- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.wreszcie dotarło do Titka - nie ma jej i nie będzie. Znikła bezpowrotnie, zabrała ją błyskawica. Na jego prawym policzku pojawiło się szkarłatne znamię. Krwawe piętna zakwitły też na policzkach synów. Zostali naznaczeni. - Dlaczego? - spytał Titek bezradnie. - Cośmy takiego uczynili? Usiadł nieruchomo przy stole, ze zmartwiałym czołem pękniętym w stu miejscach, nagle posiwiały. Złamany, milczący i zrozpaczony. A ból siekał jak nożem zmarszczki na jego twarzy. Titek siedział i myślał, ale nic nie wymyślił, bo nic nie było do wymyślenia. Szukał sensu, ale go nie znalazł, bo sensu to nie miało. Ot, Krzywda zrobiła im na rozgrzewkę malutki żarcik. Zabrała mamę, a na policzkach zostawiła pamiątkę - straszne, czerwone kwiaty. Odtąd nic już nie było takie samo. Chata ledwo stała, czasami nawet chwiała się w posadach, ściany pękały i wiał przez nie zimny wiatr. Świat wyglądał zupełnie inaczej, kiedy się na niego patrzyło przez połatane szyby. Miała rację Krzywda, to wystarczyło. Titek trwał pogrążony w rozpaczy, a dzieci rosły. Rosły, rosły, rosły. Po troszeczku, pomalutku, codziennie samiutkie. - Mamusiu! - wołały. - Tatusiu! - krzyczały. Nikt im nie odpowiadał. Starszy syn Titków nazywał się Tor, młodszy zaś Rot. Trudne mieli teraz życie. Często słyszeli ciszę i jej dotykali. Przytulała ich, wychowywała, karmiła. Była im mamą i tatą. Nasłuchali się jej, napatrzyli, nadziwili. Aż zaczęła ranić ich uszy, wydymała im brzuchy, wkręcała się w kręgosłupy. Już nie mogli jej znieść i udźwignąć. Więc podeszli do taty, szarpnęli nim mocno i głośno do niego krzyknęli, żeby wyrwać go z letargu. I nic. Pociągnęli raz jeszcze, na próżno. Tato siedział i siedział, nie mógł pojąć, przeboleć. Nie mieściło mu się to w głowie. Wrósł w stołek, przyrósł łokciami do stołu. Już nie umiał kolan wyprostować, wyciągnąć ręki do słońca, rozciągnąć ust w uśmiechu. A synowie rośli. Po troszeczku, pomalutku, codziennie samiutcy. Twarze mieli smutne i samotne, oczy coraz bardziej głodne, policzki zapadłe, a na nich znamiona jak maki. Więc wstrząsnęli tatą mocno, żeby wyrwać go z uśpienia. Szturchnęli go znowu. - Tato! Tato! Znowu nic. - Własne dzieci cię szarpią. Nie szanują cię, nie słuchają. Uderz! - krzyknęła niewidzialna Krzywda. Tato ledwo poruszył wargami. - Nie mogę. - Nie powinny traktować tak ojca. Bij! - Nie chcę. Titek zapatrzył się w ścianę. W końcu się zamierzył, niezgrabnie i niewprawnie. Cios zadźwięczał w ciszy. A kiedy uderzył, na jego lewym policzku zakwitło czarne jak pieczęć znamię. Takie same piętna pojawiły się na policzkach synów. Odtąd byli naznaczeni podwójnie. - Pierwszy raz jest najtrudniejszy - pouczyła Krzywda. - Zobaczysz, dojdziesz do wprawy. I rzeczywiście doszedł ojciec do wprawy. Bił synów na śniadanie, obiad i kolację. Na zimno i na gorąco, za karę i na wszelki wypadek. Mocno, lekko, na oślep albo precyzyjnie. Co za różnorodność! Żeby zadać ból i by cierpienie z siebie wypędzić. Za żonę, za niesprawiedliwość, za lata siedzenia w martwocie. Za to, że synowie wciąż rośli i oczy mieli jak matka, a w nich smutek, śmierć, cierpienie, wyrzut. Potem starszy syn bił młodszego, a młodszy, gdy dorósł, oddawał bratu. Z chaty dochodziły krzyki i złorzeczenia. Dobiegał płacz. Zadomowiła się tu Krzywda na dobre. Pokochała to miejsce. Czuła się u Titków jak u siebie. Już tęsknili synowie za ciszą i marzyli o niej. Ale ciszy nie było, tylko krzyki i łkanie. Ciosy, razy i cięgi. Wszyscy wciąż na siebie krzyczeli. Tak urośli synowie i sczerniały ich serca skurczone, zaschnięte. Krzywda zaś miała się dobrze, była szczęśliwa. Pojaśniały jej policzki i potłuściała jeszcze bardziej. Już tu być nie musiała, dalej mogła wędrować, w innym domu zagościć. Zło się
ebook
Wydawnictwo Czarna Owca |
Data wydania 2008 |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Czarna Owca |
Rok publikacji: | 2008 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.