- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.o tak samo konieczne, jak mieć kapelusz. Jeśli istniał jakikolwiek powód, dla którego kierunek postępowy bardziej mu przypadał do gustu, niż konserwatywny, którego trzymało się również wiele osób z jego sfery, to powód ten nie leżał w tym, że Stiepan Arkadiewicz uważał kierunek postępowy za rozumniejszy, lecz w tym, że pasował bardziej do trybu życia Stiepana Arkadiewicza. Postępowa partia twierdziła, że w Rosji wszystko jest złe, i rzeczywiście, Stiepan Arkadiewicz miał dużo długów, a pieniędzy faktycznie brakowało mu zawsze. Postępowa partia mówiła, że małżeństwo jest instytucją przestarzałą, i że koniecznie należy ją zmienić. I rzeczywiście, życie rodzinne dawało niezbyt wiele przyjemności Stiepanowi Arkadiewiczowi i zmuszało go do kłamstwa i wybiegów, tak niezgodnych z jego naturą. Postępowa partia mówiła, czyli, wyrażając się ściślej, kazała się domyślać, że religia jest niczym innym, jak tylko hamulcem dla barbarzyńskiej części ludności, i rzeczywiście, Stiepan Arkadiewicz nie mógł wytrzymać bez bólu w nogach nawet niedługiego nabożeństwa, i nie mógł zrozumieć, na co są potrzebne te wszystkie straszne i wzniosłe twierdzenia o tamtym świecie, kiedy jemu i na tym było bardzo wesoło. Jednocześnie Stiepanowi Arkadiewiczowi, lubiącemu pożartować, sprawiało przyjemność odezwać się czasami, że jeśli ktoś pyszni się swym pochodzeniem, to nie powinien zatrzymywać się na Ruryku i wyrzekać się protoplasty swego rodu. W taki sposób kierunek postępowy stał się nałogiem Stiepana Arkadiewicza, który lubił swój dziennik jak cygaro po obiedzie, za ten lekki zawrót głowy, jaki mu sprawiały jego teorie. I dzisiaj ze zwykłą przyjemnością przeczytał artykuł wstępny, dowodzący, że za naszych czasów zupełnie bez powodu powstaje krzyk, jakoby radykalizm zagrażał pochłonięciem konserwatywnych elementów i jakoby rząd obowiązany był przedsięwziąć środki ku zdławieniu hydry rewolucjonizmu, ponieważ - przeciwnie - zdaniem pisma niebezpieczeństwo polega na mniemanej hydrze rewolucyjnej, a w uporze tradycji, hamującej prawdziwy postęp itd. Stiepan Arkadiewicz przeczytał też i drugi artykuł, o tematyce ekonomicznej, w którym była mowa o Benthamie i Millu, i w którym odzywano się z przekąsem o ministerstwie. Z wrodzoną sobie bystrością Stiepan Arkadiewicz pojmował znaczenie każdej kąśliwej uwagi, przez kogo, pod czyim adresem i z jakiego powodu była wypowiedziana, i jak zwykle, sprawiało mu to pewną przyjemność. (Lecz dzisiaj przyjemność tę zatruwało wspomnienie rad Matrieny Filemonowny i tego, że w domu nie wszystko idzie jak najlepiej). Przeczytał też i o tym, że hrabia Benst wyjechał podobno do Wiesbadenu, i o tym, że nie ma już więcej na świecie siwych włosów, i o sprzedaży karety, lecz wiadomości te nie dostarczyły mu zwykłego ironicznego zadowolenia. Skończywszy gazetę, drugą filiżankę kawy i kołacz z masłem, Stiepan Arkadiewicz wstał od stołu, strzepnął okruchy kołacza z kamizelki i odetchnąwszy, uśmiechnął się wesoło, nie dlatego, żeby nie miał nic przykrego na myśli - wesoły uśmiech wywołało dobre trawienie. Lecz ten wesoły uśmiech zaraz przypomniał mu o wszystkim i Stiepan Arkadiewicz zamyślił się. Dwa dziecinne głosy dały się słyszeć za drzwiami - ojciec poznał głos Griszy, młodszego syna, i Tani, starszej córeczki - dzieci coś niosły i upuściły to. - Mówiłam, że na dach nie można sadzać pasażerów! - krzyczała po angielsku dziewczynka. - Masz, zbieraj teraz! - Wszystko idzie do góry nogami - pomyślał Stiepan Arkadiewicz - dzieci same biegają. - I podszedłszy do drzwi, zawołał na nie. Dzieci postawiły szkatułkę, która miała przedstawiać powóz, i przybiegły do ojca. Dziewczynka, jego ulubienica, wbiegła śmiało, objęła ojca za szyję i śmiejąc się, zawisła na niej, ciesząc się jak zawsze, ze znanego sobie zapachu perfum, który się roznosił od ojcowskich bokobrodów. Pocałowawszy go w końcu w zaczerwienioną na skutek pochylenia twarz, na której w tej chwili odbijała się miłość ojcowska, dziewczynka odjęła ręce i chciała biec z powrotem, lecz ojciec zatrzymał ją. - Jak tam mamusia? - zapytał, gładząc delikatną szyjkę dziewczynki. - Jak się masz? - rzekł, uśmiechając się do witającego się z nim chłopca. Stiepan Arkadiewicz wiedział o tym dobrze, że mniej kocha chłopca i zawsze starał się być jednakowy dla dzieci. Lecz chłopczyk zawsze odczuwał to i nie odpowiedział uśmiechem na oziębły uśmiech ojca. - Mama? Wstał - odpowiedziała dziewczynka. Stiepan Arkadiewicz westchnął. ,,Więc znów nie spała całą noc". - Cóż, czy wesoła? Dziewczynka wiedziała, że ojciec poróżnił się z matką i że matka nie mogła być wesoła, a ojciec powinien wiedzieć o tym i że tylko udaje, pytając o to z takim lekceważen
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Wydawnictwo: | Zielona Sowa |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Wprowadzono: | 08.04.2013 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.