Oni NIE czytają! Pomożesz? cz.3

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
Brak komentarzy
Udostępnij:

  Kochani! Oto nadszedł dzień trzeci i czas aby przedstawić Wam kolejnego NIECZYTAJĄCEGO pacjenta. Czy zapoznaliście się już z naszym wczorajszym filmomaniakiem Stefanem?

   Dziś bohaterem dnia będzie… pracoholik Konstanty! Pracoholik

     Konstanty nigdy nie jest zmęczony. A przynajmniej skutecznie stara się to wypierać ze swojej świadomości. Wstaje o 4 rano. Dzień jak co dzień. Najpierw obowiązkowa kawa, żeby pobudzić skandalicznie zaspane zmysły. Mocne espresso. O 4.30 jest już gotowy, by wstępnie przejrzeć świeżutkie maile. Godzina 5 to czas na ostateczne poprawki, by wbić się w dres i o 5.30 zawitać do ulubionej siłowni. Szybki poranny rozruch i już o 6.30 jest w trasie do biura. Oczywiście, bez telefonu przy uchu się się obejdzie. Nikt przecież nie omówi za niego porannych ustaleń zaplanowanych na dzisiaj spotkań. O 7.00 już siedzi za biurkiem z obowiązkowym cappuccino w kubku, zniecierpliwiony, że kontrahenci nie odbierają telefonów. 8.00 oddzwaniają – lepiej późno niż wcale. Spotkania dopiero od 9.00, ma w takim razie chwilę by przejrzeć papierową i internetową prasę branżową. 12.30 – za pół godziny lunch z prezesem, musi mu koniecznie opowiedzieć o wnioskach z tego raportu, który przejrzał w nocy. Ale… jest jeszcze 30 minut, zrobi prezentację, bo lepiej zilustruje jego skrupulatne przemyślenia. Obok – mleczne latte. 14.00 – wszystko jak zwykle poszło po jego myśli, ale nic dziwnego, przecież był perfekcyjnie przygotowany. Prezes zgodził się na uruchomienie budżetu na kolejny projekt. 15.00 to czas na opracowanie wstępnego planu. To już 16.00? Za chwilę kolejne spotkanie. Trzeba zająć się kilkoma punktami w umowie – coś się nie zgadza… No i Zbyszek niedawno wspominał o jakimś przetargu, który cichcem rusza za dwa dni. Powinien się tym zainteresować. Godz. 18.00 – cudownie, w końcu weekend! Może w spokoju popracować i napić się ulubionej mokki. Kiedy o 20.15 podgrzewa w domu obiad, dziwi się, że w firmowej skrzynce nie znalazł żadnego maila. Niewiarygodne… No cóż, przynajmniej ma czas, by skupić się na zaległym raporcie…

Oj, Panie Pracusiu! Może warto na chwilę zawiesić swoje zapracowane oko na choćby… własnej biblioteczce domowej? Chyba wymaga uzupełnienia, nie sądzisz? A niektóre tytuły z pewnością czyta się lepiej niż niejeden biznesowy raport. Panie Konstanty, proponuję dziś Panu:

Udostępnij:
26 marca 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.