5 powodów, dla których warto obejrzeć „Ciemniejszą stronę Greya”!

Gandalf.com.pl
Napisane przez Gandalf.com.pl
2 komentarze
Udostępnij:

Pewnie już sam tytuł wpisu prowokuje niektórych, żeby wylać w komentarzach lawinę krytyki i dać upust oburzeniu, jak można oglądać takie filmy?

Oczywiście nie jest to kino wysokich lotów. Trudno doszukać się głębi, artystycznego wyrazu, ambitnych treści, psychologicznych wątków itp. Pewnie zgodzę się z każdą krytyczną uwagą, nie zmienia to jednak faktu, że trzy sale, w których wyświetlano „Ciemniejszą stronę Greya”, były pełne. Co ciekawe, towarzystwo było mieszane, mniej więcej pół na pół, panie i panowie. Przyznam, że spodziewałam się, iż widownia będzie zdominowana przez kobiety. A tu taka niespodzianka 🙂

Ludzie masowo czytają książki E.L. James, a ekranizacje jej erotyków oglądają miliony widzów na całym świecie. Postanowiłam zatem mniej krytycznym okiem spojrzeć na najnowszą część miłosnych perypetii Anastasii Stelle i Christana Greya.

>> Fabuła w skrócie

W „Ciemniejszej stronie Greya” Christian (Jamie Dornan) prosi Anę (Dakota Johnson) o jeszcze jedną szansę. Ich związek nie ma być już układem i opierać się jedynie na relacji pan – uległa. Christian zamyka na klucz czerwony pokój, w którym dochodziła do głosu jego ciemna strona. On uczy się kompromisów, ona życia w luksusie. On dalej inwestuje, ona zaczyna pracę w wydawnictwie. Żeby jednak nie było nudno, twórcy wprowadzili wątki z dreszczykiem, a nawet elementy katastroficzne. Anastasia staje twarzą w twarz z nieobliczalną byłą kochanką Christiana. Jego życie też zawiśnie na włosku. Ostania scena filmu również nie należy do romantycznych… Choć powinna przerażać, niektórych śmieszy. Co do śmiechu, to w tej części o Greyu jest znacznie więcej zabawnych sytuacji niż w pierwszej. Twórcom udało się wpleść w tę romantyczną, sztuczną i przewidywalną historię, kilka humorystycznych momentów.

Autorem scenariusz filmu „Ciemniejsza strona Greya” jest Niall Leonard, mąż pisarki E.L. James. Reżyserią zajął się James Foley, znany między innymi z serialu „Hannibal”, „House of cards”, czy „Miasteczko Twin Peaks”. Foley reżyseruje też kolejną ekranizację erotyku James „Nowe oblicze Greya”. Światowa premiera filmu planowana jest na luty 2018 roku.

Ekranizację pierwszego tomu erotycznej serii, czyli „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, wyreżyserowała Sam Taylor Johnson.

>> „Ciemniejsza strona Greya” w liczbach

Film trafił na ekrany kin w 57 krajach, a w 51 produkcja zajęła pierwsze miejsce. Budżet wyniósł 55 mln dolarów. Dużo? Zdecydowanie tak, ale inwestycja zwróci się, delikatnie mówiąc, z górką. Weekendowe wpływy z wyświetlania filmu wyniosły prawie 75 mln dolarów. „Ciemniejsza strona Greya” zarobiła już ponad 140 mln dolarów! Najlepiej film sprzedał się w Niemczech, Francji, Brazylii, Rosji, Włoszech, Hiszpanii i Australii. Polska w tym zestawieniu ma dziewiątą lokatę.

A teraz obiecane 5 POWODÓW, dla których warto obejrzeć „Ciemniejszą stronę Greya” – pół żartem, pół serio 🙂

1. Ciemniejsza strona to kilka naprawdę niezłych utworów

Producenci nie skąpili funduszy na muzykę. Mówi się, że to tani chwyt, ale patrząc na ilość zer widać, że tani nie jest 🙂 W „Ciemniejszej stronie Greya” pojawiło się wiele muzycznych gwiazd. Singiel promujący film to „I don’t wanna live forever”, brytyjskiego wokalisty Zayna i Taylor Swift – amerykańskiej piosenkarki, która według miesięcznika „Forbes” jest najlepiej zarabiającą celebrytką na świecie.

Wśród filmowych piosenek są też „Lies in the Dark” Tove Lo, „Not Afraid Anymore” – Halsey, „Bom Bidi Bom” – Nick Jonas and Nicki Minay.

Na oficjalnym soundtracku z filmu „Fifty Shades Darker”  znalazło się 19 piosenek.

Muzyka z pierwszej części, czyli „Fifty Shades Of Grey” okazała się mocną (pewnie najmocniejszą) stroną produkcji.

Przypomnę, że na tym krążku można usłyszeć między innymi Annie Lennox, Ellie Goulding, utwory Beyonce, Franka Sinatry, czy The Rolling Stones .

Danny Elfman, twórca muzyki do filmów o przystojnym milionerze, także tym razem dołożył wszelkich starań, żeby podbić muzyką sceny seksu, pocałunków, przydługich spacerów Any, czy kiczowatych chwil na jachcie.

2. Magiczne sztuczki

W jednej ze scen, Anastasia przygotowuje się do wyjścia z Christianem na bal. Zakłada czarną, erotyczną bieliznę – gorset, pas z pończochami. Podczas imprezy para wymyka się do dawnego pokoju Christiana. On rozpina jej sukienkę i… po bieliźnie ani śladu 🙂 To, że przystojny milioner potrafi działać cuda, to wiadomo i z książek E.L. James i z pierwszej filmowej części tej romantycznej historii. Jednak, żeby coś takiego? Nie spodziewałam się. Jeśli miał to być efekt wow, to udało się 🙂 Słynni magicy mogą się uczyć.

3. Niezłe ciacho

To powód skierowany raczej do pań 🙂 Jamie Dornan, irlandzki aktor i model, prezentuje się w filmie bardzo apetycznie. Twórcy zadbali, żeby można było oglądać go w pełnej okazałości, a jest na co popatrzeć (być może to zabieg celowy, żeby odwrócić uwagę od jego aktorskich umiejętności). Świetne ciało, perfekcyjna sylwetka, kilkudniowy zarost. Nic dziwnego, że kobiety nie potrafią mu się oprzeć.

Scena, w której Christian ćwiczy rano w swojej siłowni zrobiła na kobietach piorunujące wrażenie. Jest bez koszulki i wyciska z siebie siódme poty, by na koniec… Tego nie mogę zdradzić. Dodam tylko, że niektóre panie wzdychały, inne piszczały, a jeszcze inne biły brawo.

4. Ukryte pragnienia

To z kolei powód dla wszystkich tych, którzy nie potrzebują wielkich kinowych uniesień, lubią za to przenieść się do świata, o którym pewnie nie jedna osoba marzy. Blichtr, bogactwo, piękne wnętrza (apartament Greya robi wrażenie), luksusowe auta, bale charytatywne… Wydaje się, że to wszystko tylko dla wybranych. Zarówno James, jak i twórcy filmu próbują pokazać, że to nie reguła. Przeciętna dziewczyna z prowincji i syn byłej narkomanki – każdemu może się udać.

Na deser sceny kipiące seksem. Pewnie w wielu związkach w tym aspekcie wieje nudą. Na filmie o Greyu i Anastasi erotyczne pragnienia nabierają kształtu. Sceny seksu, których w obrazie Foleya jest sporo, to prawdopodobnie odpowiedź na ukryte pragnienia wielu kobiet i mężczyzn. Sceny seksu są czułe, perwersyjne, dzieją się w sypialni, w miejscach publicznych, z gadżetami, bez gadżetów, w ubraniach, albo nago. Twórcy „Ciemniejszej strony Greya” postarali się zadowolić każdego 😉

5. Odkrycie ciemniejszej strony Greya

Wiele osób zarzuca filmowi, że to oszustwo, że wcale nie widać tej ciemniejszej strony Greya, że jego sadystyczne skłonności zniknęły i nie pojawiło się nic nowego. Prawdopodobnie, jego mroczną naturę miała podkreślić scena, w której spotyka byłą uległą. Szczegółów nie zdradzę. Ja jednak mam w tym temacie swoją teorię. Dostrzegłam ciemniejszą stronę Greya, milionera, który nie ma żadnych finansowych zmartwień. Jak to się mówi „śpi na pieniądzach”.

A jednak… W scenie, kiedy daje Anie czek na 24 tysiące dolarów, a ona nie chce go przyjąć, w prostacki sposób podkreśla, że to nic dla niego nie znaczy, ponieważ tyle to on zarabia w 15 minut. Wniosek z tego – facet jest zwyczajnie skąpy. Dobitniej widać to, kiedy Anastasia przegląda suknie wiszące w szafie, by wybrać tę, którą założy na bal. Wszystkie mają metki z cenami 🙂 i to kosmicznymi cenami, co widać po minie Any. Przewraca oczami w charakterystyczny dla niej sposób. Najwyraźniej, kiedy dziewczyna zdecyduje się ma konkretną kreację, resztę Grey każe Taylorowi odesłać 😉

Jeśli macie ochotę zostać jeszcze chwilę zostać przy Grey’u, zajrzyjcie do wpisów:

Grey powraca! Wszystko, czego o nim nie wiecie… 
Film „50 twarzy Greya” to pikuś w porównaniu z… Sami zobaczcie, gdzie są naprawdę ostre sceny! 
Co gryzie Christiana Greya? 
Po lekturze… ostatniej części „Greya”… Znalazłam dla niego 6 dziewczyn. Co Wy na to? 

Na koniec pytanie, czytacie książki E.L. James? Oglądacie ekranizacje jej erotycznych powieści? Piszcie!

Udostępnij:
21 lutego 2017

2 odpowiedzi na “5 powodów, dla których warto obejrzeć „Ciemniejszą stronę Greya”!”

  1. Avatar Nati pisze:

    Swoją przygodę z Grey’em zaczęłam kilka lat temu, kiedy pierwsza część pojawiał się na półkach księgarni. Książka pochłonęła mnie w całkowicie, wiele nocy przez nią zarwałam i oczekiwałam kolejnych. Dlatego też uważam, że książki E.L.James’a są zdecydowanie lepsze niż ich odpowiedniki na dużym ekranie. Filmowe wersje są komiczne i kiczowate, a książki James’a to naprawdę kawał dobrej lektury. Czytajcie, ale nie oglądajcie!

    • Avatar Aleksandra pisze:

      Zdecydowanie książki E.L. James i filmy na ich podstawie, różnią się. Filmy są bardziej stonowane, erotyka wyważona. W książkach pisarka chwilami totalnie puszcza wodze fantazji i opisy seksu ocierają się o pornografię.Zatem, co kto lubi 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

W przypadku naruszenia Regulaminu Twój wpis zostanie usunięty.