- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ryzę się w język. Po prostu idę bezmyślnie w przekonaniu, że tracimy nasz bezcenny czas na łażenie po sklepach, zamiast po raz ostatni wykąpać się w cieplutkim morzu, poleżeć parę leniwych godzin na plaży, pogapić się na zielone pióropusze palm. I wtedy nagle, nie wiadomo skąd, wyrasta przed nami jak spod ziemi poszukiwany od dwóch godzin sprzedawca. Rzuca się na nas z radością, ściska dłonie i żywiołowo wykrzykuje: My Friends! My Friends![2] Jak nas poznał w tłumie turystów, pozostaje do dziś lokalną tajemnicą. Z iskierką nadziei wchodzimy do sklepiku i na migi tłumaczymy, czego brakuje naszej fajce. Sprzedawca w te pędy leci do swojego sklepu, odkręca od shishy brakującą część i ze słowami gorących, szczerych przeprosin wręcza ją nam. Przecieramy oczy ze zdumienia. Drodzy polscy sprzedawcy, czy nie braliście nigdy pod uwagę dłuższego terminowania w egipskim sklepie? Po tym zdarzeniu z shishą jeszcze długo byliśmy w głębokim szoku, szczególnie chyba Generał, który wysiadł z samolotu na Okęciu i w sandałach na bosych stopach zanurzył się w lodowatym śniegu, twierdząc, że mu ciepło. Wiadomość z ostatniej chwili: Janeczka rzuciła Zdzicha. ------------------------------------------------------- [1] Shisha - rodzaj fajki, w której dym przechodzi przez filtr wodny. [2] My Friends - moi przyjaciele. Groch z kapustą Uważamy siebie za gościnny naród. Pewnie tak jest, nie przeczę, ale jeśli chcecie zaznać gościnności, takiej przez wielkie G - jedźcie do Gruzji! To piękny kraj pozbawiony jeszcze komercji i w co trudno uwierzyć - chemii. Najlepiej się o tym przekonać na bazarach. Tam zawsze można zobaczyć kawał prawdziwego lokalnego życia. Gruzińskie bazary pachną aromatami, jakich już u nas dawno nie ma. Tego dnia panował upał, a sery, mięsa (!), warzywa, owoce, zioła i herbata pachniały tak, że miałam ochotę się w nich zanurzyć po uszy. Tym bardziej że handlujący nawoływali śpiewnym językiem do swych stoisk. Kiedy wykazywaliśmy choć odrobinę zainteresowania, natychmiast do nas podbiegali i ciach - odkrojony kawał pysznego sera sulguni. Za parę kroków ciach - szyneczka jak marzenie, ciach - wielki płat tklapi[3], siup - chochelka miodu! A przy tym jakie opowieści, jakie serdeczności dla nas, Polaków. Lubią nas w Gruzji bardzo! Przeszliśmy zaledwie jedną alejkę, a mamy całe garści pysznych orzeszków, suszonych owoców i kieszenie pełne lokalnych smakołyków. - Oj, fajna ta Gruzja - zachwala Generał, bo wiadomo, że do serca faceta włazi się prosto przez żołądek. - Wychodzimy! Próbuję go wyciągnąć, ale ten gdzieś skręca i znika mi z pola widzenia. Po chwili słyszę jego głośny śmiech. Zmierzam w tamtą stronę i widzę Generała ściskającego się z Gruzinami w najlepsze i pijącego wino. Podchodzę, a tu bazarowa uczta rozkręca się na dobre. Bukłak wina za bukłakiem. Pyszne, aromatyczne, ale jak tak dalej pójdzie, to wyjdziemy stąd obydwoje na czworakach. Siłą wyciągam mojego faceta z rynku. Żegnamy się ze sprzedającymi jak z najlepszymi przyjaciółmi. - Nachwamdis![4]- machamy i wołamy po gruzińsku, łamiąc sobie przy tym język, bo niełatwa ta ich mowa, nawet po trzech wychylonych bukłakach wina. Wracamy marszrutką5. Wsiadamy. Wystarczy, że odezwiemy się po polsku, a już ustępują miejsca, kupują za nas bilet u kierowcy, pilnują, żebyśmy wysiedli na dobrym przystanku. Kiedy zorientowaliśmy się, że marszrutka jedzie jakąś okrężną trasą i między sobą rozmawialiśmy o tym, jeden z pasażerów łapie mnie za rękę i oferuje, że z nami wysiądzie, by pokazać lepszy przystanek. Na każdym kroku serdeczni i to zupełnie bezinteresownie. Ot, Gruzini! Zmierzamy wreszcie pod wieczór do hotelu, wymieniając się po drodze wrażeniami mijającego dnia. Na kamienistej dróżce leżą jabłka. Spadły z nieopodal rosnącego drzewa. Mam ochotę na jedno, bo rumiane i śliczne takie jakieś, ale przy jabłonce stoi Gruzin. Pytam więc grzecznie, czy mogę sobie jedno wziąć. Od niewinnego pytania się zaczęło, a skończyło oczywiście na biesiadzie w ogrodzie. Przylecieli sąsiedzi, bo jak może być inaczej, skoro Polacy w gościnie. Irma - żona gospodarza, migiem narwała w ogrodzie pomarańczy i owoców kizil. Nakroiła sałatki z pomidorów, gospodarz polewa samogonu. Opowieści się sączą. I Generał znów pijany. Oj! Nie wyjedziemy my z tej Gruzji za szybko! A trzeba wam wiedzieć, że gruzińskie toasty, to nie to, co nasze polskie ,,chlup w głupi dziób" albo popularne ,,chluśniem, bo uśniem" lub co najwyżej ,,bach babę w piach". To prawdziwa sztuka, oratorska, śmiem twierdzić. Przede wszystkim za stołem wybierany jest zawsze tamada, czyli prowadzący biesiadę. To on wznosi toasty i nadaje temat rozmowie. Nikt nie wypije wcześniej, póki tamada nie skończy wygłaszać toastu, przy czym obowiązuje pewna u
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, opowiadania, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Psychoskok |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.