Pewnego zimowego wieczoru w całej Europie następuje przerwa w dostawie prądu, która w najbliższych dniach wyciągnie z ludzi ich najgorsze instynkty. Były haker Piero Manzano podejrzewa atak terrorystyczny i razem z dziennikarką Lauren Shannon podejmie próbę rozwikłania zagadki.
?Blackout? to pierwsza książka autora, po którą zdecydowałam się sięgnąć. Jej objętość trochę mnie przeraziła, ale treść jest warta każdej minuty. Na prawie 800 stronach rozgrywa się przerażający scenariusz. W całej Europie brakuje prądu, co skutkuje wieloma problemami, zaczynając od tych związanych z codziennym życiem, a kończąc na elektrowniach jądrowych. Jeśli oczekujecie, że dynamika akcji wgniecie Was w fotel, to od razu mówię, że nie. Cały urok tej książki leży w opisywanym kataklizmie i jego szczegółach. Zaskoczyło mnie to, jak autor gruntownie przygotował się do tematu, ile czasu poświęcił, aby przedstawić czytelnikowi naprawdę rzetelną wizję, zwracając uwagę na skutki uboczne, o których prawdopodobnie nigdy byśmy nie pomyśleli. Wielokrotnie na moich plecach pojawiały się ciarki! Sam początek powieści, kilkadziesiąt pierwszych stron, był dla mnie dosyć trudny. Mnogość wątków i bohaterów sprawiała, że nie potrafiłam nigdzie znaleźć elementu wspólnego. Na szczęście im dalej rozwijała się cała historia, tym ilość postaci malała, a to, co do tej pory stanowiło chaos, zaczęło przybierać logiczne kształty. Nie mogę nie wspomnieć o nowoczesnych technologiach (podstawa całej ?blackoutowej? zagadki!), które zawsze mnie w książkach fascynują i jednocześnie przerażają. Bo to broń masowego rażenia, która w każdym momencie może zostać wykorzystana przeciwko nam. Spędziłam z tą lekturą kilka dni, ale dla tej dawki faktów i emocji naprawdę było warto! Z czystym sumieniem polecam!
Opinia bierze udział w konkursie