- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ierzchowcu. Biedne zwierzę gwałtownie opadało z sił. DArtagnan nie zrażał się tym wcale i poklepując kark konia, dogadywał głośno: - Zdechnij, jeśli już taka twoja wola, ale dowieź mnie do Grenoble przed północą. Blady księżyc rzucał smugi srebrzystego światła na ciemne wody rzeki Lizery, wdzierał się pomiędzy przydrożne drzewa i rysował fantastyczne cienie na drodze, spowitej w tumany kurzu. Droga wiła się serpentyną w górę lub spadała w dół, wreszcie ginęła linią w lesie. Na jednym z zakrętów jeździec, poczuwszy, że koń słabnie, szarpnął uzdę, jak gdyby chciał go podtrzymać. Dogorywające zwierzę wydało przeraźliwy jęk, co utwierdziło rycerza w przypuszczeniach, że są to już ostatnie chwile jego żywota. Naraz rozległ się strzał z pistoletu, a w kilka chwil później głośniejszy z rusznicy [Rusznica - ręczna broń palna o długiej lufie, używana w XV-XVII w.]. W ślad za tym rozdarł powietrze okropny krzyk człowieka. DArtagnan chwycił za broń i byłby niewątpliwie pospieszył na pomoc, gdyby koń nie odmówił posłuszeństwa; widać zwierzę dobywało ostatnich sił, by utrzymać się na nogach. Tymczasem na miejscu wypadku kilka głosów ludzkich nawoływało się i po chwili dał się słyszeć tętent końskich kopyt. ,,Bandyci - rozumował dArtagnan - najwidoczniej napadli kogoś przede mną". Wyczerpany koń uszedł jeszcze kilka kroków i stanął. Nogi mu się rozsuwały, łeb opadał ku ziemi. Jeździec zeskoczył z siodła i skierował kroki w stronę, skąd dochodziły jęki konającego. Domyślał się, że osobą swą wystraszył bandytów. Na pobliskim pagórku dojrzał w świetle księżyca rozciągniętą postać człowieka. Obok stał koń, z zaciekawieniem śledzący zbliżającego się rycerza. Ranny był nieprzytomny. DArtagnan pospieszył ku niemu, wypuścił z zaciśniętej ręki lejce i delikatnie podniósł jego na pół martwą głowę. Kula przeszyła ciało nieszczęsnego podróżnika, jego ubranie zbroczone było krwią. Nie było dla niego ratunku - umierał. Jasne światło księżyca pozwoliło muszkieterowi przypatrzeć się bliżej twarzy napadniętego. Nie bez obrzydzenia dopatrzył się dArtagnan w rysach konającego brutalności i fałszu. - Lokaj w ubraniu swego pana - powiedział półgłosem - albo łotr. Widocznie głos ludzki dotarł do nieprzytomnego, gdyż ten po chwili otworzył oczy i wlepił je w muszkietera. Wargi lekko się poruszyły. - Odkryłem wszystko - silił się mówić głośno - wszystko! du ów fałszywy ksiądz dowody. Dokument wysłano na przechowanie do za tydzień będzie w Paryż mamy wszystko, wszystko. A ponad wszystko ona, ona Ledwo dosłyszalny głos umilkł. DArtagnan zerwał się na równe nogi z przerażeniem. - Du Vallon! Portos! - zakrzyknął. - DHerblay! Aramis! Cóż to ma znaczyć? Czy to jest możliwe? Czy ja śnię? W tej chwili umierający chwycił go kurczowo za nogę, jak gdyby próbował wstać. Przedśmiertnym wysiłkiem zawołał wyraźnie i głośno: - Ojcze Józefie, powiem wszystko. Betstein jest opiekunem dziecka. Fałszywa metryka była sporządzona przez księdza Thounenina. Dziecko jest w klasztorze Benedyktynów w St. Saforin. Przeor ma pierścień, ja postarałem się o duplikat. Ja mam list od dHerblaya, on został raniony, du Vallon zabrał papiery. Jego Eminencja musi wiedzieć, poślij Montforgea do Paryż do Paryż Ranny osunął się na ziemię, zakaszlał ciężko, zacharczał i uspokoił się. W sekundzie oprzytomniał. Spojrzał dzikim wzrokiem na klęczącego nad nim. - Gdzie jestem? - zawołał. - Kim ty jesteś? - Jestem dArtagnan, - O Jezu! - krzyknął leżący i wyzionął ducha. DArtagnan powstał. W jednej ręce trzymał złoty sygnet z obcymi mu znakami, w drugiej dwa listy i paczkę zalakowaną kilkoma pieczęciami. Przypatrzył się pieczęci bliżej - była to pieczęć używana przez Aramisa. Aramis, Portos! Oszołomiony tym wszystkim, co słyszał, dArtagnan oglądał listy. Jednego nie mógł odczytać, ale rozpoznał drobny charakter pisma Aramisa. Drugi, krótki, napisany był dostatecznie wielkimi literami, żeby można go było z łatwością przeczytać. Musiała go pisać osoba bardzo zdenerwowana. Kilka słów pokrywało cały arkusz: Panie opacie dHerblay! Nie pisuj do mnie więcej. Nie odwiedzaj mnie. Nie myśl o mnie. Dla Ciebie umarłam na zawsze. Maria Michon - Co u diabła! - zawołał dArtagnan. - Maria wszak to miłość Aramisa, a więc ni mniej, ni więcej tylko księżna Chevreuse! Do diaska! Co też ja tu za odkrycia porobiłem? DArtagnan zbladł jak śmierć, kiedy przypomniał sobie słowa umierającego: ,,Portos nie żyje, Aramis jest ranny". Atos otrzymał list od Aramisa przed miesiącem. Aramis był wówczas w drodze do Lotaryngii w celach nieznanych. Portos wystąpił z wojska, ożenił się i zamieszkał gdzieś na prowincji. Zatopiony w rozmyślaniach dArtagna
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 11.01.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.