- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.ralnie, rododendron, fikus czy inne jakieś pnącze statystujące w kącie. Skorupy rozleciały się, ziemia wypadła na środek parkietu. Z sypkiego kopczyka, niby żylak włochaty, sterczał długi korzeń rośliny. Tadeusz wahał się chwilę, wreszcie zawrócił, ukląkł, już nawet garść ziemi wziął w dłonie, by jakoś po tym wypadku posprzątać. Gdy oto uzmysłowiło mu się, że w domu, u matki, nigdy by tego nie zrobił. Wstał z klęczek, zostawił wszystko, jak było, i huknąwszy drzwiami, wyszedł. Pranie partyjne Bezpośredni pociąg osobowy miał stanąć w Osadzie Górniczej o dziewiątej rano. Tadeusz nie spał już o szóstej, mimo że sam jechał w przedziale. Na wypadek przychylnej odpowiedzi ojca układał plan kampanii: a) Rozesłanie prób Włazolinu do wszystkich związków sportowych. b) Rozesłanie Zaprawy do wszystkich sal tańca całej Polski. Uwaga I: Nie zapominać o intendencie Prezydium Rady Ministrów. Uwaga II: Produkt musi być odpowiednio opakowany, w blaszanych pudełeczkach, z odpowiednim wycięciem na paznokieć. Uwaga najważniejsza bez cyfry: załatwić rzecz z rządem. Wyrobić odnośne polecenie Włazolinu dla wojskowych oddziałów górskich. Potrzebny jest do tego przede wszystkim gruby, angielski płaszcz, okuta teka skórzana i auto ryczące przed bramą ministerstwa. Musi się wyglądać poważnie. Kapitalistyczny Anglosas w szkocką kratkę. Płaszcz nowy, własny, zabrał Tadeusz z wieszadła od Chylickiej. Wspaniały raglan, mający po zupełnym wydarciu się wojennym otwierać erę cywilnego ekwipunku. Kupiwszy ongiś to okrycie, wracali z ojcem od krawca przez miasto pod rękę. Była to jedna z niewielu chwil wzajemnego pożycia, którą bez żadnej przesady można było nazwać szczęśliwą. -- W twoim wieku nie mogłem marzyć nawet o podobnym płaszczu. W odpowiedzi Tadeusz uścisnął po bratersku ramię ojca. Szereg serdecznych chwytów zakończył okrzykiem: -- Ale to też od tego czasu i świat poszedł naprzód! -- Kolosalnie podrożało -- westchnął poseł. No, więc palto! A gdzież teka skórzana, gdzie auto, gdzież inne jeszcze potrzebne szczegóły? O szczegółach tych, jak o szczegółach przeprowadzenia wynalazków, jak o całym sensie wariackiego przedsięwzięcia, wolał Tadeusz nie myśleć dokładnie. Wiedział, że musi się to wszystko skończyć jakimś zerwaniem, rozstaniem, podróżą, zmianą wszystkich warunków. Tak czy inaczej, walecznie pojedziemy za granicę -- ziewnął do szyby, za którą uciekał wciąż ten sam porwany, rozkopany, rozdarty widok czarnego Zagłębia. Teoria trzech buddystycznych minut, ukoronowanych ostatecznym zawyciem, mogłaby tu święcić niebywałe triumfy. Mętne zmylone wody, jakieś drogi zbłąkane, śluzami zastawione, łyse dale zaciekiem błota na ukos przejęte, rząd domków kucych, dziobatych, z dachami jak wyleniałe czapy, i nic, nic, nic, wydmuchy, sine spuchlizny przestrzeni, nagle straszliwy węzeł żelaza, cegły i betonu, z pośrodka strzela w górę ośmnaście, dwanaście, dwadzieścia pięć kominów połączonych czarnym zrostem stali. Potem tory, szyny, długi rozkręt żelaznych gąsienic i znów gruzły kamienne o płaskich szklannych skrzelach, kichami zgiętych rur poprzerastane. Zbiorniki: dziesięć metalowych wypuszczonych brzuchów. Dym się z nich przędzie, wodą podpływają, śmiech piskliwym rozgłosem krząta się wśród węgłów, znów odęta, szara, pusta przestrzeń, nic, nic, jeszcze raz nic, aż gdzieś niziutko w brudnej pachwince ziemskiej zrośnięte chałupy. Na wszystkich płotach, dworcach, przy osadach i miasteczkach, które pociąg mijał, pełno było afiszów: o wiecach posła Mieniewskiego czerwone, o Dniu Lotniczym białe z amarantową wstęgą w poprzek. Narodowe. Istna walka plakatów. Pociąg stanął przed malutką stacją. -- Osada Górnicza! -- rozdarł się konduktor. Tadeusz wysiadł. Na froncie odrapanego budynku stacyjnego widniało czarnymi literami: osada górnicza. Rozmieściwszy na rękach podkasane gary, ruszył ku wyjściu, na żelazny wiadukt spinający nad stacją dwie części rozrzuconego miasta. Szło się naprzód długą, nędznie brukowaną ulicą, zabudowaną rzędem jednopiętrowych, ceglastych zarządów i dyrekcyj. Spomiędzy przerw muru słał się daleki widok na szare uliczki, zawsze gdzieś w końcu zamknięte wysokim kominem. Tadeusz nie był tu nigdy, nie znał drogi do Domu Ludowego. Ojciec zapewne musiał był ordynować w owym Domu. Trzeba było iść dalej ku miastu, przed siebie, skąd biegły huczne głosy orkiestry: ciężkie uderzenia bębna i przeraźliwe ryki trąb. Za nimi w ciężkim kurzu gromada sztandarów. Trzymane na pasach, zakończone błyskiem metalowych godeł, wyrastały mężczyznom w górę, spomiędzy bioder. Pośrodku ociężałych sztandarów niesiono podobiznę samolotu, upstrzoną inicjałami Ligi Lotniczej. Koślawo wyrysowany aeroplan podobny
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść historyczna |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2019 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.