- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.- Jak to, pani nie wie? - A nie. Doktor nie pozwala wchodzić do jego pokoju. Zabrał mi nawet klucz. - Kto zabrał? - Doktor. On sam przychodzi do niego parę razy dziennie, opiekuje się nim. Kwadrans temu tu był... Taki stary zgarbiony staruszek w okularach, z siwą brodą... A dokąd pan idzie, proszę pana? - Idę do niego, proszę mnie poprowadzić - odparł Lupin już na schodach. - To na trzecim piętrze, z lewej strony? - Ale, proszę pana - lamentowała dozorczyni - przecież tam nie wolno wchodzić. I nawet nie mam klucza, bo pan Znaleźliśmy się wkrótce na trzecim piętrze razem z dozorczynią. Lupin wydobył z kieszeni pewien mały instrument i mimo protestów dozorczyni wsunął go do zamka. Drzwi się otworzyły od razu - weszliśmy do środka. Znaleźliśmy się w ciemnym przedpokoju, w głębi przez uchylone drzwi przeciskała się smuga światła. Lupin podszedł gwałtownie do tych drzwi, otworzył je szeroko i już na progu wykrzyknął: - Ach, za późno! Do pioruna! Dozorczyni upadła na kolana bliska omdlenia. Wszedłem i ja do pokoju i spostrzegłem leżącego tam na dywanie jakiegoś mężczyznę, prawie zupełnie rozebranego, z podkurczonymi nogami. Twarz miał bladą, chudą, kościstą, w oczach malowała się zgroza, usta wykrzywione były jakimś strasznym skurczem. - Nie żyje - oświadczył Lupin po obejrzeniu leżącego. - Przecież nie widać żadnej rany ani śladów krwi - zauważyłem. - Owszem, są - odpowiedział Lupin, odchylając mu na piersiach koszulę i wskazując kilka kropel krwi. - Ktoś musiał go jedną ręką ścisnąć gwałtownie za gardło, a drugą ukłuć w samo serce. Mówię ukłuć, bo naprawdę ranka jest ledwo widoczna - jakby od ukłucia długą, ostrą igłą. Rozejrzał się uważnie po podłodze w pokoju, nie znalazł jednak nic ciekawego, tylko małe kieszonkowe lusterko, za pomocą którego Lavernoux puszczał niedawno sygnały świetlne. Dozorczyni zaczęła lamentować i wołać ratunku. Lupin rzucił się ku niej gwałtownie. - Cicho! Ani słó! Później będzie na to ! Niech mnie pani słucha i odpowiada na pytania - to obecnie najważniejsze. Pan Lavernoux miał jakiegoś dobrego przyjaciela na tej samej ulicy, prawda? Mieszkał z tej samej strony ulicy, tak? - Tak. - Spotykali się wieczorami w kawiarni, pożyczali sobie wzajemnie gazety i czasopisma? - Tak. - Jak się nazywa ten przyjaciel? - Dulatre. - Gdzie mieszka? - Przy tej ulicy, numer 92. - Jeszcze jedno: czy ten stary siwy doktor w okularach, o którym pani mówiła, przychodził tu od dawna? - Nie, nie znałam go przedtem. Pierwszy raz przyszedł tego wieczora, kiedy pan Lavernoux zachorował. Lupin nie pytał o nic więcej, zbiegł po schodach na ulicę, skręciliśmy na prawo, tak że przechodziliśmy znów koło mojego mieszkania. Zatrzymał się cztery domy dalej, przed numerem 92. Był to niski domek, którego parter był zajęty przez duży skład wina. Jego właściciel stał właśnie przed wejściem, paląc fajkę. Lupin zaczepił go, pytając, czy pan Dulatre jest w domu. - Nie, proszę pana - odparł kupiec. - Wyjechał z pół godziny Wydawał się jakiś Pojechał taksówką, co mu się rzadko zdarza. - A nie wie pan - Dokąd pojechał? Mój Boże, nie ma w tym żadnej tajemnicy. Tak głośno rzucił adres szoferowi! ,,Do prefektury policji!" - powiedział. Lupin już miał zamiar skinąć na przejeżdżającą taksówkę, ale się zamyślił. - To nic - szepnął - i tak go już nie dogonią! Spytał jeszcze kupca, czy po odjeździe pana Dulatrea nikt tu nie przyszedł. - Owszem - jakiś starszy jegomość z siwą brodą, w okularach. Dzwonił do mieszkania pana Dulatrea i odszedł z niczym. - Bardzo panu dziękuję za informację - odrzekł Lupin na odchodnym. Szedł pomału, zamyślony, nie odzywając się do mnie ani słowem. Widać było, że całe zagadnienie było trudne do rozszyfrowania i że Lupin niezbyt pewnie orientował się jeszcze w sytuacji. Sam mi to zresztą wyznał po chwili: - Tego rodzaju sprawy wymagają raczej intuicji niż rozwagi. Ale to sprawa diabelnie ciężka - warto się nią zająć. Doszliśmy do bulwarów; Lupin wszedł do spotkanej na drodze czytelni i przeglądał bardzo uważnie i skrupulatnie gazety z ostatnich dwóch tygodni. Od czasu do czasu mówił półgłosem: - wprawdzie jest to tylko hipoteza, ale daje ona wyjaśnienie na to A skoro znajduję w niej wyjaśnienie na każde pytanie, zatem nie może być daleka od prawdy. Tymczasem nadszedł wieczór; zjedliśmy kolację w małej restauracji i zauważyłem, że Lupin stopniowo ożywiał się coraz bardziej, nabierał humoru i fantazji. Kiedy wyszliśmy na bulwary, kierując się w stronę pałacyku barona Repsteina, miałem już przed sobą Lupina zdecydowanego na wszystko, gotowego do czynu i walki. Zwolniliśmy kroku, nie dochodząc do ulicy de Courcelles. Pałacyk barona, ładny trzypiętrowy budynek o fasadzie przyst
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.