- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.się wiele lat później, że pojednałam się z Bogiem i Kościołem. Ogromna w tym zasługa pewnego księdza mieszkającego wtedy przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. I jego słów, które odmieniły moje życie: ,,Dziecko, Kościół to Dom Boży z grzesznikami i dla grzeszników". Odbyłam u niego spowiedź życia. Powiedziałam też o dzbanuszku. Spowiednik wysłuchał mojej historii i spytał: ,,Czy ten dzbanuszek był z porcelany? Drogi?". Odpowiedziałam, zgodnie z prawdą, że nie - zwykły fajans. Na to ksiądz: ,,A to chwała to nic nie szkodzi. Proszę zdrowaśkę odmówić". Ile razy spojrzę na ten dzbanuszek, tyle razy ksiądz Twardowski stoi mi przed oczami. Jadwiga Stępień Brzmienie ciszy Krążyła opinia, że ksiądz Twardowski jest świetnym spowiednikiem. W końcu i ja się do niego wybrałem. Wypowiedziałem początkową formułę - z drugiej strony cisza. Zacząłem wymieniać grzechy - cisza. Zamilkłem i milczałem dość długo - ciągle cisza. Przez całą spowiedź nie mogłem pozbyć się wrażenia, że ksiądz mnie w ogóle nie słucha, że nie ma między nami żadnego kontaktu. Nie odezwał się ani razu, niczego nie skomentował, o nic nie zapytał. Czułem, jakby po drugiej stronie drewnianej kratki nikogo nie było, choć przecież widziałem, że jest. Wreszcie wygłosiłem końcową formułę, że więcej grzechów nie pamię I wtedy odezwał się. Szybko i niezwykle celnie wszystko zebrał, ujął i dał dokładnie taką wskazówkę, jakiej potrzebowałem. Zadał pokutę, udzielił rozgrzeszenia i zapukał na znak, że już koniec. Nigdy więcej nie odchodziłem od konfesjonału tak zdumiony i tak pokrzepiony na duchu. Andrzej Obłuski Cacuszka ,,Droga Barbaro, piszę od razu serdecznie, ale jestem tak stary, że mógłbym pisać jeszcze serdeczniej. Bardzo dziękuję za życzliwy list. Przesyłam wiersze, chociaż ich naprawdę już nie mam. Proszę o mnie nie zapomnieć, odwiedzić mnie kiedykolwiek w Warszawie. Dziękuję za każdy ochłapek uczucia". To był pierwszy list, który od niego otrzymałam, i zarazem początek mojej wieloletniej znajomości z niezwykłym człowiekiem. Jego już nie ma - zostały wspomnienia, jego wiersze ponad 180 listów, bardzo osobistych, pięknych. Poznałam go na spotkaniu autorskim w Szczecinie w 1985 roku. Złożył mi wtedy autograf w zeszycie, do którego wpisywałam jego wiersze, i obiecał, że przyśle mi z Warszawy swój tomik. I po kilku miesiącach przysłał, ten egzemplarz ze szczecińskiego spotkania, z zaznaczonymi stronami i zagiętymi rogami. Zachowałam go do dziś jak relikwię. W listach zawsze wyrażał życzliwość, sympatię, pytał o moje sprawy, moją rodzinę. O sobie pisał niewiele, czasem o dolegliwościach zdrowotnych, czasem jakąś anegdotę opowiedział, za wszystko dziękował. Po tym, jak ukazała się przepięknie wydana antologia o krzyżu, nad którą pracowałam cztery lata, napisał: ,,Dopiero teraz dziękuję uroczyście za piękną książkę. Jest dowodem Twojej wiedzy, cierpliwości, dobrego smaku, wiadomości edytorskich (...). Ocalasz pamięć wierszy, o których się zapomina. Dziękuję za tak potrzebną książkę. Twój ślepnący dziadek". Listów było dużo, a ponieważ ksiądz miał drobniutkie, nieczytelne pismo, więc po roku-dwóch założyłam zeszyt, do którego je przepisywałam. Każdy list i koperta miały swój numer, zachowałam również jego sposób pisania, interpunkcję, akapity. Pisał na odwrocie pocztówek, kartek z reprodukcjami obrazów malarzy, ktorych cenił - był tam Rembrandt, Boznańska, Makowski. Umieszczał je w pięknie ozdobionych kopertach, z doskonale dobranym znaczkiem. To były cacuszka! Są w dobrych rękach - w Książnicy Pomorskiej w Szczecinie, w dziale rękopisów. Mogą z nich korzystać tylko osoby zajmujące się twórczością księdza. Zastrzegłam, by ich nie publikować. Barbara Arsoba-Haddaji Ciasto i kwiaty Wybrałyśmy się pewnego razu z kuzynką do księdza Twardowskiego w odwiedziny, a że niedawno wypadły jego imieniny, zabrałyśmy upominki. W przedpokoju krzątała się jakaś siostra. Okazało się, że ksiądz Jan jest chory i leży w łóżku. Nie wiedziałyśmy, co zrobić - z jednej strony nastawiłyśmy się na tę wizytę, z drugiej nie chciałyśmy męczyć chorego. Siostra poszła zorientować się, jak wygląda sytuacja. My zostałyśmy w korytarzyku i przez uchylone drzwi słyszałyśmy taki oto dialog: - Proszę księdza, przyszły dziewczynki z prezentami, Marysia i Joanna, chciały złożyć ż - A co przyniosły? - słyszymy głos księdza i już pękamy ze śmiechu. - Jakieś ciasto i kwiaty - odpowiada siostra. - Ciasto zostawić, kwiaty pod ołtarz. I koniec. Choć ,,audiencji" nie było, odchodziłyśmy zachwycone i bardzo rozbawione. Taki on był. Takiego go kochałyśmy. Maria Grocholska-Mielżyńska Cisza po Komunii Widzę księdza Jana przyjmującego komunię świętą.
ebook
Wydawnictwo Zwierciadło |
Data wydania 2016 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zwierciadło |
Rok publikacji: | 2016 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.