Żółte ślepia

książka

Wydawnictwo Wilga
Oprawa miękka
  • Dostępność niedostępny

Opis produktu:

Najnowsza fantastyczno-historyczna powieść Marcina Mortki! Jest 995 rok. Medvid to potężny, barczysty wojownik, który od zawsze wiernie towarzyszy księciu Bolkowi, próbującemu zjednoczyć kraj pod swoim panowaniem. Medvid doradza księciu, jak okiełznać słowiańskie moce magiczne - jak postępować z żercami, gdzie szukać wilkołaków i wodników, czym przekupić miejscowe wiedźmy i rusałki, jak przepędzić licha, leszych i latawice. Jednak na książęcym dworze coraz więcej do powiedzenia mają niemieccy księża misjonarze. Los Medvida też jest niełatwy, łączy go bowiem tajemna miłość z żoną księcia, węgierską księżniczką Hajną.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Wilga
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Wprowadzono: 25.02.2020

RECENZJE - książki - Żółte ślepia

3.5/5 ( 4 oceny )
  • 5
    0
  • 4
    2
  • 3
    2
  • 2
    0
  • 1
    0

Słowny świat Serafina

ilość recenzji:1

28-03-2020 17:11

Macie na zbyciu trochę wolnego czasu? To bardzo dobrze, bo oto książka, która bezwstydnie Wam go zabierze, a co więcej, nie będziecie żałować ani minuty.

?Żółte ślepia? przeniosą nas w dawne czasy, do czasów tuż po chrzcie Polski, a niesamowity klimat i historia sprawią, że nie będziemy chcieli wracać.

Ja przynajmniej nie chciałam! Mamy dobry humor, mamy ciekawe postaci i historię z pogranicza magii.

Był jeden, jedyny wątek, który mnie osobiście drażnił, ale na to zdecydowanie mogę przymknąć oko.

Ogólnie, ?Żółte ślepia? jak najbardziej polecam!

Natalia

ilość recenzji:1

24-02-2020 22:11

Dziś zabiorę Was w podróż po średniowiecznej Polsce. Od razu ostrzegam: różaniec, krzyż czy Biblia niewiele pomogą. Tu królują utopce, brzeginki, wilkołaki i inne stwory. Jednak jeśli nie będziecie ich specjalnie szukać, to nie macie się czego obawiać. Szybciej znajdziecie w domu skrzata lub gadającego kota. I jeszcze jedno... bogowie wiedzą wszystko.


Jak już we wstępie wspomniałam, akcja powieści dzieje się w średniowieczu, dokładniej za rządów Bolesława Chrobrego. Bohaterem jest Medvid - wierny sługa i przyjaciel księcia. To on ochrania Bolka przed niebezpieczeństwami oraz służy mu radą, za co wiele osób go nienawidzi. Jego życie zmienia jedno wydarzenie. Pewnego poranka odkrywa, że w Gnieźnie wszyscy zniknęli. Nie tylko cały dwór, ale także zwykli ludzie. Porywacze oszczędzili tylko jednego człowieka - niemieckiego rycerza - i pozostawili dziwne ptasie ślady. Medvid, niewiele myśląc, postanawia ruszyć na ratunek księciu. Zanim jednak zabiera się do działania, prosi o pomoc przyjaciółkę - wiedźmę Gosławę. Razem z nią oraz rycerzem wyrusza, by odkryć prawdę o tym nietypowym zdarzeniu.


To jedna z tych książek, które po przeczytaniu ciężko mi jednoznacznie ocenić. Podobała mi się, ale z drugiej strony czegoś w niej brakuje. Ma dynamiczną akcję, dużo humoru, ciekawych bohaterów, pełno odniesień do mitologii słowiańskiej, ale także sporo niewiadomych. Nie wiem, czy to specjalna zagrywka autora, by mieć grunt na kolejną powieść, czy po prostu tak miało być i koniec. Marcin Mortka skupił się na jednym wątku, na poszukiwaniach oraz odkryciu tajemnicy zaginięcia księcia i reszty poddanych. A wydaje mi się, że można tu było ciekawie opisać początki wiary katolickiej w Polsce, proces tworzenia się państwa. Wiemy jednie o walkach przed objęciem rządów przez Chrobrego i o tym, że próby kultywowania dawnej religii karano. Z chęcią przeczytałabym więcej o tych sprawach.


Niestety kolejna rzecz, o której zapomniano, to bohaterowie. Tak naprawdę nic o nich nie wiemy. Skąd Medvid ma tak dobrą relację z księciem? Jak poznał się z Gosławą? Czy łączyło ich kiedyś coś więcej? Jak wdał się w pewien niebezpieczny romans? I przy okazji pisania tego akapitu, nadal się zastanawiam, czy tak miało być, czy mogę liczyć na coś więcej. Na koniec dodam jedynie, że najbardziej polubiłam Gosławę. To pewna siebie, odważna i silna kobieta. Nie przejmuje się tym, co mogą pomyśleć inni, ona po prostu działa. Zrobi wszystko, by osiągnąć cel, nie patrząc na konsekwencje. Zaskoczyło mnie to, że słuchają się jej nawet olbrzymy! Naprawdę przerażająca osoba...

Podsumowując, "Żółte ślepia" nie są ani złe, ani dobre. Po prostu wymagają rozbudowania, dokończenia. Z miłą chęcią przeczytałabym o dalszych przygodach Medvida i Gosławy. Polecam wszystkim fanom mitologii słowiańskiej. Na pewno Wam się spodoba, gdyż wszędzie jest jej pełno.

Klonowa Wróżka

ilość recenzji:1

22-02-2020 11:21

Gniezno, czasy Bolesława Chrobrego: okres walki starych wierzeń słowiańskich z nową doktryną chrześcijańską; w lasach padają święte dęby, a ludność szemrze przeciwko sojuszowi władcy z Kościołem. Medvid-Kosmacz, woj i doradca księcia, budzi się pewnego poranka w pustym grodzie, z którego nieznani sprawcy porwali wszystkich mieszkańców, zostawiając po sobie przerażające, ptasie ślady ? i jednego, nietypowego świadka. Medvid niezwłocznie wyrusza na poszukiwanie zaginionych ? a w wyprawie tej towarzyszy mu wyemancypowana wiedźma Gosława, niemiecki rycerz z biskupiej świty, gadający kot-chowaniec o mocno ograniczonym słownictwie, oraz skrzat domowik poszukujący stałej siedziby. Ta połączona więzami przyjaźni i przypadku drużyna napotka na swojej drodze utopce i brzeginki, dosiądzie olbrzymów i zanurzy się w Półmrok: niebezpieczny świat na granicy domeny istot żyjących oraz Nawii ? słowiańskich zaświatów. Medvida prowadzi lęk o życie ukochanej kobiety, księcia i jego drużyny: motywacje towarzyszy Kosmacza nie tak łatwo jednak pojąć?

"Żółte ślepia" to wyprawa w głąb słowiańskiej mitologii, do początków państwowości polskiej, gdzie od zarania biją te same, co współcześnie, źródła konfliktów i nieporozumień: chęć zagarnięcia dla siebie władzy nad ludźmi i ich duszami, zaskorupienie w tradycji i niechęć do zmian, agresywne forsowanie swojej woli bez względu na opinię znacznej części społeczeństwa? brzmi znajomo? No, właśnie. Pod płaszczykiem historycznego fantasy przypominającego o bogatej tradycji rodzimej mitologii, Marcin Mortka ?przemyca? kilka uniwersalnych prawd o ludzkości w ogóle: czym się kierujemy, co nas motywuje, oraz ile jesteśmy w stanie poświęcić dla ?dobra sprawy?. Podobnie jak wiedźmin Geralt, ikona popkultury (!), Medvid stara się kierować w życiu starannie nakreślonym kodeksem postępowania - co, niestety, nie zawsze się udaje; neutralność oraz próby zachowania status quo w czasie dynamicznych przemian społecznych po prostu się nie sprawdzają. Towarzysze Medvida oczekują, że opowie się on po jednej ze stron: książęcej, dążącej do powiększenia dominium Bolka (nawet za cenę sojuszu z Niemcami, reprezentowanymi przez ziejącego nienawiścią do pierwotnych wierzeń biskupa) - lub ?starowiernej?, hołdującej tradycjom przodków. Nie chodzi tutaj wyłącznie o to, któremu bogu należy się kłaniać: w "Żółtych ślepiach" bohaterowie walczą o zachowanie tożsamości, i prawa do życia na własnych zasadach. Owszem, czytelnikowi trudno jest (z dzisiejszej perspektywy) zaakceptować ideę ofiar z ludzi składanych na przebłaganie bogów, ale z drugiej strony: metody ?krzewienia wiary chrześcijańskiej? w dziesiątym wieku tej ery również nie należały do wybitnie łagodnych?

Historia opowiedziana przez Marcina Mortkę zamyka się w ramach jednej książki ? autor wprowadził jednak w "Żółtych ślepiach" tak wiele różnych wątków, że można by z nich stworzyć cały cykl (luźno?) z sobą powiązanych powieści. Świat wierzeń starosłowiańskich to kopalnia pomysłów, w której Mortka zaledwie naruszył jedną z warstw: zaryzykuję stwierdzenie, że wielu czytelników chętnie poczytałoby o dalszych przygodach Medvida i Gosławy oraz o ich podróżach przez puszcze i bezdroża. Pod względem konstrukcji fabuły, "Żółte ślepia" są powieścią drogi ? a droga, jak pisał klasyk, wiedzie w przód i w przód, i można nią podróżować daleko poza widoczny horyzont. Można również zawrócić, i spróbować zagłębić się w przeszłość Medvida: co przywiodło tego nie-do-końca-człowieka na dwór Bolka? Skąd wziął swój dwuręczny młot, przywodzący na myśl broń Thora? Jak poznał wiedźmę Gosławę (której, swoją drogą, też należałaby się osobna historia, bo to silna i barwna bohaterka, przed którą drżą olbrzymy - nie mówiąc już o przeciętnych mężczyznach)? Skąd wie tak dużo o przedstawicielach słowiańskiego bestiariusza ? których część czytelników powieści spotyka po raz pierwszy właśnie na jej kartach? Stoimy w znakomitym punkcie wyjścia do dalszej podróży: pozostaje mieć nadzieję, że autor nas w nią zabierze?

Krótko i węzłowato: możecie potraktować "Żółte ślepia" zarówno jako zamkniętą historię, jak i jako wstęp do dłuższej opowieści (zbioru opowiadań? Być może, czemu nie?). Jakąkolwiek obierzecie drogę ? jeśli poszukujecie nowego głosu w nurcie Slavic fantasy, śmiem twierdzić, że będziecie zadowoleni!