Absurdy w bajkach dla dzieci

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
14 komentarzy
Udostępnij:

Dlaczego Peppa, jak się śmieje, to pada? Co Sara zrobiła ze swoimi rodzicami? Kto w „Muminkach” ma depresję? Dlaczego Flinstonowie palą papierosy?

Niniejszym ostrzegam, że treści zawarte w tym poście naruszają godność i dobre imię bohaterów bajek. Z powodu dużej dawki ironii i złośliwości tekst jest przeznaczony wyłącznie dla osób dorosłych z poczuciem humoru i dystansem. Uprzedzam, że materiał ze względu na zawarte w nim absurdy może wywołać śmiech. Zabrania się czytania dzieciom, rozpowszechniania w przedszkolach i szkołach, kopiowania i powielania zachowań postaci z bajek.

Moi Drodzy, ten post muszę zacząć od usprawiedliwienia się i krótkiego wyjaśnienia. Po pierwsze nie będzie to atak na bajki, tylko moje subiektywne spojrzenie z perspektywy mamy. Po drugie, świat widziany oczami dziecka na szczęście jest zupełnie inny, niż ten, który widzą dorośli. A po trzecie, to lubię się czepiać. Na tapet wezmę popularne seriale animowane i trochę się nad nimi „poznęcam”.

Świnka Peppa

Zacznę od „Świnki Peppy”, którą znam doskonale. Znam do tego stopnia, że gdyby był teleturniej „Miliard w rozumie” z kategorią „Peppa”, startowałabym bez zastanowienia. To, co rzuca się w oczy już na początku, to strona wizualna bajki. Postaci są brzydkie, oczy mają jakoś tak umiejscowione z boku twarzy. Bohaterowie są też niekształtni, tak jak i cała reszta: domy, auta, krajobrazy… Jednak nie to mnie zdumiewa. Największą zagadką jest dla mnie to, że wszyscy jak się śmieją, to padają na plecy. Zupełnie tego nie rozumiem. Często śmiech jest zbiorowy. Zwierzątka przewracają się i dopada je coś w rodzaju drgawek. O co w tym chodzi? Może Wy wiecie?

pepppaa

Kolejna sprawa, to delikatnie mówiąc… specyficzni bohaterowie. Na przykład Pani Królik jawi się niczym Kwiatkowska – kobieta pracująca. Gdzie się nie spojrzy, tam Pani Królik. Kto jest kasjerką w supermarkecie? Pani Królik. Kto lata helikopterem ratowniczym? Pani Królik. Kto sprzedaje lody? Pani Królik. Kto jeździ autobusem? Pani Królik. Kto prowadzi sklep z porcelaną? Pani Królik. Kto pracuje w bibliotece? Pani Królik!!! O zgrozo!!! Nic tylko czekać, aż dziecko do mnie powie: „Jak to mamo nie masz czasu? Masz przecież tylko jedną pracę. Pani Królik ma ze sto i daje radę”.

Z kolei Tata Świnka to oferma, nieudacznik, facet mało błyskotliwy i nierozgarnięty. Do tego ma sporą nadwagę, co często wytykają mu dzieci. Tata Świnka jak wbija w ścianę gwóźdź, żeby powiesić obrazek, to robi gigantyczną dziurę. Jak odbiera telefon i słyszy, że ktoś mówi po francusku, to oznajmia, że „telefon jest uszkodzony”. Jak prowadzi auto, to gubi drogę, nawet gdy jest prosta. Myli dni tygodnia i zapomina pójść do pracy. Generalnie rzecz biorąc non stop o czymś zapomina. Poza tym „Tata Świnka uwielbia nic nie robić”. Odnoszę wrażenie, że postać Taty Świnki to zemsta na mężczyznach, za te wszystkie głupkowate reklamy, w których to kobiety są przedstawiane jako istoty nie używające mózgu.

George, brat Peppy, wzbudza moje współczucie, bo mówi w zasadzie tylko jedno słowo: „dinozaur”. Mi, jako mamie „nie śwince” wydało się to trochę niepokojące, bo George ma około 2-3 lat. Jednak najwyraźniej świnki rozwijają się odmiennie.

Dzieci tę bajkę na szczęście widzą inaczej. Peppa jest piękna, Tata Świnka śmieszny, a cała reszta bardzo wesoła. Bohaterowie przeżywają mnóstwo fajnych przygód i mają głowy pełne pomysłów.

Strażak Sam

Kolejny serial dla dzieci, który mnie szokuje, to „Strażak Sam”. Zaskoczeni? Też byłam zaskoczona po obejrzeniu kilku odcinków. Dopiero wtedy dotarły do mnie absurdy pokazywane w tej bajce. Zacznę od tego, że miasteczko Pontypandy, w którym dzieje się akcja jest dziwne. Poza kilkoma bohaterami, nie ma tam nikogo. Opustoszałe domy i ulice. Jak dla mnie przerażające!

strazaka

Do strażaka Sam’a nie mam zastrzeżeń, to porządny gość. Natomiast do Elvis’a Cridlington’a, jego kolegi po fachu, nie sposób się nie przyczepić. Gdzieś w tyle głowy mam obraz strażaka, który jest odważny, odpowiedzialny, mądry, zdyscyplinowany i potrafi działać w trudnych warunkach. Cridlington to zupełne przeciwieństwo. Bez przerwy coś psuje, tłucze, niszczy, rozwala i gubi. Spóźnia się do pracy, a w zasadzie to trzeba jechać do niego i go budzić. Jest niesamowicie flegmatyczny. Wszystko robi jakby w zwolnionym tempie, nawet w taki sposób myśli. O ile w ogóle to robi. Mimo, że jest strażakiem nie potrafi używać sprzętu strażackiego. Problemem jest nawet zwinięcie węża, w który się zaplątuje. Nie wie też, że ogień można gasić pianą. Jednak apogeum wszystkich tych niedorzeczności to scena, w której komendant straży widząc migające światło mówi do Elvisa, że ktoś nadaje sygnał sos. Ten ze spokojem pyta, czy to znaczy, że ktoś jest głodny i chce sos. Wow!

Z kolei opieka społeczna i ubezpieczyciel powinni wziąć pod lupę rodzinę Flood’ów. Coś jest z nimi nie tak, bo ich dom pali się raz za razem. „O znów się pali u Flood’ów” mówi zwykle komendant Stelle przyjmując zgłoszenie. Aż dziw bierze, że ten budynek jeszcze się nie spalił, bo na zdrowy rozum to powinny zostać po nim tylko zgliszcza.

Jednak najbardziej irytujące postaci to Norman Price i jego mama Dylis. Chłopak pakuje się bez przerwy w kłopoty i to nie małe. Pożary, ucieczki, powodowanie wypadków. Do tego kłamie, jest leniwy, opryskliwy, nieznośny i nieposłuszny. Ma zaledwie sześć lat, a wiecznie sam snuje się po mieście. Często, żeby wyciągnąć go z tarapatów trzeba wzywać służby ratunkowe. Jego mama natomiast, poza prowadzeniem sklepu i gadaniem przez telefon nic nie robi. Jest zupełnie niewydolna wychowawczo i nie panuje nad synem. To, co jej wychodzi najlepiej to wołanie piskliwym głosem „Nooormannn”! Patrząc realnie takie dzieci lądują w placówkach wychowawczych, a rodzice mają ograniczane prawa. I nie dziwię się, że Dylis Price nie ma faceta. Mając takiego syna, raczej jej to nie grozi. Jedyny potencjalny adorator Trevor Evans, starszy pan, kierowca autobusu, trzyma się na dystans.

Moje zaufanie do tej bajki jest zdecydowanie ograniczone. Kiedy nie pozwoliłam dziecku bawić się zapałkami, mówiąc że może wywołać pożar, ono na to odpowiedziało beztrosko: mamo, spoko, strażak Sam nas uratuje!

Sara i kaczorek

Teraz co nieco o bajce „Sara i kaczorek”. Wygląda na to, że dziewczynka mieszka sama w dużym domu. A w zasadzie nie sama, tylko z kaczką. Może jej pierwowzorem była Pippi Langstrump? Nie wiem, wiem jednak, że dziewczynka wygląda przerażająco. Owa Sara ma coś wspólnego z upiorną rodziną Adamsów. Jest straszna. Oczy ma rozstrzelone i wygląda jakby, mówiąc oględnie, była ciągle pod wpływem środków odurzających. I pewnie jest bo ciągle mówi do kaczki. Sara sama robi jedzenie, czyta gazety, chodzi po zakupy, na spacery… Rodziców, czy innych opiekunów ani śladu. Patrząc na Sarę nasuwa mi się pytanie – co zrobiła ze swoimi rodzicami?

sara

Muminki, Gumisie, Smerfy…

Na deser mam dla Was jeszcze kilka bajkowych absurdów i rozmaitych spostrzeżeń. Na przykład „Muminki”. Jedyna postać przypominająca człowieka to Włóczykij. Jest zawsze smutny, przygnębiony i robi wrażenie niechlujnego. Przesiaduje samotnie i rozmyśla. Jak dla mnie, jego sposób bycia wskazuje na głęboką depresję.

Patrząc z kolei na „Gumisie” ma się zupełnie odmienne wrażenie. Są pobudzone, pełne energii i euforii. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że tak się zachowują po wypiciu tajemnej mikstury, którą produkują w ukryciu. Bez niej nie mają wyjątkowych mocy. Trochę trąci to podprogową promocją używek…

Znane wszystkim „Smerfy” też sporządzają magiczne trunki. Nie to jednak budzi obawy, a totalny brak parytetów. Wioskę zamieszkują męscy osobnicy za wyjątkiem jednej, jedynej Smerfetki. Jak ona się od nich opędza? A może tego nie robi? Bo kiedy pojawiają się małe Smerfy, nasuwa się pytanie kto jest ich ojcem? Kto jest ich matką?

Zastrzeżenia wielu osób budzi też „Żwirek i Muchomorek”, a dokładnie to, że są parą i razem sypiają.

Z kolei w serialu „Flinstonowie” bohaterowie żyją w związkach małżeńskich. Niestety są nałogowymi palaczami i niejednokrotnie widać, jak odpoczywają, paląc papierosy. Powodem pokazywania palenia jako relaksu był fakt, że bajkę sponsorował producent wyrobów tytoniowych.

A teraz hit! Dlaczego Kubuś Puchatek nie może być patronem placu zabaw? Bo nie nosi majtek, jest nieprzyzwoity i „nieokreślony płciowo”. Tu granice absurdu zostały przekroczone! Tym razem nie w bajce, a w jej interpretacji. Takie zastrzeżenia do Puchatka mieli radni z Tuszyna i nie zgodzili się, żeby znany na całym świecie miś opiekował się placem zabaw dla dzieci.

A co was bulwersuje w bajkach? Znacie jakieś absurdy? Zachęcam do pisania.

Udostępnij:
18 maja 2015

14 odpowiedzi na “Absurdy w bajkach dla dzieci”

  1. Avatar Klenka pisze:

    Spoko artykuł, ale mam jeden a nawet 2 absurdy!!! Dlaczego Masza mieszka sama w lesie? I dlaczego buda Reksia jest taka mała, a gdy pokazują ją od środka jest jak 2 piętrowa willa?

  2. Avatar Inkna pisze:

    Ciekawy post. W sumie z tych bajek znam tylko tę o strażaku, ale i tak się uśmiałam.

  3. Avatar Irmina pisze:

    Należąc do pokolenia wychowanego na „Teleranku”, czwartkowych spotkaniach z „Baśniami Narodów ZSRR” (piękne Baśni Filmowe) i Bajkach Disneya emitowanych na specjalne okazje, zawsze lubiłam Produkcje Hanna-Barbera zwłaszcza z serii z polskim Dubbingiem Polskich Nagrań i polskie serie Klasycznych animacji –nie dyskwalifikując trywialnych ale uciesznych „Przygodód Reksia”, czy głupiutkiego „Kota Filemona”. Interesowały mnie eksperymenty czasem trywialne „Pomysłowego Dobromira”, a jako licealistka i starsza siostra (około 7-10 letniego brata) oglądałam Bajki psychoterapeutyczne i Animację dla Dorosłych via Cartoon Network z pełnym zachwytem do ABSURDALNYCH przygód „Jam Łasica”, „Cow and Chicken” (tylko w wersjach angielskich), „Dexters Loboratory”. Odnoszę wrażenie, że seria „Świnka Peppa” jest Psychoterapeutyczną bajka, którą po prostu TRZEBA zawsze oglądać z dzieckiem, i włożyć trochę własnej pracy wychowawczej aby wytłumaczyć właśnie pewne Skróty myślowe czy Absurdy – jakich w życiu nie brakuje. Zresztą dziecko dzięki temu, może być łatwiej zachęcone do nauki rysowania i budowania narracji o własnych „problemach” – bo świnkę i jej przyjaciół łatwo narysować w postaci WŁASNEJ Animacji w stylu STORY-BOARDA. Rysując „komiks dla Mamy czy nieobecnego Taty- który gdzieś wyjechał za zarobkiem” dziecko może zacząć LEPIEJ KOMUNIKOWAĆ co jest dla niego PROBLEMEM na co dzień. Zresztą KTOŚ mądry i naprawdę rozsądny wykreował postaci pozytywne aby nie musieć bez sensu tłumaczyć małemu dziecku „WULGARNEGO bazgrania w przestrzeni publicznej…sic! Świnka zastąpiła wchechobecne Wandalskie Fallusy dewastujące umyślnie nawet najpiękniejsze Graffiti miasta – patrz dewastacja Graffiti z JP2 w Krakowie). Na tyle z moich uwag- dziękuję za ciekawe i dowcipne zestawienie uwag o bajkach.

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Irmino, bardzo miło jest przeczytać tak ciekawy wpis 🙂 Przypomniałaś mi Teleranek, który zdążył już zakurzyć się w mojej głowie 😉 i bajki Disneya, na które czekało się… oj miało to swój urok.
      W kwestii Peppy to zgadzam się z Tobą w 100%. Po pierwsze nie można dziecka zostawiać „na pastwę” bajek i trzeba czasami coś wytłumaczyć, czasami na coś zwrócić uwagę. Pappa bez wątpienia pomaga poznawać świat maluchom, a fakt, że ja postrzegam ją jako brzydką świnkę, nie ma nic do rzeczy i tę uwagę (jak też inne) zostawiam dla siebie i dla Was 🙂 Przy okazji podsunęłaś mi świetny pomysł – spróbuję porysować Peppę i jej przygody razem z córeczką. Nie jest fanką rysowania, a to może ją faktycznie zachęcić 🙂 Dzięki za błyskotliwy komentarz 🙂

  4. Avatar Małgosia pisze:

    O świnka Peppa to kopalnia dla psychoanalityka 😉 Mnie najbardziej żal Taty Świnki, bo własnie wszyscy wytykają mu wagę, bo się z niego nabijają w żywe oczy, bo nikt go nie szanuje. Mama Świnka, dzieci, a nawet Dziadek Świnka! Nie wiem czy to teść czy ojciec, ale autorytet mu podkopuje koszmarnie 😀 Za to dwójka moich starszych dzieci, zmuszona czasem do przebywania w pomieszczeniu gdzie Najmłodsza cieszy oczy tymże opus (Najmłodsza kocha świnkę Peppę miłością szczerą) zżymaa się straszliwie, że świnki nigdzie nie płacą, biorą w markecie jedzenie, idą do kasy ale NIE PŁĄCĄ! To jest zagadka! :DDDD

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Małgosiu, poruszyłaś sprawę, która i mnie zastanawia – czyim tatą jest Dziadek Świnka? Wydaje mi się, że jest ojcem Mamy Świnki. Dowodów na to co prawda nie mam, ale patrząc stereotypowo to pomaga córce i krytykuje zięcia. Świetna uwaga z tym, że świnki nie płacą :)Dzięki za komentarz.

      • Avatar Małgosia pisze:

        Też obstawiam, że to teść. Choć może to być i ojciec taki, który nie może się pogodzić z przemijaniem i nie chce oddać pozycji samca alfa (tfu raczej knura :D) i nawet przed synową musi szpanować! 😀 No bo np w odcinku o morzu (jeziorze), to on się (dziadek) znaczy bardzo pokłócił z Dziadkiem psem! :DDDD
        PS Jest jeszcze ten Żeglarz chyba Pies który zostawia dziecko na brzegu i udaje się w rejs dookoła świata. Dobrze, że mu dziecko przypomniało że obiecał już nie odpływać… No to radośnie zawrócił! O świnka Peppa jeśli idzie o absurd to króluje, ale moje dziewczyny w wieku wczesnoprzedszkolnym ją uwielabiały/uwielbiają! Refleksja przychodzi później 😀

      • Avatar Ania pisze:

        Jest dowód. Otóż w odcinku o kurczętach Babci Świnki mowa jest o tym, że Peppa i George będą spać w sypialni mamy, co znaczy, że dom Babci i Dziadka to dom rodzinny Mamy Świnki 🙂
        co do Pani Królik to myślę, że to mogą być różne króliki, w końcu one się bardzo rozmnażają, nie? 🙂 Aczkolwiek ta jedna też jest chyba mocno zapracowana.

        • Avatar Małgosia pisze:

          O widzisz Aniu! To mi jakoś ten odcinek musiał umknąć 😀

        • Gandalf Gandalf pisze:

          Aniu, wielkie dzięki 🙂 Oglądałam ten odcinek, ale musiało mi to umknąć. Super, że to rozszyfrowałaś! A co do Pani Królik, to wszystkich jej prac nawet nie wymieniałam… hmmm z tym rozmnażaniem to ciekawa teoria 🙂 Dziękuję za wpis.

  5. Avatar Sylwia pisze:

    Miało być z dawką ironii i poczuciem humoru, a wyszło zwykłe czepianie się:-(

    • Gandalf Gandalf pisze:

      Droga Sylwio, nie uważam, żebym czepiała się. Z dystansem ponabijałam się z bohaterów bajek i tyle. Masz oczywiście prawo do swojej interpretacji 🙂 Dziękuję za komentarz.

  6. Avatar peppa pisze:

    A Miś Uszatek, drodzy Państwo? Ten książkowy jest zabawką dziecięcą i mieszka z dziećmi, choć nie raz buja na gigancie, ale ten filmowy mieszka SAM! Chodzi do przedszkola i mieszka sam, bez rodziców. Są jeszcze partacze Sąsiedzi, którym nic nie wychodzi, potrafią zepsuć nawet kulkę od łożyska. Ich inspirujące demolki są natchnieniem dla mojego jedenastoletniego syna..

    • Gandalf Gandalf pisze:

      O tak, Miś Uszatek z całą pewnością zastanawia. Mieszka sam, a do tego jak mu się bliżej przyjrzeć, to nie wiadomo do końca czy on na pewno jest „dzieckiem”?? Jest bardzo poważny. A Sąsiedzi, to rzeczywiście zawodowi partacze. Czego nie dotkną to psują. Dwóch starych kawalerów, mieszkających gdzieś na wiosce zajmujących się demolkami 🙂 faktycznie kiepski przykład dla dzieci 🙂 Myślę, że największymi fanami tej bajki są tatusiowie. Dzięki za komentarz „Peppo” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.