Z okazji Mikołajek – cała prawda o Świętym Mikołaju! Tylko dla dorosłych

aktualności Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
Brak komentarzy
Udostępnij:

Santa Claus, Svaty Mikulas, Père Noël, Djed Mraz, Weihnachtsmann, Babbo Natale, Santa Kilosi, Siôn Corn

Co tak naprawdę daje Święty Mikołaj? Skąd się wzięły skarpety, buty i Rudolf? Co Mikołaj ma wspólnego z Coca Colą? Dlaczego mamy dać mu święty spokój? Jak się wplątał w Boże Narodzenie i jakim cudem zaczął latać? I co ciekawe – kto jest jego wrogiem?

prezenty na święta

Moi Drodzy, na wstępie zaznaczę od tego, iż nie zamierzam udowadniać, że Święty Mikołaj nie istnieje. Absolutnie! Wierzę w niego równie uparcie i mocno, jak w elfy, krasnoludki, wróżkę zębuszkę… no może w tę ostatnią najmniej wierzę. Święty Mikołaj istnieje, bo mamy go w wyobraźni…

  • Co dobrego daje nam Święty Mikołaj?

Może zabrzmi to trochę brutalnie, ale wszem i wobec wiadomo, że nie są to prezenty. Dlaczego? To oczywiste, ponieważ gdyby je dawał to nasze fundusze w grudniu nie byłby ostro nadszarpnięte. Nie trzeba byłoby pocić się biegając między sklepowymi półkami, ani manewrować wózkiem po markecie niczym narciarz w slalomie gigancie. Nie trzeba byłby liczyć ludzi przy kasach i prześwietlać ich koszy z zakupami. Ani też nikt nie musiałby wertować internetu w nadziei na znalezienie czegoś – wow!

A jednak coś nam daje Święty Mikołaj. Zastanawiacie się co? Po pierwsze popycha nas do działania. Wypytujemy dzieci, bliskich, znajomych co chcieliby dostać. Pytamy o czym marzą, czego pragną, Niektórzy poświęcają temu naprawdę sporo czasu i wysiłku, po to, żeby zrobić prawdziwą niespodziankę. Ten jeden raz w roku staramy się bardziej niż przy innych okazjach. Chcemy sprawić bliskim radość, zaskoczyć ich. Pragniemy, żeby było pięknie. Znam wiele osób, które nie lubią świąt, ale lubią kupowanie prezentów. A to przecież działka Świętego Mikołaja, w której go wyręczamy.

Po drugie – jest jedynym adresatem listów jakiego znają obecnie dzieci. Gdyby nie Boże Narodzenie i nie Święty Mikołaj to nasze pociechy pewnie nigdy nie miałby okazji napisać listu. Nie liczę tych listów w ćwiczeniach do angielskiego. Spójrzmy prawdzie w oczy – jak często dzieci piszą listy? Właśnie, raz w roku – piszą listy do Świętego Mikołaja. Jest w nich sporo zachcianek, roszczeń, wymagań, kaprysów. Trochę wymówek, usprawiedliwień. Czasami może znajdzie się jakieś dziecięce kłamstewko. Jednak list to list.

Po trzecie Święty Mikołaj to doskonały element wychowawczy i niezastąpiony argument w negocjacjach z dziećmi. Żadna super niania nie może się z nim równać. Na magiczne hasło: bądź grzeczny, bo Mikołaj patrzy, reagują wszystkie dzieci. Wiedzą, że jak nie będą posłuszne to nie dostaną prezentów, a co gorsza Mikołaj może przynieść im rózgę.

  • Dajmy mu święty spokój! 😉

6 grudnia świętują Mikołaje – mają imieniny. Także ten z Miry, który był biskupem i żył na przełomie III i IV wieku. To właśnie on przynosi prezenty. Ów Święty Mikołaj był dobrym człowiekiem. Wolał dawać niż brać. Cały swój majątek rozdał ubogim. Żeby uczcić pamięć o nim 6 grudnia, w rocznicę jego śmierci, obdarowujemy się prezentami. Robimy to przede wszystkim z myślą o najmłodszych. I tu powinien być koniec, czyli Święty Mikołaj powinien udać się na całoroczny odpoczynek. Jednak, jak to teraz często bywa, musi brać nadgodziny. To wcale nie jest żart, ponieważ Mikołaj powinien prezenty rozdawać tylko w Mikołajki. Musi jednak fatygować się po raz drugi, dźwigać worki z podarkami i rozwozić je w Boże Narodzenie. A przecież są od tego inni fachowcy. Gwiazdor, który pojawia się głównie w Wielkopolsce i na Kaszubach, Dzieciątko z Górnego Śląska. Opolszczyzna i Dolny Śląsk należą do Gwiazdki, a Małopolska do Aniołka. Jednak i tak do większości domów musi w noc wigilijną zajrzeć Święty Mikołaj. Wypadałoby jednak dać mu wówczas święty spokój, gdyż jest naprawdę zapracowany. To dodatkowo patron panien na wydaniu, piekarzy, żeglarzy, mieszczan, ubogich, dzieci, uczniów i rolników.

  • Jak Mikołaj wplątał się w Boże Narodzenie

To, że ten uroczy staruszek rozdaje prezenty również w Boże Narodzenie, mamy ustalone. Tylko jak to się zaczęło? Jakim sposobem wplatał się w tak trudną i odpowiedzialną robotę? Według legendy początek był taki, że zaczął on podobno odwiedzać domy w Wigilię. Robił to ze względu na dzieci. One z kolei zostawiały mu na powitanie orzechy, jabłka, słodycze, albo jakieś drobiazgi. Sprawa wydaje się prosta – był łakomczuchem.

Jakim cudem zaczął latać???

Był czas, że nie wszyscy uwielbiali Świętego Mikołaja – nie był popularny w większości krajów protestanckich – Holendrzy go kochali i to właśnie im ten uroczy dziadek zawdzięcza swój sukces. Był patronem Amsterdamu. Najpierw jeździł na ośle, później przypływał statkiem i dosiadał białego konia. A dalej to już sami wiecie…

Żeby zrozumieć jakim cudem Mikołaj zaczął latać muszę przypomnieć Wam odrobinę historii. Nowy Jork ma holenderskie korzenie. W 1624 roku Holendrzy założyli na wyspie Manhattan miasto Nowy Amsterdam. Czterdzieści lat później zdobyli go Anglicy i zmienili nazwę na Nowy Jork. Zarówno w mieście, jak i w okolicy nadal mieszkało wielu Holendrów. 6 grudnia, w dzień Świętego Mikołaja, obchodzili oni swoje święto i obdarowywania się prezentami. W 1809 roku Washington Irving napisał książkę „Historia Nowego Jorku”. Opisał w niej ten mikołajkowy zwyczaj. Tyle, że Mikołaj Irvinga nie podróżował już na białym koniu, a na pegazie – rumaku ze skrzydłami i co roku zjawiał się w domach zostawiając prezenty… Natomiast w 1823 roku Clement Clarke Moore napisał wiersz „Noc wigilijna” i podarował Świętemu Mikołajowi sanie zaprzężone w renifery.

  • Skąd się wzięły buty i skarpety?

Jak głoszą podania pewnego dnia biskup Mikołaj dowiedział się, że jeden z mieszkańców Patary popadł w biedę. Wychowywał on trzy córki, które z braku pieniędzy nie miały posagu przez co nie mogłyby wyjść za mąż. Biskup wrzucił w nocy przez komin trzy sakiewki z pieniędzmi. Wpadły one do pończoch i trzewików, które suszyły się przy kominku. Stąd wziął się zwyczaj wkładania prezentów do skarpety, czy buta. Można także podarunki kłaść w innych miejscach: pod poduszką, w szufladzie…

  • Co ma wspólnego Święty Mikołaj z Coca Colą?

Oczywiście oprócz kolorów 😉 Mikołaj to przecież pulchny dziadek z białą brodą w czerwonym stroju. Wszystko jest zasługą speców od reklamy. W latach 20-tych Coca-Cola była postrzegana jako napój odpowiedni tylko na lato. Żeby rozkręcić biznes fachowcy od marketingu postanowili rozpocząć kampanię, która Coca-Cola jest produkowana w oparciu o sekretną recepturę i że jest doskonała na każdą porę roku. Kampania zaczęła się w 1922 roku, a towarzyszyło jej hasło: „Thirst knows no season” (Pragnienie nie zna pór roku). Jej kontynuacją były reklamy, które na stałe powiązały napój z prawdziwym symbolem zimy i świąt – Świętym Mikołajem.

  • Wróg Świętego Mikołaja

Ujawnił się w 1990 roku. To Richard Waller. Próbował on podważyć możliwości Świętego Mikołaja w kwestii jego wigilijnych działań. Waller obliczył, że Mikołaj przemieszczając się ze wschodu na zachód po całym świecie, może korzystać z różnych stref czasowych i rotacji Ziemi. Jego noc trwa wówczas 31 godzin. Skoro musi on odwiedzić około 92 mln domów (to liczba dzieci chrześcijańskich podzielonych przez średnią liczbę dzieci w jednym domu), zmuszony jest przebyć około 75.500.000 mil. W związku z tym odległość podzielona przez czas oznacza, że sanie Mikołaja pędzą z prędkością 650 mil na sekundę, czyli 3000 razy szybciej niż prędkość dźwięku. Uffff … Waller obliczył także, że sanie Mikołaja muszą ważyć ponad 321.300 ton i potrzeba 214.200 reniferów do ciągnięcia ich.

  • Wystarczy Rudolf

Skoro już jesteśmy przy reniferach, to tym najbardziej znanym jest Rudolf – prawie tak popularny jak jego szef. Cecha charakterystyczna Rudolfa to czerwony, świecący nos. W przeciwieństwie do historii Świętego Mikołaja, historia Rudolph należy do konkretnego autora. Jest nim Robert L. May. Pracował on jako copywriter domów towarowych Montgomery Ward. Firma co roku kupowała i rozdawała na Boże narodzenie kolorowanki. Szef Maya chciał zaoszczędzić i wpadł na pomysł, żeby wydrukować własne książki. Poprosił copywritera, żeby wymyślił jakąś historię. A May stworzył dziwacznego renifera, który ratuje święta.

May nie posiadał oczywiście praw do tej opowieści, gdyż był pracownikiem korporacji. Po kilku latach prezes spółki zwrócił prawa autorowi, który był wówczas zadłużony z powodu śmiertelnej choroby żony. A Rudolf z czasem zdobył trwałe miejsce w amerykańskiej popkulturze Bożego Narodzenia.

     Cokolwiek by nie mówić o Świętym Mikołaju i jakkolwiek nie rozważać jego istnienia coś musi być na rzeczy, skoro od wieków co roku zachwyca miliony dzieci na całym świecie… to po prostu magia. A co Wy o tym sądzicie?

Udostępnij:
4 grudnia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.