- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023., z pióropuszem krwi ciągnącej się za nimi niczym czerwony łuk tęczy. To na moment powstrzymało napastników, ale ci ludzie oglądali gorsze rzeczy i ledwie wędrowiec zdołał złapać oddech, oni znów go obskoczyli. Zamachnął się halabardą i zostawił ją wbitą głęboko w szyję człowieka, który przed chwilą usiłował go powalić. Podróżny puścił drzewce i schował drugie ukryte ostrze, żeby uwolnić dłonie i chwycić sierżanta z wielkim mieczem; wyrwał mu broń i cisnął nim w gęstwę żołnierzy. Zważył miecz w dłoni; poczuł, że bicepsy napinają mu się pod ciężarem dwuręcznej klingi. Podniósł ją w samą porę, by rozrąbać hełm następnego halabardzisty, tym razem atakującego z tylnej lewej ćwiartki w nadziei, że tam pozostanie niezauważony. Miecz był solidny. Lepszy do takiej roboty niż lekki sejmitar u jego boku, zdobyty podczas drogi, czy ukryte ostrza, przydatne w zwarciach. Nigdy go nie zawiodły. Z zamku wysypywało się coraz więcej żołnierzy. Ilu było trzeba, żeby pokonać jednego człowieka? Napierali na niego hurmą, ale on wirował i uskakiwał, mylił ich. Wyrwał się ze ścisku przewrotem przez plecy jednego z napastników; wylądował, odbił cios miecza hartowanym, metalowym karwaszem na lewym nadgarstku i własne ostrze wbił w bok przeciwnika. Nagle - chwila spokoju. Dlaczego? Wędrowiec znieruchomiał, łapiąc oddech. Kiedyś nie musiałby łapać oddechu. Rozejrzał się. Wciąż otaczali go żołnierze w szarych kolczugach. Nagle pośród nich zobaczył innego człowieka. Innego człowieka. Kroczącego między nimi. Niezauważonego, spokojnego. Młodego mężczyznę w bieli. Odzianego tak samo jak on, noszącego taki sam kaptur, ze spiczastym czubkiem z przodu, przypominającym orli dziób. Wędrowiec rozchylił usta, zdziwiony. Wszystko ucichło. Wszystko znieruchomiało, nie licząc młodego mężczyzny w bieli, który szedł - miarowo, spokojnie, bez lęku. Młodzieniec przechodził między walczącymi tak, jak się idzie przez pole kukurydzy - jakby w ogóle go nie obchodzili, nie wzruszali. Czy to nie taka sama sprzączka spinała jego wyposażenie? Taka sama jak u wędrowca? Z takim samym symbolem? Symbolem, który wędrowiec nosił wypalony w świadomości i własnym życiu od ponad trzydziestu lat - podobnie dawno temu oznakowano mu serdeczny palec. Zmrużył oczy, a kiedy je otworzył, wizja - jeśli tym właśnie była - zniknęła. Powrócił hałas, smród, zagrożenie, napierające z każdej strony, z kolejnymi szeregami wrogów, przed którymi nie było ucieczki i których nie mógł pokonać. Jednak, nie wiedzieć czemu, nie czuł się już tak samotny. Nie było czasu na myślenie. Żołnierze otaczali go ze wszystkich stron, równie przerażeni co wściekli. Sypały się ciosy, zbyt liczne, by wszystkie odparować. Wędrowiec walczył dzielnie, powalił jeszcze pięciu, dziesięciu. Ale miał przeciwko sobie hydrę o tysiącu głów. Olbrzymi żołnierz spuścił na niego dwudziestofuntową klingę. Podróżny podrzucił w górę lewą rękę, żeby odbić cios karwaszem, obrócił się i upuścił własny ciężki miecz, by wykorzystać ukryte ostrza. Ale napastnik miał szczęście. Stalowy karwasz odbił klingę, lecz jej pęd był za duży, by całkowicie ją zatrzymać. Zsunęła się do nadgarstka i napotkała lewe ukryte ostrze, które zerwała. W tym samym momencie wędrowiec, wytrącony z równowagi, potknął się na kamieniu i skręcił kostkę. Nie zdołał powstrzymać upadku twarzą na kamienisty grunt. I tam został. Krąg żołnierzy zacieśnił się nad nim; trzymali się od niego na długość halabard, wciąż spięci, wciąż wystraszeni, nie ważyli się jeszcze tryumfować. Ale szpikulce ich pik dotykały jego pleców. Jeden ruch i byłby martwy. Nie był na to jeszcze gotowy. Chrzęst butów na skale. Ktoś podszedł. Podróżny odwrócił lekko głowę i zobaczył stojącego nad nim, ogolonego kapitana. Blizna na jego twarzy była nabrzmiała i czerwona. Nachylił się tak blisko, że podróżny poczuł smród jego oddechu. Kapitan ściągnął mu kaptur, żeby odsłonić twarz. Uśmiechnął się, potwierdziwszy to, czego się spodziewał. - Ha! Przybył Mistrz! Ezio Auditore da Firenze. Czekaliśmy na ciebie, jak bez wątpienia zauważyłeś. To pewnie dla ciebie spory wstrząs, widzieć starą twierdzę waszego Bractwa w naszych rękach. Ale tak musiało się stać. Włożyliśmy w walkę tyle wysiłku, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Wyprostował się, odwrócił do żołnierzy otaczających Ezia - dobrych dwóch setek - i rzucił rozkaz: - Zabrać go do celi na wieży. Najpierw go skujcie, tylko mocno. Podnieśli Ezia na nogi i pospiesznie, nerwowo go skrępowali. - To tylko krótki spacer i długie schody - powiedział kapitan. - A potem lepiej się módl. Rano cię powiesimy. Wysoko nad nimi unosił się orzeł, wypatrując ofiary. Nikt nie zwracał na nieg
ebook
Wydawnictwo Insignis |
Data wydania 2012 |
z serii Assassin`s Creed |
Zabezpieczenie Znak wodny |
Produkt cyfrowy |
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Insignis |
Rok publikacji: | 2012 |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.