- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.z ze mną? - Tak. Kiedy? - Kończę załatwiać transport. Myślę, że najwcześniej w przyszłą środę. Muszę jeszcze wpaść na kurs załadować sobie pod elektrohipnozą arabski. Ze trzy, może cztery seanse będzie trzeba poświęcić. I ty też powinieneś. - Jasne. Będę gotów na czas. - Na jego twarzy odmalowała się niespodziewana ulga, jakby jakiś ciężar spadł mu z serca. - Załatwię tylko jutro kilka Wiał ostry północny wiatr, zacinał śnieg. Podkręciłem ogrzewanie w kurtce i schowałem się za ciężki betonowy blok. Wzdłuż lotniska ciągnął się długi rząd fundamentów wyrzutni. Ktoś pojawił się obok mnie. Peter. - Robi wrażenie, no nie? - Uśmiechnął się, klepiąc ścianę zasłaniającą nas od wiatru. - Robi. To pozostałości bazy rakietowej? - upewniłem się. - W tym gruzowisku ciągle są setki ton żelaznych zbrojeń. I to z naprawdę niezł - Pomyśl o tym raczej jak o zabytku, a nie o surowcu do recyklingu - ofuknął mnie. - Przed dwustu laty między innymi tu trzymano rakiety z głowicami atomowymi gotowymi do odpalenia, gdyby talibowie coś kombinowali. - Część systemu obronnego ,,Północny Pierścień". - Gdzieś mi się kołatały wiadomości z lekcji historii. - Ile czasu to trwało? To znaczy jak długo tu stacjonowali? - Prawie pięćdziesiąt lat. Nasi przodkowie przez dwa pokolenia żyli w strachu przed rakietami ze Wschodu. Mieliśmy ogromne szczęście, że ortokoraniści wyrżnęli wreszcie talibów. Gdyby nie to, cholera wie co by się mogło stać. Popatrzyłem na złomy betonu z dużo większym szacunkiem. - Jutro znajdziemy się w średniowieczu - powiedział Peter. - Jesteś gotów? Wzruszyłem ramionami. - Gdy byłem w twoim wieku, pracowałem już przy odwiertach w Afryce i na Antarktydzie. Bywało, że miesiącami siedzieliśmy w namiotach, gotując sobie na kostkach paliwa zupy z koncentratu. Trudne warunki to dla mnie nic nowego. Martw się raczej o siebie. Nieczęsto opuszczałeś archiwa. - Martwię się. Ale Bóg jest po naszej stronie. - Jeśli interesuje się wydobyciem ropy - zażartowałem. - Helikopter wyląduje za kilka minut - zmienił temat, ale w spojrzeniu kuzyna wyczytałem naganę. Rzeczywiście, chwilę potem na resztki pasa startowego usiadła ciężko wiekowa wojskowa maszyna. Popatrzyłem na pociemniałe ze starości burty, porysowane szybki iluminatorów i zaślepione strzelnice. Kojarzyłem ten model. Mój ojciec latał na takich w czasie wojny z Meksykiem. Widocznie dwadzieścia, może trzydzieści lat temu wojsko spisało helikopter ze stanu i od tego czasu służył prywatnej firmie. Ciekawe, jaki został mu resurs przebiegu reaktora? Pracownicy lotniska uruchomili automatyczne wózki. Tylny właz otworzył się i nasze kontenery jeden po drugim zaczęły znikać we wnętrzu luku bagażowego. Spojrzałem na zegarek. - Mamy jeszcze jakieś dwadzieścia minut - uspokoił mnie Peter. - Zresztą nie odlecą bez ciebie. Co fakt, to fakt. Poszedłem do kantyny i kupiłem jeszcze trochę rzeczy na drogę. Gdy wróciłem, Peter rozmawiał z jakimś staruszkiem, ciężko wspartym na lasce. Mężczyzna miał ze sto dwadzieścia lat. Na spłowiałym kombinezonie widniało kilka baretek. Jedną rękę zastępowała mu cybernetyczna proteza. - Pan Anzelm? - Ścisnął mi prawicę. - Mam na imię Otto, jestem głównym pilotem. - Miło mi. - Przywitałem się z uśmiechem, mimo że poczułem ukłucie niepokoju. Człowiek w tym wieku, nawet przy neurowspomaganiu, nie powinien chyba siadać za sterami? Z drugiej strony, jeśli latał od lat, musiał mieć ogromne doświadczenie. - Ile czasu potrwa lot do El-Gammel? - zapytałem głównie po to, by przerwać kłopotliwe milczenie. - Kilkanaście godzin - wyjaśnił. - Muszę trzymać się korytarza wyznaczonego przez punkty namiarowe. Kalif wydał bardzo surowe przepisy ruchu. - A mają nas czym zestrzelić, gdybyśmy zboczyli z trasy? - zażartowałem. - Kto ich tam wie. Najwyraźniej wziął moje pytanie serio. - Kilka załóg przepadło w Eurabii. Brudasy - nawet się nie zająknął, używając tak rasistowskiego określenia - może i udają zacofanych, ale widywałem w czasie służby rzeczy, które temu przeczą. Najprostszy przykład: niby nie wolno im używać elektryczności, jednak zagłuszają sygnały radiowe tak skutecznie, że nawet łącza satelitarne nie chcą działać. W każdym razie lepiej nie ryzykować. Wsiedliśmy do kabiny. Drugi pilot okazał się niemal stuprocentowym cyborgiem. Z dawnego ciała została mu tylko głowa. Ciekawe, czemu nie wybrał eutanazji. Stary uruchomił reaktor i silniki zagrały. Startowaliśmy tradycyjnie, na sprężonym powietrzu, dopiero kilometr nad lądowiskiem odpalił silniki plazmowe. Sądząc po migających kontrolkach, reaktor był na ostatnich Wystartowaliśmy późnym popołudniem. Teraz była noc. Mknęliśmy nad rozległą powierzchnią wysrebrzoną światłem księżyca. Mor
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | fantastyka, fantasy, mroczna fantasy, literatura piękna |
Wydawnictwo: | Fabryka Słów |
Rok publikacji: | 2010 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.