kostur, na którym wspierały się proszalne dziady, franci, szelmy i żebracy, jakich pełno było na gościńcach, jarmarkach oraz odpustach Ziemi Przemyskiej. A kiedy ruszył w stronę Wilczycy, bryganci dostrz
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, inne |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 23.12.2010 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.