Pisarze – ich przesądy i zabobony, a także dowód na to, że 13 może być szczęśliwa!

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
Brak komentarzy
Udostępnij:

Kto z Was jest przesądny? Kto wierzy w zabobony? Oficjalnie pewnie nikt 😉 A tak naprawdę wiele osób pilnuje się, żeby nie rozkładać parasolki w pomieszczeniu, bo to przynosi pecha. Czarne koty omijane są szerokim łukiem, tak żeby nie przebiegły drogi. Poza tym, nasi dziadkowie byli przekonani, że kot może „zabrać dziecku oddech”, co znaczyło, iż nie powinien być w domu razem z niemowlakiem. Złe znaki to też wrzucenie okruchów do ognia, spotkanie zakonnicy, gwizdanie w domu, stłuczenie lustra, zerwanie sznurówki, czy rozsypanie soli.

Oczywiście Ci, którzy są przesądni próbują odczarować rzeczywistość. Na przykład aktorka Jennifer Aniston, która boi się latania samolotem, na pokład wchodzi prawą stopą. Natomiast Missy Elliott, amerykańska raperka, panicznie boi się czarnych kotów. Jeśli taki zwierzak stanie jej na drodze, gwiazda natychmiast wraca do domu i zostaje w nim do końca dnia, bez względu na to, co miała w planach.

Jednym z najbardziej znanych symboli, które podobno przynoszą pecha jest liczba 13. Ten przesąd jest wciąż aktualny. Kiedy 13 wypada w piątek, to zabobon jeszcze bardziej przybiera na sile. Istnieje nawet fobia na tle trzynastki – triskaidekafobia. Irracjonalny lęk przed tą liczą potrafi faktycznie niektórym utrudnić codzienne życie.

Jednym z pisarzy, którzy cierpią na wspomnianą fobię jest Stephen King. W jednym z wywiadów Stephen King powiedział: „Numer 13 nigdy nie zawodzi jeśli chodzi o to, żebym poczuł lodowaty palec jeżdżący wzdłuż mojego kręgosłupa. Kiedy piszę, nigdy nie przestaję pracować na stronie numer 13, lub jej wielokrotności; piszę aż do momentu, gdy dotrę do bezpiecznej liczby. Zawsze dwa ostatnie stopnie na moich schodach pokonuję jako jeden, żeby było ich 12 a nie 13. Kiedy czytam, nigdy nie zatrzymuję się na stronie 94,193 czy 382, bo suma tych liczb daje 13”.

Podobno innym pisarzem, który bał się liczby 13 był Mark Twain.

A teraz o tym, że 13 może być szczęśliwa 🙂 Księgarnia Gandalf obchodzi właśnie swoje 13 urodziny! Świętować będzie od 13 do 31 marca. Przez cały ten czas będzie mieć dla Was różne urodzinowe podarunki. Każdy, kto zamówi coś w tych dniach, może liczyć na darmową dostawę do kiosków RUCHU (przy zakupach od 100 zł). Dla tych, którzy czytają i chcą podzielić się swoimi opiniami, trwa konkurs na najlepszą recenzję (do 9.04.). Co tydzień będzie także wybierana recenzja tygodnia, a codziennie recenzja dnia. Warto spróbować swoich sił, ponieważ jest o co walczyć. Do wygrania są czytniki, bony zakupowe, książki, gry, płyty. To nie wszystko! W czasie urodzinowego święta obowiązywać będzie do 35% rabatu na książkowe bestsellery i nowości, a na wybrane gry nawet 60% zniżki. Dodatkowo do zamówień Gandalf dołoży prezenty – zakładki, magnesy, notesy.

A teraz kilka ciekawostek o przesądach pisarzy, które sami tworzyli na własne potrzeby.

Pisarze to wyjątkowo kreatywna grupa. Ma to nie tylko odzwierciedlenie w ich twórczości, ale często też w życiu prywatnym i… przesądach, rytuałach, zwyczajach. Na przykład, Isabel Allende zaczyna pisać każdą kolejną powieść tego samego dnia – 8 stycznia. Nie jest to przypadkowa data. Pisarka właśnie tego dnia, w 1982 roku, zaczęła pracę nad swoim literackim debiutem. „Dom duchów” okazał się światowym bestsellerem. Allende uznała zatem tę datę za szczęśliwą.

Z kolei Karol Dickens tworzył w przeświadczeniu, że napisze coś tylko wówczas, gdy na jego biurku będzie wszystko idealnie poukładane. Podobno też fascynowały go zwłoki i godzinami mógł przesiadywać w kostnicy przyglądając się im.

Ciekawe upodobania miał też Truman Capote. Autor „Śniadania u Tiffany’ego”  i „Z zimną krwią”, mówił o sobie, że jest „pisarzem horyzontalnym”. O co chodzi? Najlepiej mu się pisało w pozycji leżącej. Właśnie w ten sposób napisał swoje najlepsze książki. Kolekcjonował też przyciski do papieru. Te, które lubił najbardziej zabierał ze sobą wszędzie, gdzie jechał. Przesądnie wierzył, że kiedy postawi je w obcym miejscu, ono stanie się niemalże jego drugim domem. Capote miał też obsesję na punkcie pechowej 13. Unikał jej za wszelką cenę. Awersję miał też do piątku. Tego dnia nigdy nie pisał. Przesądny pisarz uważał również, że nieszczęście przynosi więcej niż trzy niedopałki w popielniczce. Podobno, gdy było ich więcej, Capote chował je do kieszeni.

Nie tylko Capote uznawał leżenie za pozycję najdogodniejszą do pracy. Leżąc na plecach tworzył też Marcel Proust.

Liczby miały też ogromne znaczenie w pracy twórczej Grahama Greene’a . Można powiedzieć, że liczby decydowały o wszystkim. Obsesyjnie doszukiwał się w otoczeniu określonych kombinacji liczb. Tylko konkretna sekwencja mogła sprawić, że wziął się do pisania. Angielski powieściopisarz miał sporo szczęścia. Upragnione liczby najwyraźniej pojawiały się, ponieważ Greene ma na swoim literackim koncie blisko 30 powieści.

Jack London  z kolei narzucał sobie twórczy limit. Autor książek „Zew krwi”, czy „Biały kieł”, pisał zawsze dokładnie 1000 słów dziennie nigdy więcej, nigdy mniej. Większego pisarskiego rozpędu nabierał William Golding. Pisarz wyhamowywał podobno, gdy miał na twórczym liczniku 3000 słów. Można zatem pokusić się i policzyć, ile zajęło Gildingowi napisanie „Władcy much”  😉

Przesądy, w które wierzyli i wierzą pisarze, często wynikają z zapanowania nad weną lub są sposobem na jej pobudzenie. Dużą pomysłowością i determinacją wykazywał się Wiktor Hugo. Można przypuszczać, że „Nędzników”  napisał… nago. Często bowiem siadał do pracy dopiero wówczas, gdy całkowicie pozbył się ubrania. Nie ma w tym żadnej mistycznej tajemnicy. Powód pisania nago był prozaiczny. Hugo w ten sposób opanowywał chęć wyjścia z domu. Ubrania zabierał służący, a tuz literatury mógł w pełni poświęcić się pisaniu.

Hugo nie był jedynym, któremu strój przeszkadzał w pisaniu. John Cheever, nie szedł w tym temacie na całość, siadał do działania w samych majtkach. Wcześniej jednak miał na sobie garnitur. Dlaczego? Otóż Cheever mieszkający z rodziną na dziewiątym piętrze, miał potrzebę zwyczajnego wychodzenia do pracy. Ubierał się i wsiadał do windy. Zjeżdżał do podziemi, rozbierał się do bielizny i, chciałoby się powiedzieć – jak każdy, zaczynał pracę.

W życiu pisarzy znaczenie mają też kolory. Jedne są bardziej pożądane, inne mniej. Aleksander Dumas to jeden z tych twórców, dla których kolor miał znaczenie. Określone teksty pisał określonymi kolorami atramentu. Powieściom należał się kolor niebieski, artykułom różowy, a poezji żółty. Wagę do kolorów przywiązywała też Virginia Woolf. Barwa, która jej sprzyjała to fiolet. W tym kolorze powstawała „Pani Dalloway”.

Są pisarze, którzy wierzą w przesądy i zabobony funkcjonujące w otoczeniu. Są też tacy, którzy kreatywnie podchodzą do tematu i tworzą własne. Ważne, żeby żadne z nich nie pozbawiały weny i pozwalały zachować zdrowy rozsądek. Bo czym byłby książki bez 13 strony? 😉

Udostępnij:
15 marca 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.