Oni NIE czytają! Pomożesz? cz.9

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
Brak komentarzy
Udostępnij:

   Kibicować nigdy nie umiałam i nie umiem. Zacznijmy od tego, że nie orientuję się nawet jakie drużyny w jakich rozgrywkach prowadzą zaciętą walkę w danym sezonie. O pucharze czy miejscu w lidze nie wspomnę. Ale jeśli chodzi o samą czynność kibicowania to jest mi ona znana perfekcyjnie! Zagorzałych kibiców także mam w domu 🙂 Do tego, mogę pochwalić się odrobiną słownictwa z tego zakresu. Ubogim, bo ubogim ale zawsze. Przedstawiam Wam zatem, kibica Andrzeja!

kibic

    Andrzej w przeciwieństwie do cioci Uli (wielbicielki serialowych tasiemców) to gwiazda sportu! Jeśli jeszcze go nie znacie to zapraszam na stadion. Już po pięciu minutach spostrzeżecie jego „wielkie wejście”. Nie robi tego sam, a jakże. Nieodłącznie towarzyszą mu koledzy. Idą za nim, a on na przedzie. Ręce w kieszeni, od stóp do głów skąpany w kolorystyce ulubionej drużyny piłkarskiej. Łącznie z majestatycznie zawieszonym na szyi szalikiem i „wojennymi” barwami uwielbianego zespołu na policzkach. Brakuje tylko dywanu i paparazzi… Przez cały mecz wypruwa z siebie flaki (struny głosowe przede wszystkim), żeby ci „frajerzy” (to z emocji…) w końcu strzeliły bramkę. Gdyby mógł, sam wbiegłby na murawę i przeprowadził doskonałą akcję! Pokazałby jak się gra! Po skończonym meczu głosi sławę i chwałę wszem i wobec, że to tylko dzięki niemu to zwycięstwo. A fanom przeciwnej drużyny nie szczędzi paru słów „prawdy”. Nie pytaj, co się dzieje kiedy jego ulubieńcy przegrywają…

   Na co dzień pilnie śledzi ich losy. Jest ich wsparciem i opoką – regularnie bywa na wszelkich wydarzeniach sportowych – konferencjach, meetingach. Radosnymi okrzykami i przyśpiewkami zagrzewa drużynę do walki. I wtedy dziennikarze mają gotowy materiał na swoje portale plotkarskie… I znowu sława i chwała na pierwszych stronach gazet! Niebywałe…

    Wolny czas, spędza z kolegami, poznając okolice – sam mural, ku wsparciu drużyny, przecież się nie zrobi! Szkoda tylko, że tej „sztuki” nie rozumie miejscowa władza i sąsiedzi…

   W domowym zaciszu bywa rzadko, ale jeśli już musi to zwykle śledzi losy zagranicznych drużyn piłkarskich. Telewizor aż błaga o litość nad poziomem głośności, a przyjaciele, no cóż… trochę sobie pokrzyczą, potem pójdą w miasto i o co tyle hałasu!

    W jego domu nie znajdziesz książek. Wszelkie tabele z wynikami ma w Internecie, o meczach dowiaduje się pocztą pantoflową. Jeśli o to chodzi to mógłby zostać nawet śledczym sportowym. Nie wiem jak Wy, ale ja idę dziś na mecz. Pogadam z gościem, może rzuci okiem w przerwie na te tytuły:

Udostępnij:
9 kwietnia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.