- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.barbar pełen zachwytu nad własnym wynalazkiem i dalej walił z armaty. Po jakimś czasie władował się do izby rozpromieniony i oświadczył: - Już wyłuskany. Możesz pozbierać. - Jeszcze czego! - odpaliła małżonka. - Miałeś taki genialny pomysł, to teraz sam sobie zbieraj. Do wanny. Po to ci ją przyniosłam. I zanim Rabarbar zdołał zareagować, już stał, wypchnięty, przed domem. Popatrzył i opadł z rozpaczy na ławkę; prawie całe podwórze zaścielone było żółtawą warstwą grochu i strąków. Jak to pozbierać? Zakurzył fajkę, ale choć ssał ją chciwie przez dobrą godzinę, nic nie wymyślił, więc wreszcie z takim stęknięciem, jakby mu kto duszę wydzierał, podniósł się, po czym schylił z jeszcze okropniejszym jękiem i zaczął zbierać: ziarnko do ziarnka, ziarnko po ziarnku (oj, żeby tak groch był wielkości arbuza, no, chociaż jabłka), ziarnko do ziarnka, ziarnko po ziarnku (szybciej bym to zjadł, niż pozbierał), ziarnko do ziarnka, ziarnko po ziarnku (w krzyżu trzeszczy, plecy bolą, a tu prawie nic nie ubyło), ziarnko do ziarnka, ziarnko po Z medytacji wyrwał go dziarski głos Krztynka, który właśnie wrócił ze szkoły: - O rany, tato, kto rozsypał tyle grochu? - Nie rozsypał, tylko wyłuskał. Ja to zrobiłem. Po piracku, przy użyciu armaty. - Musiało być pięknie, szkoda, że tego nie widziałem - odrzekł Krztynek, zastanowił się chwilę i dodał: - Ja tobym jednak łuskał prosto do wanny. - Nie da rady, za duży rozrzut przy tak lekkiej amunicji. - Idę, tato. Dużo nam dzisiaj zadali do domu - uciął dyskusję syn, gdy raz jeszcze się zastanowił. Do wieczora Rabarbar wydziobał jednak wszystek groch z podwórza, zaniósł pełną wannę do domu, po czym dosłownie padł bez sił na łóżko. Barbara przyjrzała mu się dokładnie i nie bez satysfakcji, wzięła miotłę, rzekłszy: ,,Ale z ciebie pomocnik! Nawet strąków nie zamiotłeś. Taki bałagan wokół domu!" - i wyszła uprzątnąć podwórze. Rabarbar nic nie powiedział, bo już nie bardzo wiedział, co się z nim dzieje; co zamknął oczy, to widział wciąż tylko groch i groch, a w głowie cały czas czuł takie dziwne trzeszczenie, jakby ktoś sypał wysuszony groch na blachę - garść za garścią, garść po garś - Muszę coś przekąsić, bo zwariuję - zadecydował i trzymając się za obolały krzyż, poczłapał do pieca, na którym stała jego skądinąd ukochana grochówka. Po raz pierwszy w życiu pirat jadł bez apetytu. Jednak pokrzepił się tak, że dotarło doń oświadczenie syna: - Wiesz, tato, ja też będę piratem, ale nie ożenię się nigdy. - Oczywiście. Jaka kobieta wyszłaby za pirata? Nie ma na całym świecie drugiej takiej naiwnej - skomentowała Barbara, która właśnie wróciła z podwórza. - Ja zresztą wyszłam za porządnego żeglarza, ale mi się rozpiracił. - Co w tym złego? - próbował podyskutować Krztynek. - Zdaje się, masz dzisiaj dużo lekcji do odrabiania - zauważyła mama, a przed małżonkiem postawiła wiaderko z ziemniakami: - Widzę, że już odpocząłeś. Obierz na kolację. - Tato, jak będziesz obierał ziemniaki po piracku? - zaciekawił się Krztynek. - E, wiesz, synku, obiorę je chyba tak zwyczajnie jak mama - odpowiedział pirat i westchnął sobie, aż zajęczały ściany. - Ee, - rozczarował się syn. Rabarbar obierał więc zwyczajnie, ale z każdym oskrobanym ziemniakiem wzrastała w nim nadzwyczajna tęsknota za morzem, za okrętem, żeglowaniem i piractwem, aż nie wytrzymał i zwierzył się: - Zastanawiam się, Barbaro, czy ja wytrzymam w domu do powrotu ,,Piersi Łabędzia"? - Znowu coś wymyślasz? - Nie, nie, nic nie wymyślam - zapewnił szybko, chociaż chyba niezbyt szczerze, małżonek. - Ale dom, w ogóle ląd, to nie jest żywioł Żeglarza - poprawił się szybko, widząc spojrzenie Barbary. - Dziwne, nawet nie przypuszczałam, że tak zgrabnie potrafisz skrobać ziemniaki. I w ogó to mi się dzisiaj podoba, że jesteś w domu. - Wierzę ci - stęknął pirat i nie odezwał się więcej słowem, chociaż Barbara rzucała pytające spojrzenia, widząc, że się nad czymś srodze zamyślił. STŁAMSZONY KWIAT PIRACTWA Nazajutrz słońce znowu wzeszło z samego rana, dzień znowu mógł przynieść jakieś sensacje. Rabarbar na wszelki wypadek nie ruszał się z łóżka. Podciągnął pierzynę aż pod sam nos i postękiwał, bo w krzyżu łupało go solidnie po wczorajszym zbieraniu tak pięknie wyłuskanego grochu. Postękiwał coraz wymowniej, coraz głośniej, ale Barbara nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Wreszcie nie wytrzymał nerwowo i zaryzykował dyskusję z żoną: - Gwałtowne zabranie się do pracy po urlopie jest bardzo szkodliwe. Okropnie bolą mnie plecy. Barbara tylko wzruszyła ramionami. - Taka raptowna zmiana może zagrozić życiu człowieka delikatnej budowy i wątłego zdrowia. Trzeba pomyśleć raczej o okres
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | dla dzieci i młodzieży, literatura dziecięca |
Wydawnictwo: | Bis |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 10.07.2012 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.