Filmowe hity i klapy 2015

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
2 komentarze
Udostępnij:

       Moi Drodzy, koniec ze świątecznymi przerwami. Kilka dni bez komputera, a już się stęskniłam za blogiem. Mam nadzieję, że Wy też 🙂 Oczywiście przez ten czas pojawiła się w mojej głowie wielka sterta pomysłów. A więc do roboty!

      Podsumowania 2015 roku ciąg dalszy 🙂 Były już książki – bestsellery 2015 – teraz czas na filmy! Tym razem nie będzie to, jak w przypadku książek, zestawienie opierające się na gustach i wyborach Gandalfowiczów. Będzie to moje subiektywne zestawienie, a ściślej dwa zestawienia: szczęśliwa 13, czyli trzynaście najlepszych filmów 2015 i parszywa 7 – siedem najgorszych produkcji. Trochę przewrotnie to przedstawiam z pełną premedytacją. Niestety słabych obrazów jest więcej niż tych mocnych, ale ja wolę skupić się na tej lepszej stronie kina.
Zestawienia nie mają formy rankingów. Kolejność przedstawianych filmów jest przypadkowa. Na pierwszy ogień idą te kiepskie, dalej będzie już tylko piękniej…

PARSZYWA 7 – NAJGORSZE FILMY 2015

1. „50 twarzy Greya

Ekranizacji erotycznej powieści E. L. James „50 twarzy Greya” nie zaliczam do udanych i nie rozumiem dlaczego ten film wywołał taki skandal. Książka kipi seksem i ostrymi scenami. Jednym się to podoba, innych bulwersuje. W filmie nie ma jednak nic, co gorszy, czy wywołuje wypieki na twarzy. Brak dzikiej namiętności, perwersyjnych rozmów i zachowań. Nie czuć pożądania wirującego między Christianem i Anastasią. Nic. Odtwórcy głównych ról zupełnie mnie nie przekonali. Klapa.

2.”Terminator: Genisys”

Niestety reżyserowi tej części, Alanowi Taylorowi, nie udało się pociągnąć ani wizji ani narracji Jamesa Camerona, który reżyserował dwa pierwsze filmy z Arnoldem Schwarzeneggerem: „Terminator”  i „Terminator 2: Dzień sądu”. Fani, którzy czekali na mocny thriller s-f, w mrocznym klimacie, z gęstą fabułą, wciągającą akcją… nie doczekali się. Dostali marną, poplątaną, a momentami niezrozumiałą fabułę, schematyczne rozwiązania, fatalnie dobraną obsadę i Arnolda komedianta. Mam wrażenie, że produkcja z założenia bazowała na nostalgii wielbicieli Terminatora i mam nadzieję, że Taylor i jego ekipa nie zrobią więcej „I’ll be back”.

3. „Love”

love-okladkaDokładnie pamiętam, jak wcisną mnie w fotel film „Nieodwracalne”. Gaspar Noe okazał się genialnym reżyserem i świetnym operatorem. Nie jest specjalnie płodnym twórcą, dlatego tym bardziej czekałam na efekt WOW! W zasadzie byłam pewna, że „Love” będzie wyjątkową produkcją. Niepokój poczułam, kiedy dowiedziałam się, że Noe kręci w 3D. Jednak dalej starałam się być dobrej myśli. Niestety po obejrzeniu filmu trudno było mi znaleźć mocne strony. To artystycznie nakręcone porno. Niektóre sceny zbliżeń pokazane są ze smakiem. Jedyną dobrą robotę robiła kamera. To jednak wszystko. Wybujałe ego reżysera, chęć szokowania, banalne i płytkie teksty, przerost formy nad treścią, nuda… Noe tym razem nie przekazał nic i nic nie pokazał. Być może chciał przeskoczyć Larsa Von Triera, ale nawet mu do pięt nie doskoczył. „Love” od „Nimfomanki” dzieli niekończąca się przepaść.

4. „Jutro będzie futro: 2”

jutrofutro2Zdecydowanie nieudany sequel. Pierwsza część „Jutro będzie futro” jest naprawdę zabawna, w drugiej poziom żartów można określić jednym słowem – żenujący. To 93 minuty straconego czasu.

5. „Witamy na Hawajach”

witamy
Produkcja za 37 milionów dolarów okazała się klapą. Trzeba przyznać, że Cameron Crowe w swoim najnowszym „dziele” był konsekwentny – położył film w każdym aspekcie. Po obejrzeniu „Witamy na Hawajach” miałam jednak pewną refleksję – na co poszły te gigantyczne pieniądze? Scenariusz nudny, naiwny i bez dramaturgii, reżyseria na poziomie szkolnego przedstawienia, gra aktorska również, postaci nieautentyczne. Nie dziwnego, że Reese Witherspoon i Ben Stiller, którzy byli zatrudnieni do filmu… wycofali się.

6. „Klucz do wieczności”

Przypuszczam, że ta produkcja ma swoich zwolenników. Ja jednak do nich nie należę. Tarsem Singh ma na swoim koncie sporo reklam, kilka teledysków i niewiele filmów. Być może potrzebuje więcej czasu, żeby poczuć kino, albo może to nie jego gatunek. W „Kluczu do wieczności” nie przekonuje mnie ani fabuła ani realizacja. Zrobiony jest z ogromną powagą, nie wiadomo jednak dlaczego. Brakuje logiki i psychologicznego podejścia. Dziwaczne są sceny, jak z filmów akcji – pościgi, strzelaniny. Produkcji nie był w stanie dźwignąć nawet Ben Kingsley.

7. „Rock the Kasbah”

rockJeden z najgorszych filmów 2015. Liczby mówią same za siebie. Produkcja pochłonęła 15 mln dolarów, a zwrot kosztów to jedynie 2,9 mln dolarów, czyli 19 procent. Reżyser chciał zrobić mocną społeczną satyrę pokazującą relacje panujące między światem muzułmańskim i amerykańskim. Miło być zabawnie, ale nie wyszło. Bill Muray jako agent muzyczny Richie Lanz nie przekonuje mnie. Lanz odkrywa w Afganistanie dziewczynę o niesamowitym głosie. Namawia ją do udziału w telewizyjnym show. Wydawał się, że jest w tym potencjał, niestety reżyser „Rain Mana” nie potrafił go wykorzystać. Zamiast przełomowej produkcji stworzył mniej niż przeciętną komedyjkę.

SZCZĘŚLIWA 13 – NAJLEPSZE FILMY 2015

1. „Birdman”

Uwielbiam Alejandro Gonzaleza Inarritu! Najbardziej za „Amores perros”. Niesamowite jest jak ten reżyser trzyma formę i nie spuszcza z tonu. Jego filmy można oglądać i oglądać, mówić o nich i mówić. „Birdman” to kolejny powód do dumy Inarritu. Niesamowita opowieść, doskonała realizacja i świetni aktorzy – szczególnie Michael Keaton. Podobnie, jak inne filmy tego wybitnego twórcy, ten również zasysa widza od pierwszej sekundy. Nowatorski, inteligentny i poruszający, nie dziwi mnie, że został obsypany nagrodami.

2. „Snajper”

Największy sukces film Clinta Eastwooda odniósł w Stanach Zjednoczonych. Historia najlepszego amerykańskiego snajpera jednym spodobała się, innych oburzyła. W tytułową rolę wcielił się Bradley Cooper, który pokazał na co go stać. Mocy bohater to nie wszystko. Produkcja jest przede wszystkim perfekcyjna pod względem technicznym. Dźwięk i zdjęcia zadowalają gusta najbardziej wymagających. Oczywiście „Snajper” to nie tylko obraz i dźwięk. Film pokazuje okrucieństwo wojny i z iście snajperską precyzją trafia w serca widzów.

3. „Praktykant” praktykant

Film ciepły, zabawny, mądry, mający w sobie coś baśniowego. Lekki ton opowieści Nancy Meyers sprawia, że poważne, a czasami smutne rzeczy dają się łatwo oswoić. Oczywiście brawa należą się nie tylko reżyserce, ale też aktorom. Robert de Niro w roli siedemdziesięcioletniego stażysty-dżentelmena jest niesamowicie ujmujący i wiarygodny. Anne Hathaway jako młoda bizneswoman, mama i żona okazała się idealna. Być może ktoś zarzuci naiwność „Praktykantowi”, dla mnie jednak to ponad dwie godziny pozytywnej energii.

4. „Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy”

przebudzenieZ całą pewnością to jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów 2015 roku. Gigantyczny budżet i równie gigantyczne oczekiwania fanów. Jedni nie zawiedli się, inni byli rozczarowani. Myślę jednak, że Abrams starał się utrzymać poziom i stanął na wysokości zadania. Reżyser na szczęście nie silił się na oryginalność i tworzenie nowej jakości. Patrzył raczej z sentymentem na poprzednie części serii. Dzięki temu wielbiciele przygodowej sagi sci-fi mogli poczuć, że moc nie zniknęła.

5. „W głowie się nie mieści”

Bezwzględnie to jedna z najlepszych animacji ostatnich lat. Film bawi i wzrusza. Jest mądry i zabawny. Wyraziste postaci, humor, świeżość, a dodatkowo świetna uczta dla oczu. Wizualna strona „W głowie się nie mieści” zachwyca. To film dla każdego. Podoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Inteligentna rozrywka warta polecenia. Oryginalność i wyobraźnia Pixar została potwierdzona kolejny raz. Uważam, że ten film jest w czołówce najlepszych filmów 2015 roku.

6. „Sicario”

sicarioChoć scenariusz nie jest nadzwyczaj lotny, Denis Villeneuve potrafił zrobić na jego podstawie rewelacyjny film. „Sicario” to historia młodej agentki FBI, która musi zmierzyć się z brutalną rzeczywistością, w której rządzą gangi. Reżyser zadbał o to, żeby przenieść widza to tego świata. Stworzył wyjątkowy klimat – surowy, trochę mroczny. Podkręca go dodatkowo muzyka. A do tego mocne zdjęcia i rasowi aktorzy. Benicio Del Toro i Emily Blunt stworzyli genialne kreacje.

7. „Whiplash” whiplash

To jest to, co chce się oglądać. To jest to co wywołuje emocje. Olśniewający dramat muzyczny Damiena Chazelle’a wciska w fotel. Film to opowieść o toksycznej relacji nauczyciel-uczeń. Te role zostały obsadzone idealnie. Doskonała kreacja J.K. Simmonsa oraz młodego Milesa Tellera bez reszty kupiły widzów i krytyków. Na podziw zasługuje też fakt, że poza świetnymi głównymi bohaterami, reżyser stworzył jeszcze jednego bohatera – muzykę. Wielkie brawa!

8. „Mad Max: Na drodze gniewu”

Z całą pewnością jest to jeden z najlepszych filmów 2015 roku. To przykład wysokobudżetowej produkcji, gdzie nie został zmarnowany ani jeden cent. Choć wielu sceptycznie patrzyło na ten projekt, okazał się niekwestionowanym sukcesem. George Miller zrobił kawał świetnego kina akcji! Widać, że twórcy scenografii i kostiumów dali z siebie wszystko. Sfilmowano to perfekcyjnie. W nowym „Mad Maxie” wszystko trzyma poziom, jest świeże i intensywne. I co ważne nic nie jest „udawane”. Film jest inny niż poprzednie i nie stara się być kopią. Nie razi też, że zamiast Mela Gibsona widzimy Toma Hardy’ego. Gibson pojawia się w trailerach, ale to chwyt marketingowy producentów.

9. „Dzikie historie”

Argentyńsko-hiszpański film mający formę antologii. Sześć różnorodnych osób, sześć historii i jedno przesłanie – w każdym z nas drzemie bestia, którą jak się raz wypuści, trudno nad nią zapanować. Gdzie jest zatem granica między normalnością a szaleństwem? „Dzikie historie” to kino, które bardzo lubię. Film bawi, oburza i uczy. Reżyser puścił wodze fantazji, podobnie jak bohaterom, puściły nerwy, i pozwolił sobie na zburzenie wszelkich schematów. Każdy z nas ma swoim koncie jakieś „dzikie historie”, dlatego w tym filmie każdy znajdzie coś dla siebie.

10.”Selma”

Kolejny film rozliczający Amerykę i dotykający ważnych kwestii. Akcja rozpoczyna się w dniu, kiedy Martin Luther King dostał pokojowego Nobla. „Selma” pokazuje walkę amerykańskich Murzynów o prawo do głosowania. Wszystko przedstawione jest w klimacie poprawnym politycznie. Najmocniejszą stroną filmu jest genialna obsada. Kreacje są wyraziste, przekonujące, bezpretensjonalne. David Oyelowo zagrał Martina Lutera Kinga genialnie. Z przyjemnością patrzy się też na drugi plan, gdzie są m.in. Tim Roth, czy Tom Wilkinson.

11. „Coś za mną chodzi”

Ta produkcja znalazła się wśród najlepszych filmów 2015, ponieważ dawno nie widziałam tak dobrego horroru – klimatycznego i budzącego strach. Chyba ostatni, który zrobił na mnie wrażenie to hiszpański „Sierociniec” z 2008 roku. „Coś za mną chodzi” to świetne kino grozy. Myślę, że doskonałym dowodem na to jest m.in. fakt, że film miał premierę na festiwalu w Cannes. Moim zdaniem to gatunek trudny. Niektórzy lubią potwory, zjawy, tryskającą krew itp. Tego w filmie Davida Roberta Mitchella nie ma. Jest za to przemyślany scenariusz, sprawna reżyseria, wyrazista muzyka budująca napięcie, ujęcia wprowadzające widza w stan oczekiwania… Na pewno nie jest to schematyczny horror.

12. „Spectre”

spectre

To już dwudziesty czwarty film z Bondem w roli głównej i czwarta produkcja serii z Danielem Craigiem. Spectre to skrót od Special Executive for Counter-intelligence, Terrorism, Revenge and Extortion, czyli w wolnym tłumaczeniu Specjalny Wydział Szpiegostwa, Terroru, Odwetu i Wymuszeń. Akcja filmu zaczyna się w Mexico City podczas Dnia Zmarłych. Kolejny Bond – marka sama w sobie. Jest jak łatwa potrawa, która zawsze się udaje i trudno ją spartolić. Ty razem też jest smacznie, a do tego logicznie. „Spectre” sprawnie zamyka wątki z poprzednich filmów z Craigiem.

13. Jaka jest Wasza propozycja?

Moi drodzy, a jaki film Wy uważacie za najlepszy w 2015 roku? Piszcie w komentarzach, zachęcam!

Udostępnij:
11 stycznia 2016

2 odpowiedzi na “Filmowe hity i klapy 2015”

  1. Avatar Teodor pisze:

    No nie, najlepsze były zupełnie inne filmy:
    1. „Pentameron”, 2. „11 minut”, 3. „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu”.
    A najgorsze?
    Z tych co widziałem na pewno „Love”, „Biały bóg”, „Makbet”.

    • Aleksandra Aleksandra pisze:

      Drogi Teodorze zdecydowanie w zestawieniu powinien znaleźć się film „Pentameron” i „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu” 🙂 „11 minut” mnie nie przekonało. Co do klap to „Makbet” niestety wypadł słabo. Dzięki za komentarz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.