- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.- powiedziałam i dopiero potem dotarło do mnie najważniejsze: - Czy hrabina nie żyje? Skinął głową, a mnie zrobiło się przykro, bo gdybym wiedziała, przyjechałabym na jej pogrzeb. Powiedziałam mu to. - Zgodnie z wolą hrabiny testament został otwarty kilka dni temu i odczytany w obecności świadków. Dopiero tam znaleźliśmy pani dane. Proszę sprawdzić, czy dobrze odczytaliśmy, że chodzi właśnie o panią. Sprawdziłam. Było tam moje nazwisko, pesel, adres, numer dowodu, numer rejestracyjny samochodu, numer konta w banku, numer karty bibliotecznej, telefony do córek i znajomych. Wszystko się zgadzało. Chodziło o mnie. W tym momencie zrozumiałam, co działo się w moim pokoju tamtej nocy. Hrabina spiła mnie swoimi nalewkami i gdy myślała, że zasnęłam, zakradła się, by przejrzeć moją torebkę i spisać dane z dokumentów, notesów i wszystkiego, co tam miałam. - To czysty absurd - stwierdziłam, przytomniejąc po doznanym szoku. - Możliwe, ale czyż świat nie jest pełen szaleństwa? W sumie lepiej znaleźć niż zgubić, nieprawdaż? - adwokat zadawał pytania, na które mogłam tylko odpowiadać potakiwaniami. - Ja w każdym razie wykonuję tylko swoją pracę, a zostałem zatrudniony przez hrabinę w celu przekazania pani tej nowiny i dopilnowania, by testament nie został przez nikogo postronnego podważony. Zgodnie z jej wolą pani jest jedyną spadkobierczynią, chyba że pani odmówi przyjęcia spadku i przekaże go na rzecz gminy. Z pewnością nigdy nie przeżyję drugiej takiej chwili. Nic, co mi się jeszcze w życiu zdarzy, nie będzie mogło się równać temu skokowi adrenaliny, gdy czytałam dokumenty stwierdzające, że jestem właścicielką dworu i ziemi wokół niego, a także całego wyposażenia domu i zabudowań dworskich. Przez cały czas mrugałam gwałtownie oczami, by zapanować nad emocjami i przyzwyczaić świadomość do nowej sytuacji. Neurony pospiesznie wytwarzały nowe połączenia nerwowe między pojęciami: ja - dwór - własność. - Kiedy hrabina zmarła? - spytałam, by skupić myśli na czymś konkretnym. - Pół roku temu. Dosłownie zaparło mi dech w piersiach. Pół roku? - Tu jeszcze jest osobisty list hrabiny do pani. - Adwokat wskazał mi kopertę. - Pół roku temu? - Tak. Pół roku??? Ze zdumieniem kręciłam głową. Nie do wiary. Zawodowo zajmuję się wymyślaniem bajek, ale nigdy nie wymyśliłabym czegoś takiego. Wszystko to jednak było niczym w porównaniu z szokiem, jakiego doznałam, gdy przeczytałam list. ,,Okazałaś się najlepsza ze wszystkich kandydatów, których ściągnęłam do dworu. Przepraszam za to paskudne oberwanie chmury, ale musiałam cię jakoś zatrzymać. Co prawda od pierwszej chwili wiedziałam, że ty to ty, ale musiałam cię sprawdzić". Nagle zrozumiałam, skąd to uczucie ściągania mnie z drogi, wtedy gdy przejeżdżałam tamtędy pierwszy raz. W tej sytuacji mogłam zrobić tylko jedno. Przyjąć dar. Dwór był mój. - Jest tylko jeden problem - rzekł smutnym głosem adwokat. - Otóż przejęcie takiego majątku wiąże się ze znacznymi kwotami na opłacenie spraw spadkowych i podatku od wzbogacenia. Czy dysponuje pani takimi pieniędzmi? Bo jeśli nie, to tutejszy bank jest gotów udzielić kredytu. No cóż, akurat o to hrabina zadbała. Jestem przekonana, że pieniądze są tam, gdzie sama je schowałam. - O to proszę się nie martwić - uspokoiłam go. Gdy podpisywałam dokumenty, zapachniało świeżymi truskawkami, a w ustach poczułam smak wiśniowej naleweczki. No to na zdrowie, pani hrabino! I mam nadzieję, że będzie mnie pani odwiedzać. ANNA MARIA Szukaliśmy Anny Marii, koleżanki szkolnej Damiana. Damian to mój mąż. Anna Maria to jego dawna miłość. Wiedziałam o niej tyle, ile się wie o dawnych fascynacjach kogoś bliskiego. Czyli niewiele. Nie znałam jej, bo chociaż chodziliśmy wszyscy do tej samej szkoły, byłam trzy lata młodsza, a w wieku licealnym trzy lata to różnica niemal całego pokolenia; nawet Damiana wtedy nie znałam. Owszem, widywałam ją na korytarzu i boisku, ale nie zwracała na mnie uwagi. Była w maturalnej klasie, gdy ja zaledwie w pierwszej. Jeśli ją kojarzyłam, to jedynie z powodu owego podwójnego imienia. Nie żadna tam Ania, Anka, Maryśka, tylko Anna Maria. Zarówno koledzy, jak i nauczyciele zwracali się do niej w wołaczu: Anno Mario, co brzmiało sztucznie i jakoś snobistycznie, niemal odpychająco. Z Damianem poznaliśmy się dopiero na studiach w jakimś klubie muzycznym. Wówczas różnica wieku działała na moją korzyść. Chłopaki ze starszych lat więcej uwagi poświęcali młodszym koleżankom niż równolatkom. Anny Marii wtedy już nie było w jego życiu. Zdziwił się, gdy o niej wspomniałam. Był w ogóle zdumiony, że kończyliśmy to samo liceum. Nie pamiętał mnie. Postarałam się to zmienić. Od dwudziestu lat jesteśmy małżeństwem. Był czas, gdy opowia
ebook
Wydawnictwo MG |
Data wydania 2013 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | MG |
Rok publikacji: | 2013 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.