- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ieżnik albo obcy. Przypuszczalnie gdyby nie Paloma i gromada psów, którym przewodził, dziadek nie potrafiłby wypłacić się właścicielowi ziemi ani wykarmić rodziny. Pojawia się Paloma W meksykańskim gospodarstwie rolnym trzodę - konie, krowy i świnie - kupuje się, zbywa albo wymienia. Psów natomiast jakimś trafem to nie dotyczy. Sposób, w jaki Paloma trafił do rodziny, nie był jednak zwyczajny. Któregoś lata - byłem jeszcze malcem - podczas odwiedzin na sąsiedniej farmie dziadek dowiedział się, że jedna z suk ma szczenięta. Zaciekawiony poprosił o ich pokazanie. W szarej i brązowej gromadce wyróżniał się biały maluch. Najwyraźniej był samcem alfa: emanował energią i postawą, szturchańcami i pyskiem odpędzał rodzeństwo od matczynego sutka. Dziadek, który miał bzika na punkcie zwierzęcej pobudliwości, w białym piesku dostrzegł przywódcę; był pod wrażeniem jego siły. Zaproponował wymianę: świnia za białe szczenię, kiedy tylko dorośnie do odstawienia od matki. Sąsiad się zgodził. Nigdy się nie dowiedziałem, dlaczego dziadek nazwał psa Palomą (po hiszpańsku: gołąb). W języku angielskim słowo brzmi jak imię żeńskie, w hiszpańskim ma rodzaj męski i żeński. Może zwierzę skojarzyło mu się z białym gołębiem? Pod słońcem wszyscy równi Dziadek, ojciec i wszystkie pozostałe osoby na farmie harmonijnie współpracowały ze zwierzętami, które były odpowiedzialne za część podejmowanych wspólnie zadań. Psy nie mieszkały w domu; nie dostawały suchej karmy, nie kąpano ich w wannie. Ale były członkami rodziny. Wyglądało to tak, jakby po sąsiedzku mieszkali krewni całkowicie zaangażowani w nasze sprawy, ale zachowujący własne obyczaje, rytuały i kulturę. Psy nawet mówiły po naszemu. Nie, nie po hiszpańsku. Mam na myśli mowę energii. Nadawaliśmy na tych samych falach. Nie było dyskryminacji, hierarchiczności ani zaszeregowania. Dla wszystkich zaangażowanych w osiągnięcie tego samego celu wspólne były głęboki wzajemny szacunek i zaufanie. Nie odczuwało się, że kurczak jest mniej wart niż kot, kot - mniej niż pies, a pies - mniej niż koń. Każde z nich było częścią jakiejś większej całości. Na farmie nikt nie mówił do zwierzęcia ,,kocham cię", jak to mieli w zwyczaju właściciele psów, z którymi pracowałem po przybyciu do Stanów Zjednoczonych. Palomie, choć miał miejsce przy dziadku, nie wolno było sypiać z nim w łóżku, nie dostawał smakołyków ani zabawek. Był darzony szacunkiem, okazywano mu wdzięczność, dziadek dbał, by wraz z resztą psów był syty, miał schronienie i nie cierpiał pragnienia. Z kolei Paloma zaskarbiał sobie szacunek konsekwencją, wiarygodnością i gotowością do zaspokajania aktualnych oczekiwań rodziny. Szacunek - jak ja to rozumiem - był psią formą ogromnej miłości. Dziadek wpoił mi konieczność ufania zwierzętom: ,,Musisz darzyć je szacunkiem". Im bardziej potrzebne zwierzę, tym więcej szacunku trzeba mu okazywać. Wyobraźcie sobie osła, który się wam znarowił i wyswobodził; nie macie powroza, żeby okiełznać stworzenie. Skłonić je do powrotu może jedynie ufność i szacunek. Jeśli się zdobędzie zaufanie jakiegokolwiek zwierzęcia, to ta ufność okaże się powrozem. Ale nie pętami. Zaufanie to przemożna wola do współpracy. Pies jest najlojalniejszym zwierzęciem; byłby bardziej ceniony, gdyby nie należał do codzienności. Swoje największe dary Pan Bóg uczynił najpowszedniejszymi. - Martin Luther King Nauka na błędach Kiedy żyje się we wspólnocie, takiej jak na dziadkowym ranczu, to każdy błąd staje się nie lada problemem, a konsekwencje bywają dotkliwe. Byłem chłopczykiem kipiącym energią, ciekawskim i niesfornym. Matkę doprowadzałem do szaleństwa wiecznym drążeniem wszystkiego, co mnie zaintrygowało. Wciąż pytałem ,,dlaczego?". Pomyłki i testowanie, jak daleko można się posunąć, to atrybuty dzieciństwa. Także mojego, proszę mi wierzyć! Któregoś dnia - miałem mniej więcej sześć lat - wdałem się w spór z młodszą siostrą. Matka wzięła ją w obronę, co wywołało moją wściekłość. Zły pędem wypadłem z domu, żeby dotrzeć na pola, gdzie pracowali ojciec z dziadkiem. Najpierw omalże wpadłem na konia uwiązanego przed domem. Zwierzę - które natychmiast wyczuło we mnie złość - zaczęło przebierać nogami i kopać. Kawałek dalej natknąłem się na drób. Dotąd spokojnie dzióbiące ptaki dostrzegły moją frustrację i nerwowo pierzchały na boki. Kogut zapiał, zatrzepotał skrzydłami i rzucił się za mną w pościg. W końcu dopadłem osła - jedyne zwierzę, którego wolno mi było dosiadać. Żłopał wodę z przydrożnego koryta. Wgramoliłem się na ośli grzbiet. Stworzenie - jedno z najłagodniejszych i najpokorniejszych, jakie człowiek zna - zaczęło wierzgać. Wprawdzie nie spadłem, ale też nigdzie nie pojecha
ebook
Wydawnictwo National Geographic |
Data wydania 2017 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | National Geographic |
Rok publikacji: | 2017 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.